Bez wahania zamówiłbym mazdę 6 z dwulitrowym "aksamitnym” dieslem.
Mazda przez długi czas nie zauważała polskiego rynku, traktując go jako marginalną część lukratywnego niemieckiego tortu. Nad Wisłą nie było oficjalnego importera, nowe auta trafiały do nas wyłącznie poprzez sieć powiązaną z niemieckim importerem lub w formie prywatnej. Na szczęście, ten czas prowizorki minął. Już po 20 października, także w Lublinie, ruszy salon sygnowany przez oficjalnego importera, czyli polski oddział Mazda Motor Logistics Europe.
Skrojona na każdy dzień
Mazda 6 to nie jest porsche, lamborghini czy aston martin. Ma jednak z nimi wspólną cechę. Oglądają się za nią ludzie. To rzadkie w obecnych czasach i dobrze świadczy o pracy stylistów projektujących nadwozie "szóstki”. Hatchback kusi dynamiczną linią. Bryła nadwozia zdecydowanie wyróżnia się na tle innych aut. Sylwetka jest nowoczesna, a zarazem przyjemnie konserwatywna. Projektantom udało się znaleźć złoty środek, godząc ze sobą wymogi nowoczesnego designu z charakterystycznym kształtem rodziny mazdy 6.
Made in Japan
Testowa mazda 6 jest hatchbackiem. No cóż, z pewną złośliwością czekałem na pierwszy objaw choroby tego typu nadwozi - trzeszczenie tylnej półki. Auto miało już na liczniku kilka tysięcy kilometrów po polskich drogach. Jak nic, półka musi się odezwać. Niestety, nic! Dziury, podmiejskie drogi, a półka nawet nie pisnęła. Po prostu auto jest "Made in Japan”.
Także elementy wykończenia wnętrza są zmontowane równie dokładnie. Miękkie, przyjemne w dotyku plastiki są idealnie zmontowane. Przy tym wykończenie jest równie estetyczne, co dokładne. Styl, spokój i klasa - tak można w skrócie określić mazdę 6 od środka. Uroku dodawała skórzana tapicerka i kierownica oraz srebrne elementy wykończenia w kolorze szlachetnego aluminium.
Ciekawa była także, inna niż w samochodach europejskich, filozofia obsługi urządzeń pokładowych. Ciekawa i funkcjonalna, jednak wymagająca nieco praktyki. Całość dopełniał sprzęt Bose. Brakowało, niestety, systemu składania lusterek zewnętrznych.
Aksamitny diesel
Technika w maździe 6 urzeka podobnie jak wnętrze. Pod maską pracuje dwulitrowy diesel o mocy 140 koni. Już od pierwszych minut słychać, że ten silnik jest dopracowany. Pracuje miękko, cicho, z bardzo dużą kulturą. Jak na jednostkę wysokoprężną wręcz usypia niskim poziomem hałasu. A przy tym jest dynamiczny i oszczędny. 140 koni drzemiące w silniku, daje sporo frajdy podczas jazdy, a przy tym wystarczy mu średnio 7 litrów oleju napędowego w teście mieszanym (trasa, miasto). Dynamika, szczególnie na wyższych biegach, jest więcej niż zadowalająca.
Klei w kołach
Do całości świetnie dopasowuje się zawieszenie. Pewne, dobrze zestrojone, a przy tym ciche i komfortowe. Po raz kolejny udało się Japończykom zastosować złoty środek. Samochód równie dobrze prowadzi się w szybkich łukach, jak i na dość nierównej nawierzchni. Pasażerowie nie są narażeni na żadne nieprzyjemne stuki czy głuche dudnienie.