Po szalonym meczu w Siedlcach Motor zremisował z tamtejszą Pogonią 3:3. A to oznacza, że na kolejkę przed zakończeniem sezonu trzeba odłożyć marzenia o awansie przynajmniej do następnych rozgrywek.
Na koniec 2020 roku lublinianie prowadzili z Pogonią 3:0, ale rywale w kilkanaście minut doprowadzili do remisu. W niedzielę role się odwróciły.
– Przez pierwsze 20 minut było kilka sytuacji, kiedy zabrakło koncentracji przy wykończeniu, albo lepszego podania, żeby zawodnik miał lepszą pozycję. Nad tym ciągle pracujemy, ale to dalej szwankuje. Przy wyniku 0:3 bramki z rzutów karnych otworzyły mecz. Trzeba pochwalić chłopaków, że na wyjeździe goniąc wynik udało się dojść na 3:3. Mieliśmy sytuacje, żeby wygrać, ale musimy mocno patrzeć na aspekt ataku, gdzie w początkowych fazach meczu mamy duże problemy, jeżeli chodzi o wykończenie – ocenia Marek Saganowski.
W niedzielę żółto-biało-niebiescy stracili już ostatecznie szanse na załapanie się do baraży o awans. I na pewno mają czego żałować, bo w głupi sposób stracili sporo punktów. Nie tylko w tej rundzie, ale w przekroju całego sezonu.
– Moim zdaniem decydujący mecz był z Lechem II Poznań. Wygrana dałaby nam szanse na baraże. W Siedlcach definitywnie odpadliśmy z tej rywalizacji. Trzeba szykować drużynę na przyszły sezon i zrobić dobre transfery. Trzeba wzmocnić drużynę szczególnie w ofensywie. I my to będziemy robić – zapewnia „Sagan”.
Których spotkań najbardziej żałują piłkarze Motoru? – Bardzo szkoda spotkania na własnym stadionie właśnie z Pogonią, gdzie mieliśmy pewne trzy punkty. Dodatkowo wydawało się, że zdobyte w fajnym stylu. Może zabrakło doświadczenia, może wkradło się za duże rozluźnienie? Niestety, tylko zremisowaliśmy tamten mecz. W sumie takich występów było jednak trochę. Nawet w tej rundzie. Chociażby w Kaliszu, gdzie w ostatniej minucie dostaliśmy gola na 1:1 i straciliśmy dwa punkty. Przy okazji spotkania z Lechem II Poznań byliśmy za to zdecydowanie lepsi, ale nie potrafiliśmy strzelić zwycięskiej bramki. Szkoda, bo wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej – wyjaśnia Rafał Grodzicki.
Ostatnio pojawiły się informacje, że popularny „Grodek” może po tym sezonie zawiesić buty na kołku. Jak do sprawy podchodzi doświadczony obrońca? – W moim wieku chyba co roku powinien się człowiek zastanawiać, czy chce dalej kontynuować przygodę z piłką. Póki się jednak dobrze czuję i gra w piłkę sprawia mi radość, a do tego nie odstaję fizycznie od reszty chłopaków, to na pewno będę kontynuował grę – mówi zawodnik ekipy z Lublina.
Podopieczni trenera Saganowskiego mają przed sobą jeszcze jedno spotkanie. W sobotę już o godz. 12 zagrają u siebie z Olimpią Grudziądz. Rywale znajdują się w strefie spadkowej, dlatego można się spodziewać, że będą walczyć na całego. Motor też ma jednak o co grać. Może jeszcze awansować na dziewiąte miejsce w tabeli. A ta lokata gwarantuje udział w nowej edycji Pucharu Polski. Jeżeli żółto-biało-niebiescy zakończą zmagania „oczko” niżej, to 4 sierpnia zagrają w rundzie przedwstępnej tych rozgrywek. Wiadomo już, że ich rywalem będzie 19 zespół eWinner II ligi, czyli Bytovia Bytów. Obecnie dziewiąty jest Śląsk II Wrocław, który musiałby przegrać z przedostatnimi Błękitnymi Stargard, żeby Motor podskoczył w tabeli.
KOLEJNY DEBIUTANT
Trener Saganowski przed meczem zapowiadał, że w końcówce sezonu można się spodziewać kolejnych debiutów w II lidze. I w niedzielę od pierwszej minuty na boisku pojawił się Jakub Sobstyl. – Jak na pierwszy mecz pokazał, że jeżeli jest przy piłce, to jest bardzo niebezpieczny. Potrafi zagrać szybko, jest też obdarzony dobrą wizją, jeżeli chodzi o ofensywę. Przy bramce dla rywali zaliczył złe przyjęcie, ale to się zdarza, to jest frycowe, które młody zawodnik musi zapłacić. Ogólnie jestem z niego zadowolony. Zmiana nie była za karę, tylko taki był plan od początku – że zagra 60 minut – wyjaśnia szkoleniowiec Motoru.