Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

12 grudnia 2020 r.
9:09

Mietek Jurecki o nowej płycie Budki Suflera: My gramy dla publiczności i to jest nasz elektorat

32 0 A A
Autorzy na tej płycie umieścili znakomite teksty, bez tak ostatnio modnych wulgaryzmów i slangu. To są fachowcy. Kiedyś teksty do piosenek pisał Julian Tuwim. Ja też napisałem jeden tekst i do dzisiaj się tego wstydzę (śmiech). Powinni je pisać ci, którzy się na tym znają. I tak jest na naszej płycie – opowiada Mietek Jurecki (na zdjęciu z prawej).
Autorzy na tej płycie umieścili znakomite teksty, bez tak ostatnio modnych wulgaryzmów i slangu. To są fachowcy. Kiedyś teksty do piosenek pisał Julian Tuwim. Ja też napisałem jeden tekst i do dzisiaj się tego wstydzę (śmiech). Powinni je pisać ci, którzy się na tym znają. I tak jest na naszej płycie – opowiada Mietek Jurecki (na zdjęciu z prawej). (fot. Katarzyna Idzikowska)

Gdy umie się grać, to płyta powstaje szybko. Żartuję, ale tylko trochę. Poza tym płyta powstawała u mnie w studiu, więc mieliśmy komfortową sytuację, ponieważ mogliśmy pracować, kiedy tylko chcieliśmy. ROZMOWA z Mietkiem Jureckim, wieloletnim basistą Budki Suflera

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Kiedy kilkanaście miesięcy temu zapowiadaliście, że nagracie nową płytę, to nie mogliście się spodziewać, że to będzie taki album i nagrany w takich okolicznościach...

– Wiedzieliśmy, że będziemy nagrywać piosenki Romka Lipko, ale wówczas nikt nie wiedział, włącznie z Romkiem, że on jest chory. Ta sytuacja zmieniła wszystko. Wcześniej reaktywowaliśmy zespół po to, żeby grać, ponieważ wspólnie robiliśmy to przez większość życia i stwierdziliśmy, że nie ma sensu odrzucanie czegoś, co się umie i kocha.

Wszyscy członkowie najsłynniejszego składu zespołu otrzymali propozycję ponownej współpracy  – nie wszyscy z niej skorzystali. Po reaktywacji zagraliśmy koncerty w największych obiektach w Polsce, jeszcze z Romkiem. Wówczas dowiedział się, że jest chory. Przyszedł do mnie z Tomkiem Zeliszewskim (perkusistą Budki Suflera – dop. red.) i powiedział: "Słuchajcie, jestem chory, mam raka. Na razie nic złego jeszcze się nie dzieje, ale gdyby stało się najgorsze, to bardzo chciałbym, żebyście dalej grali, ponieważ ta muzyka to będzie jedyne, co po mnie pozostanie".

Wielokrotnie mówiłem Romkowi podczas trasy koncertowej, że jeżeli się źle poczuje, to niech schodzi ze sceny. Nie schodził, chociaż na jednym z ostatnich ubiegłorocznych koncertów zobaczyłem, że schodzi, ale poszedł tylko po wodę mineralną (śmiech). Graliśmy wówczas trzygodzinne koncerty z gościnnymi występami Urszuli, Izy Trojanowskiej i Felicjana (Andrzejczaka – dop. red.).

Pamiętam, że przed koncertem w Katowicach usiedliśmy we czwórkę: Romek Lipko, Tomek Zeliszewski, Felek Andrzejczak i ja, czyli ludzie którzy nagrali "Jolkę...", "Czas ołowiu" i "Noc komety" w 1982 roku. Doszliśmy do wniosku, że jest dużym wstydem to, że Felicjan nie ma płyty z zespołem. Próbowaliśmy to zrobić jeszcze w 1983 roku, ale każdy z nas miał inne wyobrażenie na temat takiej płyty. Nagraliśmy wstępnie jakieś dźwięki, ale zarówno Felicjan, jak i my nie byliśmy do tego przekonani. Ten materiał nie był wiarygodny, więc go zostawiliśmy i przestaliśmy się tym zajmować.

Potem przez kilkadziesiąt lat Felicjan był gościem na naszych koncertach, w tym na Przystanku Woodstock (w 2014 roku – dop. red.), gdzie 700 tys. młodych ludzi, których nie było na świecie, kiedy nagrywaliśmy "Jolkę...", stało z zapalniczkami i śpiewało. Znali każde słowo tekstu i byli szczęśliwi. To wspaniałe uczucie, kiedy stojąc na scenie, widzimy taką reakcję.

  • Czyli po śmierci Romualda Lipki nie pojawiła się myśl, żeby zakończyć działalność Budki Suflera?

– Romek prosił nas, żebyśmy grali dalej, bo to jedyne, co po nim pozostanie. Poza tym, to nie jest tak, że w momencie, kiedy odchodzi jeden członek zespołu, to zespół powinien popełnić zbiorowe samobójstwo. Życie toczy się dalej i historia zna wiele przypadków, gdzie zespoły pomimo różnych bolesnych zdarzeń nadal występują. Wzruszającym przykładem jest dla mnie grupa 4 Szmery. Po śmierci jednego z kolegów oni podczas koncertów stawiają  na scenie jego sylwetkę.

My upamiętniamy Romka, grając jego piosenki. Zresztą, na płycie "10 lat samotności" z Felicjanem Andrzejczakiem również są tylko jego piosenki. Po śmierci Romka, po pogrzebie, poszedłem do jego domu i pożyczyłem laptopa, w którym miał zapisane wiele przyszłościowych pomysłów muzycznych. Po przesortowaniu tego materiału wybraliśmy z Tomkiem Zeliszewskim kilkadziesiąt pomysłów, które – naszym zdaniem – nadawały się do tego, żeby to nagrać. Jako ciekawostkę powiem, że stworzyłem także folder z propozycji, które powstały w czasie, gdy Romek jeździł autem i w trakcie jazdy notował swoje pomysły na dyktafonie.

Wygląda na to, że nasza ostatnia płyta cieszy się niemałym zainteresowaniem. Cieszymy się, że w ten sposób nadal możemy zapewniać ludziom radość i szczęście. Publiczność odtwarza w domu płyty i przychodzi na koncerty po to, żeby coś przeżyć, wzruszyć się i uprzyjemnić sobie życie. Jesteśmy z Tomkiem Zeliszewskim w tej szczęśliwej sytuacji, że przez kilkadziesiąt lat współtworzyliśmy sukcesy tego zespołu.

To jest dla nas nie tylko praca, ale i życie prywatne. Nasze wzajemne relacje – z nielicznymi wyjątkami – były w tym zespole bardzo bliskie. Romek Lipko był świadkiem na moim ślubie. Tomek Zeliszewski jest ojcem chrzestnym mojej córki. Ja jestem ojcem chrzestnym córki Marka Radulego. To nie były tylko relacje zawodowe. Ze smutkiem obserwuję nasze branżowe sytuacje, gdy ktoś przychodzi do pracy, odegra to, czego się na szybko nauczył lub odegra coś z nut, po czym wraca do domu i nie interesuje go, z kim i co zagrał. Być może jestem staroświecki, ale staram się zawsze w pełni angażować zarówno w muzykę, jak i w kontakty pozamuzyczne.

  • Jak szybko przebiegały prace nad płytą stworzoną z materiałów Romualda Lipki?

– Gdy umie się grać, to płyta powstaje szybko (śmiech). Żartuję, ale tylko trochę. Poza tym, płyta powstawała u mnie w studiu, więc mieliśmy komfortową sytuację, ponieważ mogliśmy pracować, kiedy tylko chcieliśmy. Dodatkową atrakcją dotyczącą tej płyty jest fakt, że została ona zmiksowana w Stanach Zjednoczonych w Connecticut. W mieście New Britain mieszka nasz kolega, z którym nawet raz zagrałem w Ameryce, a nie miałem o tym pojęcia (śmiech). Robert Dudzic jest znakomitym twórcą dźwięku, między innymi do trailerów filmowych, takich jak ten do filmu o Spider-Manie. Ma ciekawą pracę, ponieważ potrafi za pomocą ilustracji dźwiękowej przyciągnąć widzów do kina.

On zmiksował naszą płytę w sposób dziwny, przynajmniej tak mi się wydawało na początku. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat. Kiedy miałem jakieś wątpliwości, to mówił: "W Ameryce ma być słychać słowa i melodię, którą śpiewa wokalista. Ma być słychać bębny i bas, a reszta ma być tak wtopiona, żeby wszystko było dobrze". Tak zrobił i słychać teraz na płycie każdy szczegół. Poza tym, my nagraliśmy płytę, a nie ją wyprodukowaliśmy, jak mówią dzisiaj młodsi artyści, bo wyprodukować to można odkurzacz lub lodówkę.

Staraliśmy się, żeby była ona zróżnicowana i żeby była interesująca dla miłośników różnego rodzaju muzyki. Wydaje nam się, że taka właśnie jest. Przecież Budka Suflera nigdy wcześniej nie zagrała utworu w stylu reggae (śmiech). W momencie, kiedy Romek był już w szpitalu, codziennie go odwiedzaliśmy i ja z mojego telefonu komórkowego odtwarzałem mu postęp prac w studiu.

W styczniu wyjdzie płyta winylowa z tym materiałem muzycznym. Na końcu strony B umieściliśmy fragment demo, które Romek gra na pianinie i mruczy do dyktafonu po norwesku. To jest takie określenie branżowe, gdy piosenka nie ma jeszcze słów. Ponieważ z tego typu "demówek" zespół potem tworzy piosenkę, więc przy okazji będzie można porównać kompozycję Romka z tym, co udało nam się z niej zrobić. Można będzie też uświadomić sobie ogrom pracy, którą wykonuje zespół, aby doprowadzić kompozycję do końcowego etapu.

Bardzo nas męczy to, że nie możemy grać koncertów. Od 1 marca powinniśmy być w trasie i co tydzień grać po dwa-trzy koncerty. Tak mieliśmy zaplanowane i to wszystko było już zorganizowane. Niestety, premier powiedział nam, że nie będziemy grali koncertów i do dzisiaj ich nie gramy. Brakuje nam kontaktu z publicznością. Muzyk, który nie gra dla publiczności, równie dobrze może grać w domu. Tylko wtedy nie ma to najmniejszego sensu. Natomiast ekwiwalent w postaci występów online to jest katastrofa. Brałem udział ze trzy razy w czymś takim – wychodzę na scenę i nie wiem, czy mam powiedzieć "dobry wieczór" do dwóch kamerzystów w maskach i gościa, który robi dźwięk do internetu...

Mietek Jurecki (bas), Dariusz Bafeltowski (gitara), Felicjan Andrzejczak (wokal), Piotr Bogutyn (gitara), Piotr Sztajdel (klawisze) i Tomasz Zeliszewski (perkusja) (fot. Katarzyna Idzikowska)
  • Kiedy gościliście w programie "Dzień Dobry TVN", to Felicjan Andrzejczak zachęcał prowadzących do klaskania...

– Wtedy graliśmy dla ludzi, Poza tym, to oni pierwsi zaczęli. Jak była próba dźwiękowa, to już wtedy powiedzieli, że to będzie wielki hit. Nie klaskali dlatego że ich zachęciliśmy ze sceny (śmiech). To jest naturalna reakcja ludzi na naszych koncertach. Przecież nikt ze sceny nie mówi do publiczności: "A teraz będziecie klaskać", nie krzyczy: "Jak się bawicie?" czy: "Jesteście tam?". Publiczność, która przychodzi na nasze koncerty, reaguje naturalnie i tak, jak chce.

  • Z kim współpracowaliście przy pracy nad płytą? Teksty do utworów pisało kilka osób.

– Teksty napisali Bogdan Olewicz, Marek Dutkiewicz, który napisał "Jolkę...", Zbyszek Hołdys, Andrzej Kuryło, z którym Felicjan współpracował przez wiele lat, Tomek Zeliszewski i Jacek Cygan.  Jacek napisał piękną pieśń w hołdzie Romkowi. Ten utwór jest ostatni na płycie i ostatni refren  śpiewamy wszyscy, którzy Romka znaliśmy. Staraliśmy się, żeby wszystko zabrzmiało wiarygodnie. Jestem bardzo wdzięczny kolegom, którzy napisali teksty. Zbyszek Hołdys bardzo dobrze się znał z Romkiem i bardzo długo pracował nad swoimi tekstami, bo chciał, żeby były warte tej muzyki. To są ciekawe i osobliwe przemyślenia. Autorzy na tej płycie umieścili znakomite teksty, bez tak ostatnio modnych wulgaryzmów i slangu. To są fachowcy. Kiedyś teksty do piosenek pisał Julian Tuwim. Ja też napisałem jeden tekst i do dzisiaj się tego wstydzę (śmiech). Powinni je pisać ci, którzy się na tym znają. I tak jest na naszej płycie.

  • O jakich "10 latach samotności" mowa? Tak nazywa się właśnie wasz ostatni album.

– To jest pytanie do Zbyszka Hołdysa. Ja już słyszałem różnego rodzaju wersje tłumaczące ten tytuł (śmiech). Nie chcę o nich rozmawiać, ponieważ nie chcę zajmować się insynuacjami dotyczącymi rzeczy, na których temat mam zdanie nie nadające się do publicznej prezentacji (śmiech).

  • Na płycie pojawiają się nietypowe elementy jak na Budkę Suflera, jak chociażby wspomniane reggae. Słuchając tych piosenek, odniosłem wrażenie, że jest ona dosyć lekka w odbiorze, pomimo tekstów, takich jak te Zbigniewa Hołdysa. Lekko zahacza tam o politykę...

– No właśnie! Tam nie ma nic z polityki! To są przemyślenia gościa, który obserwuje różne zdarzenia w internecie, telewizorze i na zewnątrz, na ulicy. Ma do tego prawo, tak jak każdy człowiek. Gdyby tam było coś z polityki, to taki tekst nie wszedłby na płytę, bo my zajmujemy się muzyką. Zresztą już powiedziałem, że moje poglądy nie nadają się do publicznego prezentowania (śmiech).

Ważna jest muzyka. Zdecydowanie ważniejsza niż spełnianie oczekiwań mediów, które uważają że piosenka powinna być jak reklama – kolorowa, krótka, efektowna, zapadająca w pamięć i żeby ludzie uwierzyli, że muszą natychmiast kupić płytę. Długość naszych piosenek nie jest długością radiową. Nie interesowały nas warunki typu: po ośmiu sekundach ma się rozpocząć pierwsza zwrotka, bo inaczej tego nie puszczą, a sama piosenka nie może trwać dłużej niż trzy i pół minuty. Nie byłoby Led Zeppelin, Pink Floydów i wielkiej muzyki światowej, gdyby tacy durnie mieli wówczas dostęp do decydowania o tym, co jest za krótkie, a co za długie.

Dzisiaj wielu muzyków z młodego pokolenia mówi: "Panie Mietku, jak my panu zazdrościmy tego, że pan żył w czasach, kiedy o muzyce decydował muzyk, a nie jakiś gość w garniturze, którego muzyka interesuje tylko z punktu widzenia „czy da się to sprzedać jak worek ziemniaków".

  • A nie trzeba się liczyć z tym, że za "artyzm" przychodzi zapłacić pewną cenę? Dłuższe piosenki można przecież nagrywać, ale trzeba mieć w pamięci to, że mogą się "nie sprzedać".

– Na szczęście jesteśmy w tej sytuacji, że nie musimy w ogóle na to zwracać uwagi. Od dłuższego czasu jesteśmy dorośli i wiemy, o co nam chodzi. Tak naprawdę, to ludzie również to wiedzą. Nie potrzebują do tego doradców. W mediach obecnie nie pracują już redaktorzy muzyczni. Tacy ludzie byli kiedyś – oni wtedy wybierali muzykę, którą emitowali. Dzisiaj to są wodzireje i zapowiadacze. Narzucona odgórnie lista utworów jest w komputerze i oni prezentują to co mają rozkaz zaprezentować.

  • Muszę się z panem nie zgodzić, bo ja sam pracuję w radiu, prowadzę audycję i nie mam narzuconej z góry przez nikogo listy piosenek, które "muszę" zaprezentować. Jak by pan określił moją pracę w takim przypadku?

– Mogę pana nazwać redaktorem, jeżeli tak jest, jak pan mówi. Z moich doświadczeń niestety wynika, że przychodzę do, na przykład, ogólnopolskiego radia i tam lista jest w komputerze. Jedynie audycje autorskie dają szansę na prezentację kilku utworów. Niestety, te audycje najczęściej nadawane są w nocy, kiedy normalni ludzie śpią. W dzień przy dużej ilości szczęścia – i wcześniejszym przejściu przez polską piosenkę, tak zwanych, "badań", których nie muszą przechodzić utwory zagraniczne – jest szansa na wysłuchanie czegoś innego niż powtarzalny zestaw utworów, który nadaje każda stacja. To nie jest normalna sytuacja.

Na szczęście mamy wierną publiczność, dla której gramy i to jest nasz elektorat, który przychodzi na nasze koncerty i ma nasze płyty w domu. Będziemy więc grali dla was jeszcze bardzo długo!

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Wielkie ściganie za nami. Rajdówki przyciągnęły kibiców
galeria
film

Wielkie ściganie za nami. Rajdówki przyciągnęły kibiców

Ryk silników, diabelnie szybcy kierowcy i emocje do samego końca - za nami tegoroczna edycja Rajdu Nadwiślańskiego. Miłośnicy motoryzacji mieli co oglądać. Na starcie w Puławach pojawiło się blisko 50 załóg. Najszybsi okazali się Grzegorz Grzyb i Adam Binięda.

Tak się bawi Lublin w Trzydziestce
foto
galeria

Tak się bawi Lublin w Trzydziestce

Mamy dla Was dużo zdjęć z imprezy w Klubie 30. Tak się bawi Lublin. Zapraszamy do obejrzenia innych naszych fotogalerii.

Wojewódzki Przegląd Kapel i Śpiewaków Ludowych
Foto
galeria

Wojewódzki Przegląd Kapel i Śpiewaków Ludowych

W niedzielę odbył się Wojewódzki Przegląd Kapel i Śpiewaków Ludowych. W Centrum Spotkania Kultur w Lublinie zespoły śpiewacze, soliści, kapele ludowe prezentowali kulturę ze swoich regionów.

Zbigniew Wojciechowski wylądował w kraśnickich wodociągach

Zbigniew Wojciechowski wylądował w kraśnickich wodociągach

Trwa powyborcza karuzela kadrowa. Były wicemarszałek województwa, Zbigniew Wojciechowski, odnalazł się w Kraśniku, w radzie nadzorczej Kraśnickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Został oddelegowany do kierowania firmą.

Bogdanka LUK Lublin wymieni ponad połowę zespołu

Bogdanka LUK Lublin wymieni ponad połowę zespołu

Aż ośmiu zawodników odejdzie z kadry Bogdanki LUK Lublin. W gronie nowych graczy piątej drużyny minionych rozgrywek PlusLigi na pierwsze miejsce wysuwa się osoba Wilfredo Leona.

Politechnika Lubelska liderem w patentowaniu

Politechnika Lubelska liderem w patentowaniu

Butelka do szybkiego napełniania, tablica do czytania przez osoby niewidome czy urządzenie do oczyszczania powietrza. Lubelska uczelnia z największą liczbą patentów w Polsce.

Łukasz Maciec wrócił na ring. Znowu chce wejść na szczyt

Łukasz Maciec wrócił na ring. Znowu chce wejść na szczyt

Łukasz Maciec jednogłośnie pokonał na punkty Pablo Sosę podczas gali Olavoga Boxing Night w Pionkach

Wiślanie Jaśkowice wzięli wszystkie punkty. Piąty mecz z rzędu Podlasia bez wygranej u siebie

Wiślanie Jaśkowice wzięli wszystkie punkty. Piąty mecz z rzędu Podlasia bez wygranej u siebie

W środę Podlasie przełamało kiepską passę w Krośnie. Kibice biało-zielonych liczyli, że ich pupile wreszcie wygrają także w Białej Podlaskiej. Niestety, w niedzielę gospodarze musieli uznać wyższość Wiślan Jaśkowice (0:2)

Kastety i stare silniki, czyli kontrabanda na granicy

Kastety i stare silniki, czyli kontrabanda na granicy

Narkotyki w sortowni, biała broń na granicy. Te i inne towary zabezpieczyli w ubiegłym miesiącu funkcjonariusze lubelskiej Służby Celno-Skarbowej.

Zainwestują w zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży

Zainwestują w zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży

Szpital Neuropsychiatryczny w Lublinie oficjalnie zainaugurował dwa projekty. Na Lubelszczyźnie powstaną Regionalne Centra Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, a nauczyciele, psycholodzy i kadra szpitala przejdą odpowiednie szkolenia.

„Imieniny Fotografa". Wystawa fotografii Feliksa Kaczanowskiego
ZDJĘCIA
galeria

„Imieniny Fotografa". Wystawa fotografii Feliksa Kaczanowskiego

18 maja – w imieniny Feliksa otwarto wystawę fotografii Feliksa Kaczanowskiego. Wernisaż poprzedzony był spotkaniem imieninowym, na którym kuratorzy wystawy Joanna Zętar, Patryk Pawłowski i Agnieszka Dybek - współwłaścicielka zbiorów przedstawili historię lubelskiego fotografa oraz zaprezentowali na slajdach i szerzej omówili wybrane zdjęcia jego autorstwa.

Cementowscy i Betonowscy czekają na pisklęta. Podpatruj pierwsze dni

Cementowscy i Betonowscy czekają na pisklęta. Podpatruj pierwsze dni

Lada dzień, a być może właśnie w tej chwili, pęknie skorupka jaj w gniazdach dwóch sokolich rodzin – Betonowskich i Cementowskich. Ten cud można obserwować w mediach społecznościowych, gdzie jest prowadzona transmisja live z gniazd w chełmskiej cementowni. Jest to duża gratka dla ornitologów-amatorów.

Ciężarówka związana z handlem ludźmi przyjedzie na Lubelszczyznę

Ciężarówka związana z handlem ludźmi przyjedzie na Lubelszczyznę

ESCAPETRUCK, czyli holenderski projekt mający na celu podnoszenie świadomości społeczeństwa na temat zjawiska handlu ludźmi, w szczególności pracy przymusowej i wykorzystywania seksualnego zaparkuje w województwie lubelskim.

"Wynik nie do końca oddaje tego, co działo się na boisku". Opinie po meczu Górnika Łęczna ze Stalą Rzeszów

"Wynik nie do końca oddaje tego, co działo się na boisku". Opinie po meczu Górnika Łęczna ze Stalą Rzeszów

Górnik Łęczna nie zagrał wcale złego meczu na swoim stadionie przeciwko Stali Rzeszów, ale w kluczowym elemencie gry - czyli finalizacji akcji - podopieczni trenera Pavola Stano byli gorsi od rywali. Dlatego zielono-czarni zeszli z boiska przegrani. Jak sobotni mecz podsumowali szkoleniowcy obu ekip?

Policyjny pościg zakończony dachowaniem
ZDJĘCIA/WIDEO
galeria

Policyjny pościg zakończony dachowaniem

Kierowca auta nie zatrzymał się do policyjnej kontroli i próbował uciekać. Skończyło się to dachowaniem i potrzebą użycia specjalistycznego sprzętu by wydostać z auta kierowcę i pasażera.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!