Ktokolwiek kupuje lancię, wyraża swój stosunek do życia i jego wartości - powiedział (dość górnolotnie) Luca di Meo, odpowiedzialny za tę markę w dziale Fiata Auto zajmującym się fiatami, lanciami i lekkimi samochodami użytkowymi.
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
"To ci dopiero chwyt marketingowy”, pomyślałem, próbując dostrzec oczyma wyobraźni, jak towarzyska śmietanka np. Rzymu, jeżeli jeszcze nie zaopatrzyła się w inne modele Lancii, tłoczy się przy zapisach na nową musę. Trzeba jednak przyznać, że Włosi potrafią tworzyć wokół takich małych klejnotów jak wyroby spod znaku Lancii właściwą atmosferę. Przez "właściwą” rozumiem kontynuację tego, co Federico Fellini przeniósł na ekran w swym "Słodkim życiu”. Słodkie życie w przypadku musy ma być wyrazem włoskiej gościnności.
Styl wywodzący się z tradycji
Co to ma wspólnego z samochodem? Chodzi o to, by pasażer nie czuł się w pojeździe jak intruz, ale jak ktoś mile widziany, oczekiwany, z myślą o kim doprowadzono do stworzenia domowego klimatu. To jak zaciszny ruchomy pokój z widokiem na świat...
Lancia musa, kompaktowy van, wcale nie ma być autem popularnym. Nie chcę przez to powiedzieć, że sprzedaż będzie na zapisy, dla osób z wyższych sfer. Ale zakładana roczna produkcja to tylko 30-40 tys. sztuk, z czego trzy czwarte ma pozostać we Włoszech.
- To nie znaczy, że musa jest luksusowym wcieleniem modelu idea, jej odpowiednika w gamie fiata - zastrzegał Gianni Coda, szef Luca di Meo. - Fiat to różnorodność i praktyczność, alfa romeo - wysoki poziom usportowienia, a lancia to wyjątkowość i piękno, synonim komfortu i jakości.
Siłą Lancii jest jej styl wywodzący się z tradycji. Musa ma dopełniać gamę wyrobów sygnowanych przez Lancię, wchodząc do dopiero rozwijającego się segmentu zdominowanego przez auta niemieckie.
Mała, zwinna, wysoka
Atutem lancii musy są jej wymiary. Mniej niż 4 m długości i 1,7 m szerokości czyni z niej pojazd idealny do kręcenia się po mieście. Wysokość 1,66 m zapewnia sporo miejsca nad głową nawet dla osób o wzroście do 2 metrów, a wrażenie przestrzeni powiększa "gran luce”, czyli przeszklony dach. Do wykończenia wnętrza użyto najlepszych jakościowo materiałów w ciepłych kolorach, przywołujących atmosferę eleganckiego salonu.
Elegancja nie wyklucza praktyczności: tylne siedzenia można przesuwać, a nawet całkowicie wyjąć, zyskując - odpowiednio - przestrzeń bagażową 390 lub 1420 l. Liczba dowolnych konfiguracji sięga 32, w tym ustawienia oparć w pozycji półleżącej, jak na szezlongu, co zresztą sugeruje już układ litery M w pisowni nazwy modelu.
Coś dla leniuchów
Czy zatem auto nazbyt nie rozleniwia? Trudno się oprzeć wrażeniu, że taki był zamysł jego twórców. Mamy wysoką pozycję za kierownicą pozwalającą "panować” nad jezdnią, możliwość dwupłaszczyznowej regulacji kierownicy, wysokości fotela, lewarek o niezbyt dużym skoku, pośrodku deski rozdzielczej jak w większych vanach i pojazdach dostawczych, wygodny dostęp do sterowników na konsoli. Niezbyt cieszy mnie układ wskaźników pośrodku deski rozdzielczej, już na podszybiu. W ypsilonie zegary były niezwykle szykowne, a tu chyba nie do końca projektant wiedział, czy ma to być styl retro, czy nowoczesny jak w phedrze. A skoro już są na środku to nie miałbym nic przeciwko temu, by tarcze zegarów były skierowane ku mnie jako kierowcy.
Automatyczny układ klimatyzacji jest dwustrefowy: kierowca może się dogrzać, a pasażerowi zafundować chłód. Różnica po obu stronach auta może wynieść 7 stopni. Doskonałe jest nagłośnienie. System Bose® doskonale panuje nad dźwiękiem, dostosowując jego natężenie do prędkości jazdy, bez utraty jakości na skutek np. wibracji nadwozia. To efekt dodatkowej izolacji układu napędowego od elementów nadwozia, podobnie zawieszenia.
Tylko trzymać kierownicę
Jeżeli nie chcemy zawracać sobie głowy zmianą biegów to możemy wybrać system D.F.N. - Dolce Far Niente, a więc "słodkiego nieróbstwa”. Przekładnia może pracować w trybie automatycznym albo manualnym bez konieczności używania sprzęgła. Jest tak inteligentna, że nie tylko rozpoznaje nasz styl jazdy, ale dla oszczędności szybciej zmieni bieg na pochyleniu drogi! Obok D.F.N. jest jeszcze pakiet Dolce Far Poco - czyli "słodkiego nierobienia prawie nic”, poza trzymaniem kierownicy. Obejmuje, poza opisaną klimatyzacją, Cruise Control do utrzymywania zadanej prędkości jazdy (doskonały na autostradach!), czujnik deszczu (sam uruchamia wycieraczki), czujnik zmierzchowy (włącza światła mijania przy spadku przejrzystości powietrza) oraz czujnik przeszkody (by nie zrobić autu krzywdy przy parkowaniu).
O pomysłowości projektantów z Centrum Lancii świadczą też drobiazgi: schowek będący w istocie podłużną torbą, którą możemy zabrać z samochodu, jeśli nie chcemy tam zostawić komórki lub innych rzeczy, półka tuż pod dachem z przodu na podręczne rzeczy i inne.
Jeden benzynowy i dwa diesle
Musa otrzymała trzy silniki: nowy benzynowy 1,4 l 16V Fire 95 KM, dynamiczny i oszczędny, oraz dwa diesle: 1,3 l Multijet 70 KM rodem z Bielska-Białej i 1,9 l Multijet 100 KM. Nawet ten najmniejszy zapewniał autu sensowną dynamikę na górzystych trasach na północ od Wenecji, a i na autostradzie nie miał kompleksów.
Poczekamy do przyszłego roku
Kiedy auto trafi do Polski i ile będzie kosztować? We wrześniu rozpocznie się jego sprzedaż we Włoszech, później we Francji, a do końca roku musa powinna być w ofercie w całej Europie. Z tym, że w Polsce pierwsi klienci odbiorą ją najprawdopodobniej dopiero na początku 2005 r. Cena dla rynku włoskiego wahać się będzie od 17 do 22,5 tys. euro. Przy obecnym kursie złotego byłoby to niemało. Ale ostatecznie niejeden już stracił głowę dla musy...