Tivoli to pierwsza tak europejska konstrukcja koreańskiego SsangYong. W przeciwieństwie do rodiusa, najbrzydszego auta XXI wieku, nie trzeba do niego podchodzić z zamkniętymi oczami. Co więcej, to całkiem zgrabne auto za rozsądne pieniądze.
Na początek dobra informacja. Ten model będzie można zobaczyć w Lublinie, już w najbliższy weekend, podczas dni otwartych. Od kilku dni jest nowy dealer tej marki, czyli dobrze znany „Pezetmot”. Podczas pokazu testowego było już nawet auto na lubelskich tablicach. Ten konkretny egzemplarz był testowany na mazowieckich „szutrówkach” w okolicach Wiązownej i Sulejówka.
Pierwsze zaskoczenie: wygląd
W przeciwieństwie do rodiusa, tivoli nie przynosi ujmy designerowi. Także miasteczku z okolic Rzymu, które było dawcą nazwy, nie musi iść do sądu z pozwem o urażone uczucia
estetyczne.
Koncepcja małego miejskiego SUV jest podana w zgrabnym opakowaniu. Wyrazista maska, masywne reflektory przednie z seryjnymi ledami oraz znacząco wystające poza obrys nadwozia lampy tylne dobrze współgrają z masywną bryłą nadwozia osadzoną na 18-calowych kołach (w tzw. standardzie oferowane są „16”).
Tym razem SsangYong proponuje całkiem zgrabne auto, nieduże, wpasowane gabarytami w miejską dżunglę.
Ciekawe wnętrze
Równie ciekawie prezentuje się wnętrze auta. Dwa duże, tubusowe zegary mają lekko sportowy charakter. Ciekawostką jest to, że można wybrać jeden z sześciu kolorów podświetlenia. Duża, spłaszczona u dołu kierownica również nawiązuje do aut klasy GT. Na plus należy także zaliczyć 7-calowy monitor – centrum rozrywki, a zarazem duży ekran kamery cofania, przekazujący obraz wysokiej jakości. Jest także system bluetooth i podgrzewana kierownica w opcji. Poniżej zlokalizowano centrum sterowania klimatem, które posiada czytelny i prosty schemat obsługi. Ergonomia bez zarzutu.
Fotele również są wygodne. Oparcia dość głębokie i szerokie, solidnie przytrzymują kierowcę podczas pokonywania zakrętów. Siedziska natomiast są nieco przykrótkie, skrojone jakby na rozmiar mniejszych Koreańczyków.
Jakość wykonania wnętrza, to kolejny mocny punkt tego auta. Absolutnie nie czuć ducha minimalizmu, ani widma księgowego. Plastiki są miękkie, na pierwszy rzut oka dobrze spasowane. Nie powinno nastręczać kłopotów, czytaj uciążliwych „świerszczy”, podczas kilkuletniej eksploatacji. Producent zapewnia, że posiada szeroki wachlarz personalizacji. Łącznie z możliwością zamówienia tapicerki z czerwonej skóry, co jest rzadkością na skalę światową w tej klasie pojazdów.
Niestety konstruktorzy nie ustrzegli się pewnych błędów. Uchwyt do zamykania drzwi w podłokietniku jest zbyt odsunięty do tyłu, nieporęczny. Zaś podłokietnik wykończony jest błyszczącym plastikiem, podatnym na zarysowania.
Z tyłu kanapa jest wygodna, ale bez zachwytu. Zbyt nisko wysuwają się zagłówki, szczególnie w odniesieniu do osób wyższego wzrostu.
Sprytny na drodze
Tivoli miło zaskakuje na szutrowej drodze. W końcu jako SUV musi kochać luźne nawierzchnie. Zaskakująco pewnie pokonuje zakręty, lekko zamiatając tyłem. Przyjemne uczucie poślizgu jest pod pełną kontrolą kierowcy za sprawą czułego, szybko reagującego układu kierowniczego. Dzięki funkcji ,,steer” można go wprowadzić w jeden z trzech trybów pracy - normal, komfort i sport. Mnie pasował sport, nieco sztywniejszy, o szybkiej reakcji.
Zawieszenie jest sprawne i ciche. To kolejne miłe zaskoczenie. Tivoli bez uciążliwego dudnienia radził sobie z dziurawymi mazowieckimi drogami. Równie sprawnie działała 6-biegowa ręczna skrzynia, rodem z konkurencyjnego Hyundaia. W opcji jest także zautomatyzowana przekładnia japońskiej firmy AISIN.
Do testów podstawiono auta wyłącznie z 128-konnym silnikiem benzynowym, oferującym 160 Nm przy 4600 obr./min, z napędem na jedną oś. I to chyba była najsłabsza część tego auta. Silnik pracował jakby był nie „z tej bajki”. Trzeba było go wysoko „kręcić”, aby, w sumie zgrabne tivoli, zaczęło jechać. A przy tym silnik pracował, jak koreańskie konstrukcje z początku XXI wieku. Przy tzw. jeździe emeryckiej te dolegliwości nie były dokuczliwe. Trzeba mieć tylko nadzieję, że zapowiadany 115-konny diesel z 300 Nm momentu będzie cieszyć kierowcę wyższą kulturą pracy. Warto też dodać, że tivoli można wyposażyć w napęd 4x4.
Podsumowanie
SsangYong powraca na polski rynek z ładnym, miejskim SUV. Samochód jest dobrze wykonany, z solidnych materiałów. Rozsądna cena, czyli 59,9 tys., może przesłonić nawet ten nieco zbyt słaby silnik benzynowy. Firma chce w tym roku sprzedać 500 tivoli w Polsce. To nie jest nierealny plan.