Najpierw było pięć remisów z rzędu w lidze, a teraz seria dwóch kolejnych porażek. Motor w niedzielę przegrał na wyjeździe z Radunią Stężyca 0:3. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– Myślę, że mój zespół w szczególności w pierwszej połowie wszedł bardzo słabo w mecz. Czekaliśmy na to, żeby rywale strzelili nam bramkę. Mało agresywni zawodnicy, zwłaszcza w ofensywie, w skoku pressingowym. To spowodowało, że zostaliśmy zepchnięci do niskiej obrony. Wiedzieliśmy, że Radunia w ofensywie dobrze sobie radzi. Gospodarze strzelili szybko bramkę, a do szatni dostaliśmy następną. Zawodnik minął trzech-czterech zawodników i na pewno było ciężko. Druga połowa lepsza w naszym wykonaniu, a do tego kilka bardzo dobrych sytuacji do strzelenia gola. Gdyby się udało zdobyć bramkę na 2:1, to może mecz potoczyłby się inaczej. Zmarnowany karny to już apogeum naszego problemu, jeżeli chodzi o atak. Czy Motor stracił impet? Nie zgadzam się. Na początku sezonu mieliśmy duże kłopoty ze stwarzaniem sytuacji. A nawet w spotkaniu ze Stalą one były. Tym razem niewykorzystany rzut karny, później wychodzimy dwa na jeden, a „Cegła” kopie w murawę i się potyka. Ciągle brakuje nam czegoś w ofensywie, bo czy zagramy w systemie 3-5-2, czy 4-3-3, czy 4-4-2, to sytuacje stwarzamy, ale nie możemy ich wykorzystać. To jest największy problem. Jak się nie wygrywa meczu w lidze od 1,5 miesiąca to morale spada, to jest normalne
Sebastian Letniowski (Radunia Stężyca)
– Długo czekaliśmy na taki mecz, gdzie u nas wreszcie ta agresja była, a do tego zaangażowanie i zespół. Może nie zaangażowanie, bo tego nie brakowało w żadnym spotkaniu, raczej odpowiednia mobilizacja. Mentalnie bardzo dobrze weszliśmy w mecz, chcieliśmy go wygrać i zmazać plamę z ostatniego wyjazdu. Z przebiegu gry myślę, że to było zasłużone zwycięstwo. Pierwsza połowa pod nasze dyktando, a w drugiej spodziewaliśmy się, że Motor będzie musiał zaatakować, więc czekaliśmy na swoją sytuację i mieliśmy ze dwie. Faktycznie zawody mogły się jednak różnie potoczyć, bo rywale mieli rzut karny, czy bardzo dobrą sytuację z głowy. Zamiast 2:1 strzeliliśmy jednak na 3:0 i zamknęliśmy ten mecz. Czekaliśmy długo na takie spotkanie na zero z tyłu. O nas się mówi, że nie bronimy. Myślę, że bronimy, ale ten zespół jest w fazie budowy i przemiany.