Na koniec zgrupowania w Kielcach Goncalo Feio zafundował swoim podopiecznym solidną dawkę grania. W sobotę piłkarze Motoru zmierzyli się z ekstraklasową Koroną Kielce. Piłkarze obu ekip rozegrali dwa mecze, a w sumie spędzili na boisku 130 minut. Oba spotkania zakończyły się remisami: 0:0 i 1:1.
Pierwszy sparing został podzielony na dwie połowy po 35 minut, a drugi trwał dwa razy 30 minut.
Starcie numer jeden piłkarze obu ekip rozegrali w tych mocniejszych składach. Trener Feio od początku wystawił dwóch nowych zawodników. W „podstawie” wyszli: Bartosz Wolski i Mathieu Scalet. Spotkanie było wyrównane, ale bliżej szczęścia byli gospodarze. W końcówce pierwszej odsłony Łukasza Budziłka uratowała poprzeczka.
Korona oddała kilka groźnych strzałów, ale przede wszystkim z dystansu. W kolejnych 35 minutach kilka razy z dobrej strony pokazał się kolejny z nowych graczy Motoru – Dariusz Kamiński, który pojawił się na boisku w 56 minucie, po tym, jak zmienił Michała Króla. I od razu „szarpnął” z przodu. Z łatwością poradził sobie z rywalem na prawym skrzydle, wpadł w pole karne, ale zabrakło lepszego dogrania do kolegów, bo piłkę wybili rywale.
Tuż po godzinie gry i przechwycie w środku boiska „Kamyk” tym razem znalazł się na lewym skrzydle. Minął jednego rywala, ale jego strzał został zablokowany. Motor utrzymał się przy piłce jednak próbę Piotra Kusińskiego bez problemów odbił bramkarz Korony.
W 68 minucie po złym wybiciu Budziłka sytuację w ostatniej chwili uratował Sebastian Rudol, który odważnym wślizgiem w swoim polu karnym „wyłuskał” piłkę spod nóg rywala. Golkiper ekipy z Lublina na pewno miał więcej pracy. Był jednak czujny na przedpolu i wyłapał większość dośrodkowań gospodarzy. Kielczanie kilka razy znaleźli się w dobrych sytuacjach, ale ponownie swoje akcje kończyli głównie próbami zza pola karnego, które w większości były niecelne. I ostatecznie po 70 minutach było 0:0.
Obie ekipy po chwili zmierzyły się jeszcze w konkursie rzutów karnych. Górą byli przyjezdni, którzy wykorzystali wszystkie swoje jedenastki. Bezbłędni okazali się: Piotr Ceglarz, Kacper Wełniak, Wolski, Scalet i Filip Wójcik. A że Budziłek obronił już pierwsze uderzenie rywali, to ostatecznie przyjezdni wygrali 5:3.
W drugim meczu kontrolnym na murawie zameldowali się już zmiennicy i sporo młodzieży. Drużyna Kamila Kuzery objęła prowadzenie w 45 minucie. Po długim podaniu pod bramkę Motoru piłkę przejął Bartosz Zbiciak. Wydawało się, że defensor żółto-biało-niebieskich opanował sytuację, ale po chwili jego złe podanie przechwycili rywale i po dograniu w pole karne strzałem w krótki róg Kacpra Rosę pokonał Michał Pokora.
Podopieczni trenera Feio ruszyli w poszukiwaniu wyrównania i kilka razy pod bramką miejscowych było gorąco. Szybko „Motorowcy” dopięli swego. W 56 minucie świetnie zachował się Kacper Śpiewak, który przerzucił sobie piłkę nad rywalem, a po chwili zagrał na wolne pole do wbiegającego pod bramkę Kamińskiego. Były piłkarz GKS Jastrzębie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i nie zmarnował doskonalej szansy, bo świetnym strzałem pod poprzeczkę ustalił rezultat na 1:1.
Korona Kielce – Motor Lublin 0:0
Korona: Dziekoński (52 Forenc) – Podgórski, Petrow, Malarczyk, Trojak, Briceag, Łukowski (52 Czyżycki), Nono, Deaconu, Takac, Szykawka.
Motor: Budziłek – Wójcik, Szarek, Rudol, Luberecki (58 Romanowski), M. Król (54 Kamiński), Scalet, Wolski, Wojtkowski (54, Kusiński), Ceglarz, Wełniak.
Korona Kielce – Motor Lublin 1:1 (0:0)
Bramki: Pokora (45) – Kamiński (56).
Korona: Forenc (31 Mamla) – Przybysławski, Kośmicki, Kiercz (31 Jaskot), Konstantyn, Kucharczyk, Strzeboński, Gałązka, Czyżycki (31 Turek), Pokora, Szulc
Motor: Rosa – Staszak (47 Romanowski), Zbiciak, Magnuszewski, Palacz, Kosior (53 Koziej), Złomańczuk, Lis (53 Kisiel), R. Król, Rybicki (47 Kamiński), Śpiewak.