Trwa dobra passa piłkarzy Motoru. W sobotę podopieczni Marka Saganowskiego wygrali już szósty mecz z rzędu. Tym razem pokonali u siebie rezerwy Lecha Poznań 2:1.
Przed spotkaniem gospodarze zastanawiali się, czy „Kolejorz” nie pojawi się w Lublinie wzmocniony zawodnikami z pierwszej drużyny.
W końcu PKO BP Ekstraklasa miała wolne ze względu na przerwę reprezentacyjną. Ostatecznie drużyna Macieja Skorży zagrał sparing z Wartą Poznań, a drugi zespół nie tylko nie mógł liczyć na posiłki, ale i ze względu na występy w kadrze do lat 18 musiał sobie radzić bez Norberta Pacławskiego, czy Antoniego Kozubala.
Pierwszą, naprawdę dobrą okazję na gola żółto-biało-niebiescy wypracowali sobie w 16 minucie. Tomasz Swędrowski zamiast centrować z rzutu wolnego zdecydował się na strzał. Bramkarz rywali odbił piłkę i niewiele zabrakło, żeby z bliska do bramki dobił ją Michał Fidziukiewicz.
Między 28, a 29 minutą pojawiły się kolejne okazje. Najpierw uderzenie Piotra Ceglarza sprzed pola karnego zostało zablokowane. Po chwili „Cegła” próbował dograć wzdłuż piątki, ale wywalczył tylko rzut rożny. A po dośrodkowaniu z narożnika boiska z kilku metrów huknął Filip Wójcik. Na posterunku był jednak bramkarz Lecha II.
Goście pokazali w pierwszej połowie to, czego wszyscy się spodziewali, czyli dobre wyszkolenie techniczne. Potrafili wymieniać podania i w kilku fragmentach nawet dominowali. Najczęściej decydowali się jednak na wrzutki z bocznych sektorów boiska. I większość z nich nie była udana. Tak naprawdę Sebastian Madejski niewiele miał do roboty w pierwszej połowie.
Druga część zaczęła się od dobrej akcji prawym skrzydłem Łukasza Norkowskiego, który zdecydował się odważnie „wjechać” między dwóch obrońców. Po chwili oddał strzał po ziemi, ale dobrze zachował się Madejski, który poradził sobie z tą próbą. A z asekuracją zdążyła też obrona, bo dobitka gości została zablokowana.
Po godzinie gry w wydawałoby się niezbyt groźnej sytuacji do końca o piłkę powalczył Jakub Kosecki. „Kosa” nie pozwolił, żeby futbolówka wyszła na aut. Po chwili w sytuacji jeden na jeden z Jakubem Zagórskim był faulowany w szesnastce „Kolejorza” i sędzia przyznał Motorowi rzut karny. A z 11 metrów nie pomylił się Fidziukiewicz, dla którego był to pierwszy gol ligowy w tym roku.
180 sekund później „Fidziu” powinien mieć na koncie dwie bramki, ale w przegrał pojedynek z golkiperem rywali. W kolejnych fragmentach gospodarze kontrolowali sytuację na boisku, a w 83 minucie znowu mieli doskonałą okazję, żeby zamknąć zawody. Adam Ryczkowski wrzucił piłkę na „nos” do Macieja Firleja, a ten głową strzelił prosto w bramkarza.
W 86 minucie wreszcie się udało. Ryczkowski zagrał klepkę z Wójcikiem, a ten drugi podał po ziemi w pole karne. Bartosz Mrozek odbił piłkę nogą, ale ta trafiła wprost do Pawła Moskwika, który nie zmarnował doskonałej sytuacji i świetnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 2:0. Wydawało się, że nic ciekawego na Arenie już się nie wydarzy. W doliczonym czasie gry Igor Kornobis dostał piłkę w pole karne i uderzył do siatki z kilkunastu metrów. Na więcej gościom zabrakło już jednak czasu i wszystkie punkty zostały w Lublinie.
Za tydzień piłkarze trenera Saganowskiego zagrają w Krakowie z tamtejszą Garbarnią.
Motor Lublin – Lech II Poznań 2:1 (0:0)
Bramki: Fidziukiewicz (61-z karnego), Moskwik (86) – Kornobis (90+2).
Motor: Madejski – Wójcik, Zbiciak, Cichocki, Rozmus, Swędrowski, Świeciński, Kołbon (46 Sędzikowski), Kosecki (81 Moskwik), Ceglarz (75 Ryczkowski), Fidziukiewicz (78 Firlej)
Lech II: Mrozek – Zagórski (72 Kukułka), Laskowski, Waliś, Palacz (72 Kornobis), Czekała (62 Wilak), Norkowski, Kryg (77 Szulc), Kriwiec, Klupś, Spławski.
Żółte kartki: Wójcik, Moskwik (Motor).
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa). Widzów: 3161.