Pierwsze decyzje kadrowe w Motorze. We wtorek klub z Lublina ogłosił, że Krzysztof Ropski i Dominik Kunca mogą sobie szukać nowych klubów. Dla nikogo nie jest to chyba wielkie zaskoczenie. Obaj zawodnicy w tym sezonie nie należeli na pewno do ulubieńców trenera Marka Saganowskiego. Słowak nie zaliczył zresztą ani jednego występu w II lidze.
Kunca do ekipy żółto-biało-niebieskich trafił w lecie 2019 roku. Na trzecioligowych boiskach okazywał się mocnym punktem zespołu. W 19 meczach zdobył pięć goli, a kibice wybrali go nawet piłkarzem sezonu. Niestety, szczebel wyżej nie radził sobie już tak dobrze. W poprzednich rozgrywkach uzbierał 22 mecze, ale tylko dziewięć razy pojawiał się w podstawowym składzie ekipy z Lublina. Zdobył też zaledwie jedną bramkę i to z rzutu karnego.
W lecie wydawało się, że Słowak pożegna się z drużyną, ale leczył kontuzję i ostatecznie pozostał w Motorze. Nie mógł jednak liczyć na minuty od trenera Saganowskiego i na stałe został oddelegowany do czwartoligowych rezerw. A tam znowu zaczął się wpisywać na listę strzelców, bo w 11 występach zapisał na swoim koncie osiem goli. Teraz 29-latek dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.
To samo spotkało zresztą Krzysztofa Ropskiego. Kibice żółto-biało-niebieskich doskonale pamiętają zapewne, że „Ropa” był bohaterem całkiem ciekawej telenoweli transferowej. Przypomnijmy, że na początku 2020 roku najpierw napastnik ogłosił, że przenosi się z Siarki Tarnobrzeg do Motoru, a kilka dni później jego dotychczasowy klub twierdził, że o żadnym transferze nie może być mowy, bo nie zostały spełnione wszystkie warunki zawarte w klauzuli odstępnego.
Przepychanki między klubami trwały kilka tygodni, ale ostatecznie Ropski pod koniec lutego jednak wylądował w Motorze. I niestety nie spełnił oczekiwań. Pojawił się w zespole po świetnej rundzie w barwach Siarki, kiedy w 18 spotkaniach zdobył aż 16 bramek. Pandemia koronawirusa szybko zakończyła jednak rundę wiosenną i „Ropa” długo musiał czekać na debiutanckiego gola w nowym zespole – ponad rok, do meczu ze Śląskiem II Wrocław (2:3).
Sezon 2020/2021 zakończył z 27 występami i czterema golami. A w obecnym też często grywał w rezerwach (pięć spotkań i sześć trafień), dlatego do swojego dorobku dorzucił ledwie: pięć meczów ligowych i jeden w Pucharze Polski. Trzeba jednak przyznać, że uratował jeden punkt w meczu z Wigrami Suwałki, kiedy w doliczonym czasie gry wyrównał na 1:1. To było jego jedyne trafienie w obecnych rozgrywkach. A kibice pewnie zapamiętają go przede wszystkim jako „króla sparingów” bo podczas meczów kontrolnych był najlepszym snajperem żółto-biało-niebieskich. I kiedy wydawało się, że bardzo wysoka, jak na trzecioligowe warunki kwota odstępnego jednak nie pójdzie na marne, to w lidze były napastnik Siarki strzelał dużo, dużo mniej.