Arcyciekawy mecz pomiędzy Janowianką, a KS Cisowianka Drzewce zakończył się remisem 2:2. Spotkanie toczyło się w bardzo trudnych warunkach, bo w wielu miejscach na murawie stała woda. Mimo to piłkarze rozegrali całkiem niezłe zawody i dostarczyli kibicom sporej dawki emocji. Jak mecz oceniają trenerzy obu ekip?
Łukasz Giza (KS Cisowianka Drzewce)
– Jest niedosyt. Nie będę ukrywał, że zagraliśmy słaby mecz, ale trzeba od razu powiedzieć, że to spotkanie nie powinno się w ogóle odbyć, bo w piłkę grać się nie dało. Musieliśmy grać na zasadzie kopnij i biegnij, bo ciężko było o coś innego. Kto oglądał mecz, ten widział, że to nie były zawody piłki nożnej. Szanujemy ten punkt, bo równie dobrze mogliśmy przegrać. Wywalczyliśmy też remis na bardzo trudnym terenie. Rzut karny dla gospodarzy? Chyba nikt nie widział tam zagrania ręką, nikt poza sędzią. Z jednej strony cieszymy się, że zagraliśmy i że zakończyliśmy jesień tylko z jedną porażką na koncie. Można w dużym skrócie podsumować, że to była dla nas bardzo udana runda.
Ireneusz Zarczuk (Janowianka)
– Otrzymaliśmy jasny przekaz, że mecz musi zostać rozegrany jeszcze w tym roku. A my bardzo dobrze znany nasze boisko i wiemy, że albo trzeba było zagrać w sobotę, albo już w ogóle. Murawa po kolejnych dniach z taką pogodą zupełnie nie nadawałaby się już do gry. I ostatecznie podjęliśmy decyzję, że gramy. Sędziowie też uznali, że boisko się nadaje, więc zagraliśmy. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to u siebie zawsze gramy o pełną pulę. Chcieliśmy zakończyć niezwykle udaną dla nas rundę pozytywnym akcentem i przypieczętować jesień zwycięstwem. Spotkanie nie ułożyło się jednak tak, jak chcieliśmy. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę warunki, w jakich przyszło nam grać, trzeba przyznać, że to było bardzo dobre i ciekawe widowisko, a emocji nie brakowało. Zdobyliśmy punkt, w sumie mamy ich 40 i trzeba to uznać za rewelacyjny wynik, nie może być inaczej. Trzeba też dodać, że nic nam się nie udało, po prostu na to wszystko zapracowaliśmy.