Trzecie miejsce w 1998 roku, drugie w 2018 i znowu trzecie w 2022. Chorwacja pokonała w meczu o trzecie miejsce mundialu w Katarze Maroko 2:1 i po raz trzeci zdobyła medal.
Mecz znakomicie rozpoczął się dla ekipy z Europy. Już w siódmej minucie po rzucie wolnym świetnie piłkę w pole karne zgrał Ivan Perisić, a jeszcze lepiej „szczupakiem” strzelił Josko Gvardiol, który przymierzył do siatki idealnie, tuż przy słupku. Chorwacja długo się jednak nie cieszyła.
Kolejny rzut wolny, tym razem po drugiej stronie boiska skończył się błyskawicznym wyrównaniem. Hakim Ziyech dośrodkował, a futbolówkę odbił Lovro Majer. Wyraźnie błąd popełniła jednak cała defensywa, bo Dominik Livaković czekał na ruch obrońców, a ci na wyjście swojego golkipera. Klasyczne nieporozumienie wykorzystał Achraf Dari, który z bliska trafił na 1:1.
W kolejnych fragmentach coraz odważniej poczynały sobie „Lwy Atlasu” i wydawało się, że to piłkarze z Afryki wkrótce zdobędą drugiego gola. W końcówce pierwszej połowy ponownie na prowadzenie wyszli jednak podopieczni Zlatko Dalicia. Po akcji prawym skrzydłem wydawało się, że Chorwaci „przekombinowali”. Szybko odzyskali jednak piłkę, Marko Livaja zagrał na prawe skrzydło. A tam doskonale zachował się Mislav Orsić, który nie decydował się na wrzutkę w pole karne, tylko na uderzenie wewnętrzną częścią stopy. I przechytrzył bramkarza Maroka, który nie sięgnął piłki i ta wylądowała w siatce.
Drugą część spotkania od mocnego uderzenia mogli rozpocząć Luka Modrić i spółka, ale Orsić nie trafił w bramkę. Później emocji było ciut mniej, a Marokańczycy wyraźnie odczuwali już skutki turnieju w Katarze, bo kolejni zawodnicy zgłaszali problemy mięśniowe. Nie zabrakło też kontrowersji. W polu karnym padł Gvardiol, ale żadnej interwencji VAR nie było. Sporo pretensji do arbitra mieli też podopieczni Walida Regragui, którzy kilka razy otaczali sędziego i domagali się, żeby użył gwizdka, albo obejrzał daną sytuację na monitorze.
Na kwadrans przed zakończeniem spotkania do remisu mógł doprowadzić Youssef En-Nesyri, który stanął oko w oko z Livakovicem, ale golkiper Chorwacji skrócił kąt i zdołał odbić strzał. Ten sam gracz mógł zostać bohaterem „Lwów Atlasu” w doliczonym czasie gry. Świetnie znalazł się w polu karnym, wygrał walkę o pozycję i nieźle uderzył głową, ale ostatecznie tuż nad bramką i futbolówka wylądowała tylko na górnej siatce. A kilkadziesiąt sekund później sędzia zakończył zawody i drużyna trenera Dalicia znowu mogła się cieszyć z medalu mistrzostw świata. A rywalom na pocieszenie pozostaje fakt, że jako pierwsza reprezentacja z Afryki znaleźli się w najlepszej czwórce mundialu.
Chorwacja – Maroko 2:1 (2:1)
Bramki: Gvardiol (7), Orsić (42) – Dari (9).
Chorwacja: Livaković – Stanisić, Sutalo, Gvardiol, Perisić, Majer (66 Petković), Modrić, Kovacić, Kramarić (61 Vlasić), Livaja (66 Pasalić), Orsić (90 Jakić).
Maroko: Bounou – Dari (64 Benoun), Hakimi, El Yamiq (67 Amallah), Attiyat Allah, Sabiri (46 Chair), El Khannous (56 Ounahi), Amrabat, Ziyech, Boufal (64 Zarouy), En-Nesyri.
Widzów: 44 137