- Miałem parę godzin, aby poznać nowe mitsubishi lancer evo VI - mówi Mariusz Stec. - Za tor treningowy służyły ulice Kłodzka.
Czas jednak bezlitośnie płynął. Trzeba było startować. Mariusz wyruszył na trasę pierwszego OS-u w sobotę, 8 czerwca. - Już pierwszy odcinek specjalny nauczył mnie pokory. Przed jedną z szykan wykręciłem efektownego bąka, który mocno ostudził moje zapędy. Na szczęcie nic się nie stało.
Na szczęście, serwis Mariusza nie miał zbyt wiele części zamiennych do nowego evo VI. Pięć kompletów kół i kilka podstawowych akcesoriów - to całe wyposażenie busa serwisowego. Przypomnijmy, że poprzednio Mariusz używał mocno wysłużonego lancera evo III, który zasadniczo różni się od szóstej generacji kultowej rajdówki.
- Pierwszego dnia poznawałem samochód oraz walczył z rzęsistym deszczem. Jednak czułem, że "szóstka” to zupełnie inna bajka. Auto jedzie, hamuje i skręca.
Poznawanie nowego auta skończyło się dla Mariusza Steca dużym sukcesem. Po dwóch dniach rajdu został sklasyfikowany na 9 miejscu w klasyfikacji generalnej do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, 6 w grupie N i 10 do Mistrzostw Europy.
Występ Mariusza nie mógłby dojść do skutki bez mecenasów. Najważniejszym w tym rajdzie była lubelska firma Parys, potentat krajowy w dystrybucji chemii samochodowej. - Wiążemy duże nadziej z młodym zawodnikiem - mówi Piotr Parys, właściciel firmy Parys. - To wielki talent, aby mógł się realizować potrzebny był nowy samochód.
Firma Parys zakupiła evo VI. Postawiła jednak przed lubelskim zawodnikiem pewne warunki. W tym sezonie Mariusz Stec musi zająć miejsce w pierwszej 10 Mistrzostw Polski, uplasować się w pierwszej piątce w grupie N oraz zachować tytuł mistrza Polski w wyścigach górskich. - Jeżeli uda się zrealizować te zamierzenia, to za rok Mariusz Stec może przesiąść się do nowego mitsubishi lancer evo VII.
W ostatnim występie wspomogli Mariusza także szefowie Lubelskiego Węgla oraz Car Systemu Wschód.