Kolejny emocjonujący mecz z udziałem Motoru Lublin. Niestety, ponownie beniaminek musiał uznać wyższość rywali. Piłkarze Mateusza Stolarskiego długo byli w grze, ale w końcówce stracili aż cztery gole i ostatecznie przegrali 2:6. Jak spotkanie oceniają trenerzy?
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Rozpoczęliśmy mecz nieźle, Cracovia odrobiła straty, ale odpowiedzieliśmy bramką na 2:1. Mecz później toczył się w środku boiska. Oczywiście, Cracovia miała swoje sytuacje, ale my byliśmy w stanie odpowiedzieć. Bramka na 2:2 jeszcze przed przerwą. Początek drugiej odsłony, to przez pięć minut my. Później gospodarze przejęli piłkę i mieli stałe fragmenty gry oraz pojedyncze sytuacje. Bramka na 2:3 po naszej kontrze mogła spowodować, że my będziemy zarządzać tym meczem. To jednak „Pasy” strzeliły gola i wszystko posypało się w 12 minut. W spotkaniu z Widzewem było podobnie. Dostawaliśmy bramkę za bramką, a to jest problem z zarządzaniem meczem. Tracone gole to pokazują. Jako lider tego zespołu powinienem zwrócić dużo większą uwagę na to i wziąć większą odpowiedzialność za to zarządzenie. Wydaje mi się, że powinienem lepiej przygotować drużynę z perspektywy tego, co było tydzień temu. Mimo, że zwracaliśmy na to uwagę na treningach, tworzyliśmy różne scenariusze w trakcie gier, to nie było wystarczające, żeby kontrolować mecz. Nawet przy 3:2 dla Cracovii my za wcześnie straciliśmy bramki i nawet nie mieliśmy okazji, żeby złapać wynik remisowy. Coś co było naszą siłą, czyli gra w defensywie i niedopuszczanie przeciwnika do zbyt wielu sytuacji, teraz to się trochę odwróciło. W dwóch meczach straciliśmy 10 bramek, a strzeliliśmy pięć. Jeżeli tyle strzelasz, to nie możesz zdobyć zero punktów, a my z jakiegoś powodu nic nie zdobyliśmy. Musimy dążyć do tego, żeby takie sytuacje się nie powtarzały, bo wszyscy pracujemy zbyt ciężko, żeby kończyć mecze takim rezultatem.
- Plan na mecz z Cracovią...
– Analizowaliśmy rywala. Uważam, że to dobry i ciekawie zbudowany zespół, który zajmuje wysokie miejsce w tabeli, a to nie jest przypadek. W drużynie jest wielu reprezentantów różnych krajów. Jest to groźna drużyna w fazach przejściowych, a trener Kroczek często zwraca uwagę, żeby grać piłkę za linię obrony, gdzie wielu zawodników wbiega. Zespół z Krakowa mocno wypełnia pole karne przy dośrodkowaniach. Przeciwnik też się przygotowuje, a druga rzecz to jakość, jaką dysponuje Cracovia. Ostatnia bramka była bardzo ładna, jakość przy wrzutkach też było widać. My byliśmy przygotowani, ale gospodarze rozegrali indywidualnie dobre zawody i to przełożyło się na wynik.
Dawid Kroczek (Cracovia)
– Gratulacje dla drużyny i sztabu. Pokazaliśmy charakter i po raz kolejny wyszliśmy z trudnego momentu. Gra w drugiej połowie była bardzo jakościowa, a sześć goli nie strzela się często w PKO BP Ekstraklasie, a to zasługuje na duży szacunek. Wykonaliśmy sporo dobrej pracy. Nie chcemy jednak tak grać, nie chcemy podpuszczać rywala, a potem zobaczyć, co się wydarzy. Też chcemy grać na zero z tyłu, to jest ważne, w kontekście tego, żeby utrzymać się w górnych rejonach tabeli. Od początku zabrakło nam determinacji, w realizacji tego, jak mamy zacząć spotkanie. Znowu musieliśmy gonić wynik, a sporo o tym rozmawiamy i poświęcamy temu mnóstwo czasu. Jeżeli komuś jest ciężko wejść w mecz, brakuje pewności siebie, to naszą rolą jest maksymalne wsparcie, bo zespół wygrywa mecze. Oczywiście, kilku zawodników zagrało na bardzo dobrym poziomie i zasługują na wyróżnienie. To zespół wygrywa, a indywidualności pojawiają się w momencie, kiedy zespół funkcjonuje dobrze. Cieszę się, że po przerwie zobaczyliśmy drużynę z mentalnością zwycięzców, którzy za wszelką cenę dążyli do tego, żeby wygrać. Motor wykreował jedną bardzo dobrą sytuację, kiedy wybijaliśmy piłkę z linii. To my przechyliliśmy jednak szalę na swoją stronę, a to dla nas bardzo istotne.