Stracili stanowiska nagle, bez konkretnego powodu. Argumentem miały być „niezgodność wizji” lub „rozbieżności” dotyczące zarządzania. Adam Borowicz i Krzysztof Skubis nie kierują już lubelskimi szpitalami. I nie wiedzą, dlaczego.
– Zamierzam podjąć kroki prawne, bo sposób, w jaki postąpiła uczelnia, przekazując nieprawdziwe informacje, jest moim zdaniem niedopuszczalny – uważa Adam Borowicz. – W najbliższy poniedziałek będę konsultował to z prawnikiem.
Nie było rezygnacji, było odwołanie
Dr n.med. Adam Borowicz przez ponad 30 lat kierował szpitalem klinicznym nr 1 w Lublinie, który podlega Uniwersytetowi Medycznemu. W środę dostał wypowiedzenie.
– Usłyszałem tylko, że są rozbieżności w postrzeganiu funkcjonowania szpitala, co przy decyzji o wypowiedzeniu nie jest tak naprawdę żadnym argumentem – zaznaczył Borowicz.
W środę po południu rzecznik Uniwersytetu Medycznego w Lublinie poinformował media, że rektor uczelni przyjął rezygnację Adama Borowicza z funkcji dyrektora SPSK1 w Lublinie. Takiej rezygnacji jednak nie było.
– Dostałem rano wypowiedzenie od rektora, nagle, bez żadnego uprzedzenia. Nie został podany też żaden konkretny powód – podkreślał tego samego dnia w rozmowie z nami Borowicz.
W czwartek rzecznik uczelni poinformował, że powodem odwołania były „istotne rozbieżności dotyczące kluczowych decyzji zarządczych, a „dalsza współpraca nie była możliwa”. Nie chciał komentować informacji o rzekomej rezygnacji.
– Informacja o zaprzestaniu sprawowania przez doktora Adama Borowicza obowiązków dyrektora została przekazana przed zakończeniem rozmowy z rektorem UM – napisał jedynie.
Jednocześnie dodał, że rozbudowa i przebudowa szpitala za ponad 320 mln zł doszła do skutku nie tylko dzięki dyrektorowi Borowiczowi (co podkreślała prasa – red.), ale „została wprowadzona do planu budżetowego dzięki wieloletnim zespołowym staraniom oraz zaangażowaniu rektorów uczelni, obecnego i poprzedniego”.
Niezgodność wizji, szczegółów brak
Konkretnego powodu zabrakło też w komunikacie dla mediów z 22 kwietnia wydanym przez Urząd Marszałkowski po odwołaniu Krzysztofa Skubisa, który przez blisko pół roku kierował szpitalem wojewódzkim przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Była tylko mowa o „niezgodności wizji dyrekcji i samorządu województwa w zakresie prowadzenia szpitala”. Szczegółów brak. Co ciekawe, wcześniej rzecznik marszałka w rozmowie z nami poinformował, że chodziło o zarządzanie szpitalem w czasie epidemii koronawirusa. Późniejszy komunikat wskazywał już tylko na „niezgodność wizji”.
– W czasie, kiedy pełniłem funkcję dyrektora, znacznie poprawiła się sytuacja finansowa szpitala. Przychody ze świadczeń medycznych porównując marzec do stycznia wzrosły o 3 mln zł. W tym jest przychód w wysokości 900 tys. zł ze świadczeń w ramach pakietu Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, którego wcześniej nie było – mówi Krzysztof Skubis i zauważa: Znacznie spadła także strata szpitala. W styczniu była na poziomie 7,8 mln zł, w lutym – 5,5 mln zł, a w marcu wynosiła już 2,1 mln zł. Z tego, co wiem, ta pozytywna tendencja utrzymuje się – dodaje i zapewnia, że realizował wszystkie założenia programu naprawczego. – Szpital przy Kraśnickiej był stawiany przez Urząd Marszałkowski jako przykład pod względem przygotowania do walki z koronawirusem – zaznacza. Zatem trudno mu znaleźć merytoryczny powód nagłego odwołania.
– Nie było go też w oficjalnym komunikacie Urzędu Marszałkowskiego – przypomina Skubis.
Czy podobnie jak Adam Borowicz, rozważa podjęcie kroków prawnych? – Niestety instytucja powołania na stanowisko nie daje żadnych prawnych możliwości odwoławczych – tłumaczy Skubis.
Pytany o ewentualny start w nowym konkursie na dyrektora szpitala przy Kraśnickiej, odpowiada: Jeszcze nie wiem, nie potwierdzam, nie zaprzeczam.