Panie i panowie, dzisiaj jest wasze święto, okazja, by podziękować za służbę, ale też czas odebrania wyróżnień. Cieszcie się tą chwilą, bo niedługo wracamy do ciężkiej pracy – powiedział do swoich podwładnych nadbrygadier Grzegorz Alinowski, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie podczas uroczystości Dnia Strażaka zorganizowanych na Rynku Wielkim w Zamościu.
Słuchał go m.in. Norbert Obst, członek OSP Krasnobród i uczeń III klasy pożarniczej w Liceum Ogólnokształcącym Centrum Szkół Mundurowych w Zamościu. Za rok, po maturze, chciałby dostać się do Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie. Ciągnęło go do tego zawodu od dziecka.
Chcę zostać strażakiem
– Moje ulubione zabawki to były strażackie wozy. I uwielbiałem udawać, że gaszę pożary. Wszędzie wodę lałem i wszyscy w domu się denerwowali – śmieje się nastolatek. Jako strażak ochotnik jeszcze w żadnej akcji nie brał udziału. Przed nim cały szkoleniowy proces.
Jego kolega z klasy, Przemysław Sokal do OSP w rodzinnej Kajetanówce (gm. Biłgoraj) wstąpił w tym samym czasie, gdy zdecydował się na szkołę w Zamościu. Ma za sobą cały kurs teoretyczny i testy praktyczne, m.in. zaliczył przejście przez tzw. komorę dymową, co miało imitować udział w prawdziwej akcji. – To było duże przeżycie, choć oczywiście też stres, ale chętnie bym to powtórzył – mówi. Zaliczył już też pierwszą prawdziwą akcję gaśniczą. Został wraz z kolegami z OSP wezwany do pożaru traw w swojej wsi. Jego zadaniem było dogaszanie miejsca, gdzie doszło do zdarzenia.
Jeśli uda mu się dostać do Centralnej Szkoły PSP w Częstochowie i zostać strażakiem zawodowym, najpewniej będzie miał też poważniejsze wyzwania. – Wiem, że może być niebezpiecznie, ale w ogóle o tym nie myślę. Nie zmienię swojej decyzji – zapowiada.
Jest rozkaz, trzeba wykonać
Wyboru zawodowej drogi nie żałuje też po 23 latach służby pochodzący z Krasnegostawu st. bryg. Wojciech Miciuła z KW PSP w Lublinie, absolwent strażackich szkół w Krakowie i Warszawie. Na koncie ma wiele różnych, mniej i bardziej niebezpiecznych akcji. Do tych najważniejszych zalicza jedną z pierwszych, jeszcze w krakowskiej szkole. – Uratowaliśmy wtedy człowieka, który został przysypany w głębokim wykopie. Na szczęście był przytomny. Moim zadaniem było utrzymywanie z nim kontaktu, a później razem z kolegami, ręcznie, kawałek po kwawałku, odsypywaliśmy ziemię, aby go wydostać na powierzchnię – wspomina strażak.
Pamięta też pierwsze „wejście w ogień”. To również był Kraków, paliło się w jednej z piwnic w Nowej Hucie. – Mieliśmy przed sobą plątaninę korytarzy, było ciemno, gorąco, szliśmy w pełni zabezpieczeni, z aparatami oddechowymi, w maskach, nie było łatwo. Ale ktoś musiał to zrobić, my dostaliśmy rozkaz i go wykonaliśmy jak należało – opowiada Miciuła.
Podkreśla, że strażacki fach, umiejętności i zdolność zachowania zimnej krwi przydaje się też w życiu prywatnym. Wspomina, jak kiedyś podczas wesela jeden z gości stracił przytomność, dostał zawału serca. To strażak udzielił mu pierwszej pomocy i ten człowiek przeżył.
Nasz rozmówca ma syna, 12-letniego Mikołaja. Chłopiec poznał już specyfikę pracy swojego taty, ale też innych służb mundurowych. Podobno jednak jakoś bardziej „kręci go” motoryzacja. – Decyzję o zawodzie podejmie sam. Jeżeli zechce być strażakiem, nie będę miał nic przeciwko temu – zapowiada pan Wojciech.
Święto wszystkich strażaków
Ci trzej nasi rozmówcy byli uczestnikami piątkowych, zorganizowanych w Zamościu wojewódzkich obchodów Dnia Strażaka, połączonych z uroczystościami z okazji jubileuszu 140-lecia straży pożarnej w Zamościu. W swoim wystąpieniu st. brygadier Jacek Sobczyński, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu, przypomniał najważniejsze wydarzenia z kart historii, m.in. czasy, gdy tuż po założeniu pierwszej straży przez farmaceutę Karola Kossowskiego strażacy jeździli do pożarów z sikawkami ciągniętymi przez wozy konne. Oficjalnych przemówień było wiele. Gości również. W uroczystościach wzięli udział strażacy zawodowi i ochotnicy z jednostek w całym województwie, nie zabrakło przedstawicieli innych służb mundurowych, byli samorządowcy, parlamentarzyści, przedstawiciele rządu. Obchody stały się okazją do wręczenia odznaczeń i awansów na wyższe stopnie służbowe.
Odznaczeni i wyróżnieni w Zamościu
Srebrnym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez Prezydenta RP, odznaczony został nadbryg. Grzegorz Alinowski. Brązowe Krzyże Zasługi odebrali: st. bryg. Jacek Sobczyński, st. bryg. w st. spoczynku Tomasz Burcon (obaj KM PSP Zamość) i bryg. w st. spocz. Andrzej Bartecki (KPP Tomaszów Lubelski).
Srebrny Medal za Długoletnią Służbę otrzymał asp. Alfred Krupa z KP PSP w Tomaszowie Lubelskim, a brązowe: asp. sztab. Arkadiusz Czernik (Lubartów), mł. kpt. Łukasz Czępiński (Puławy), kpt. Arkadiusz Dołgań (Lubartów), mł. bryg. Katarzyna Grzegorczyk-Wysocka (KW PSP Lublin), asp. Jacek Nowosadowski (Tomaszów Lubelski), asp. Marcin Skruszeniec (Puławy).
20 strażaków, a także cywile, odebrali Złote, Srebrne i Brązowe Odznaki „Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarniczej”. Ponadto, w korpusie oficerskim awansowanych zostało 66 mundurowych z województwa lubelskiego, a w podoficerskim 6.
Nagrody pieniężne od szefa MSWiA otrzymali lubelscy strażacy: st. bryg. Zenon Pisiewicz oraz st. sekc. Michał Mazurkiewicz, zaś mł. bryg. Robert Niścior z KM PSP w Zamościu został wyróżniony dyplomem komendanta głównego PSP za szczególne zaangażowanie w działaniach ratowniczo-gaśniczych.
Nie zabrakło też medali i odznak za zasługi dla pożarnictwa dla strażaków ochotników.