(fot. Materiały prasowe Moniki Skinder)
Aleksander Wierietielny kończy przygodę z kadrą. Justyna Kowalczyk prawdopodobnie pozostanie natomiast przy reprezentacji Polski
Przypomnijmy, że jedną z jej podpór jest Monika Skinder. Zawodniczka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski to srebrna medalistka ubiegłorocznym mistrzostw świata juniorek. W tym roku w czempionacie poszło jej gorzej, bo w sprincie była dopiero siódma. Na medal miała olbrzymią szansę w biegu sztafetowym, ale polski zespół został zdyskwalifikowany za... pomylenie trasy. Mimo wszystko Skinder może uznać niedawno zakończony sezon za chociaż w części udany. Była jedną z największych gwiazd seniorskich mistrzostw Polski, a także zapisała na swoim koncie punkt w zawodach Pucharu Świata. – Monika nie miała wielkiego sezonu, bo w połowie się rozchorowała i skończyło się antybiotykami. W mistrzostwach świata się obroniła. W sprincie, jak to w sprincie, ktoś komuś zajechał drogę i tyle. Gdyby weszła do finału, pewnie walczyłaby o medal. W innych biegach spisała się dobrze. Monika wie, co ma robić, żeby być lepszą – powiedziała w rozmowie z Przeglądem Sportowym Justyna Kowalczyk, która wraz z Aleksandrem Wierietielnym prowadziła w minionym sezonie reprezentację Polski.
Wiele wskazuje jednak, że ten duet ulegnie rozpadowi. Jak poinformował na antenie Radia dla Ciebie Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, z końcem sezonu 72-letni szkoleniowiec przestanie prowadzić żeńską reprezentację. Justyna Kowalczyk ma natomiast wciąż pozostać przy kadrze, chociaż prawdopodobnie w nieco innej roli niż dotychczas.
Aktualnie prowadzone są poszukiwania nowego szkoleniowca, który poprowadzi reprezentację m.in. w trakcie zaplanowanych na przyszły rok mistrzostw świata juniorów. Odbędą się one w Zakopanem, a Skinder będzie jedną z faworytek tych zmagań. Jak można wnioskować ze spekulacji medialnych, negocjacje są już mocno zaawansowane. – Chcieliśmy to zrobić tak, aby nowa osoba się wdrażała, ale żeby trener Wierietielny przy tym był. W ten sposób dziewczyny miałyby bezpieczne przejście. Ten układ zadziała wtedy, kiedy cały nasz team pozostanie bez zmian, czyli z serwismenami z Estonii, bez których pracy sobie tego nie wyobrażam, oraz resztą ekipy – zdradza w rozmowie z Przeglądem Sportowym Kowalczyk.