Wisła Grupa Azoty Puławy sprawiła swoim kibicom trochę radości z okazji nadchodzących Świąt Wielkanocnych i w efektownym stylu pokonała Olimpię Elbląg 4:0. Jak czwartkowe spotkanie podsumowali trenerzy obu drużyn?
Mikołaj Raczyński, trener Wisły
– Dziękuję trenerowi za rywalizację i gratuluję moim zawodnikom zwycięstwa. Aż chce się powiedzieć „uf”, choć były mecze z Kaliszem, Stalową Wolą i w Bytomiu gdzie traciliśmy gole w końcówkach. Przeciwko Olimpii wreszcie się przełamaliśmy. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu bo rywal jest dobrze zorganizowany, a przed meczem z nami mieli dwa dni więcej na wypoczynek. My mieliśmy jednak jedno nastawienie i chcieliśmy ten mecz wygrać. Odnieśliśmy efektowne zwycięstwo aczkolwiek wolałbym wygrać 1:0, a pozostałe trzy bramki oddać na te mecze, w których nie udało nam się sięgnąć po trzy punkty. Tak to jednak oczywiście nie działa i czy wygrywa się 1:0 czy 4:0 to za każde z tych zwycięstw dodaje się trzy punkty. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale mam nadzieję, że nastąpi u nas swoiste odrodzenie. Mamy teraz szczególny czas w kościele katolickim kiedy zostawiamy za sobą wszystko co było do tej pory złe. Ja też wierzę, że jako drużyna wygrywająca właśnie w tym okresie odrodzimy się i zaczniemy marsz w górę tabeli. Chcemy jak najszybciej oddalić się od strefy spadkowej i wiemy, że po pokonaniu Olimpii nie możemy spocząć na laurach. Gratuluję drużynie, zmiennikom i sztabowi, który bardzo dobrze mi doradza. Rywalizacja w drużynie się podnosi i cieszę się, że daliśmy kibicom trochę radości życząc przy tym wesołych świąt.
Przemysław Gomułka, trener Olimpii
- Gratuluję przeciwnikowi wysokiego zwycięstwa. Ciężko zebrać jakieś słowa, bo sami jesteśmy sobie winni. Widziałem brak energii i chęci zmiany obrazu spotkania. W pierwszych minutach Wisła miała przewagę, ale później my mieliśmy dwie trzy okazje, które powinniśmy skończyć bramką. Koniec końców to jak się prezentowaliśmy to przy lepszym dniu rywali mogliśmy przegrać zdecydowanie wyżej. Trzy-cztery razy sami stworzyliśmy Wiśle sytuację, którą rywale mogli skończyć golem. Uważam, że przeciwnik wygrał zasłużenie. Czym to jest u nas spowodowane? Wpływa na to dużo czynników z zewnątrz. Nie jestem osobą, która zwala winę po porażkach na różne aspekty, ale z drugiej strony nie można wiecznie dusić w sobie pewnych kwestii i mówić, że będzie lepiej. Już przed rundą było wiadomo, że będzie nam ciężko i nie dostaniemy takiego wsparcia jak wcześniej ze względu na problemy finansowe. Myślę, że piłkarz wychodząc na boisko o tym nie myśli, ale przed i po meczu każdy trochę o tym myśli. To nie jest powód przegranego meczu, ale jeden z czynników.
Dodatkowo przed meczem z Zagłębiem II tylko raz trenowaliśmy na naszym stadionie. Ciężko jest grać kiedy nie można na obiekcie nawet trenować. Do tego stadion Concordii Elbląg jest obecnie w remoncie i gra ona mecze na naszym boisku treningowym. I powiem szczerze: nie chciał nawet pójść tam ze swoim psem na spacer, bo tak źle wygląda. A kto zna mnie jako trenera, to chciałbym żeby mój zespół grał w piłkę. To wszystko o czym mówię się nawarstwia. Każdy z nas próbuje dawać z siebie w wszystko, ale niektórych rzeczy się nie przeskoczy. Moi zawodnicy zagrali w Puławach fatalnie, ale mimo to będę ich bronić. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji i nikomu jej nie zazdroszczę – prezesowi również. Może mogłem to powiedzieć wcześniej i na przykład po wygranym meczu czy pomiędzy rundami. Mamy wąską kadrę, w zasadzie 13-osobową, a uzupełniają ją juniorzy. Przepraszam kibiców, ale dziękuję im też za dotychczasowe wsparcie. Musimy trzymać się razem, bo ta sytuacja w tydzień czy dwa się nie zmieni. Trzeba nam wszystkim wytrwałości, by Olimpia pozostała w drugiej lidze, a w przyszłym udanie wystartowała pod względem piłkarskim i organizacyjnym.