Gdy większość mieszkańców Puław jeszcze śpi, on zakłada zielony kamuflaż i jedzie do lasu. O czekaniu na dobre światło, "bajkach" o wilku, bocianach-muszkieterach, fotograficznych marzeniach oraz przygodzie z dzikiem opowiada nam puławski fotograf przyrody Cezary Janisz.
Od jak dawna zajmujesz się fotografią przyrodniczą i jak wyglądały twoje początki?
Cezary Janisz: – Z małą przerwa od kilkunastu lat biegam z aparatem po lasach, łąkach i bagnach. Kiedyś fotografowałem dziką przyrodę tylko w okolicy, tu gdzie akurat byłem. Teraz potrafię wsiąść do auta i pojechać na Polesie, czy w Góry Świętokrzyskie tylko dlatego, że ktoś podał namiary na zlot żurawi lub inne ciekawe zwierzęce wydarzenie. Najczęściej jednak, z uwagi na brak czasu, ograniczam się do lasów w okolicy Puław i tych trochę dalszych.
Na twoich zdjęciach można podziwiać dziko żyjące zwierzęta, które zwykłym spacerowiczom trudno byłoby spotkać oko w oko. Jak wyglądają przygotowania do tego rodzaju zdjęć?
– Dawniej po prostu szedłem do lasu i liczyłem, że coś się trafi. Teraz mając już wiedzę o miejscach bytowania, behawiorze poszczególnych gatunków zwierząt, wiem gdzie i kiedy się udać, żeby je oglądać. I przy okazji zrobić im zdjęcia. W tym celu trzeba wstać dwie godziny przed świtem. W lesie trzeba być, gdy jest jeszcze ciemno, by nie robić hałasu, kiedy pojawi się dobre światło. Warto zabrać ze sobą długi obiektyw z odpowiednim przybliżeniem. Miejsc, lokalizacji, w których można zrobić zdjęcia dzikich zwierząt w naszych okolicach nie brakuje. Wokół Puław jest wiele lasów zamieszkiwanych przez różne gatunki. Niektóre osobniki podchodzą blisko zabudowań. Sam najładniejsze nagranie byka jelenia wykonałem foto-pułapką umieszczoną tuż za miastem, ok. 200 metrów od wysypiska śmieci przy Dęblińskiej.
Czy jest zdjęcie, z którego jesteś najbardziej zadowolony?
– Wybrać jedno zdjęcie byłoby trudno. Z każdym kolejnym stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej. I za każdym razem rozpatruję, co mogłem poprawić, żeby zdjęcie było jeszcze lepsze. Chyba najbardziej podobają mi się bociany uchwycone na tle komina zakładów azotowych. Tacy skrzydlaci "czterej muszkieterowie".
Las wydaje się oazą spokoju, ale dzikie zwierzęta, które zauważą człowieka, mogą zareagować różnie. Czy miałeś jakieś niebezpieczne sytuacje z tym związane?
– Kiedyś szedłem do swojej foto-pułapki, kiedy zobaczyłem, że w oddali coś się rusza. Zatrzymałem się i zobaczyłem lochę dzika. W pierwszej chwili nie zauważyłem, że są z nią młode warchlaki. Gdy mnie zobaczyły, zaczęły piszczeć. Locha nagle zniknęła mi z oczu i pojawiła się bardzo blisko mnie. Powiem tylko tyle, że nigdy wcześniej, ani nigdy później nie biegłem po lesie tak szybko, jak wtedy. Innym razem zaatakował mnie puszczony luzem pies, który zaczął na mnie szczekać i łapał zębami za statyw. Zdarzają się także nieprzyjemne sytuacje związane z ludźmi. Kiedyś, gdy byłem w lesie z dzieckiem, podjechał do nas inny fotograf, który czatował akurat na ptaki i zaczął nas przeganiać. Mnie coś takiego nigdy nie przyszłoby do głowy. Lasy są dla wszystkich i dla każdego znajdzie się kawałek. Dla swojego bezpieczeństwa warto natomiast unikać myśliwych, wiedzieć kiedy i gdzie polują, by wtedy do tych miejsc nie wchodzić.
Czy po tylu latach fotografowania przyrody masz jakieś niespełnione fotograficzne marzenia, plany na przyszłość?
– W planie jest uruchomienie własnej strony internetowej, na której umieszczę cały materiał fotograficzny i filmowy, jaki posiadam. Jest tego bardzo dużo i ciągle przybywa nowych zdjęć. Marzeniem jest natomiast zrobienie zdjęcia wilka z naszych lasów. Póki co mam tylko nagrania z foto-pułapek, ale dobrej fotografii brakuje. Gdy ją wykonam chętnie pokaże ją kobiecie, którą pewnego razu spotkałem w Parku Czartoryskich. Widziała, że latam dronem i zaczęła mi opowiadać o historii tego miejsca. Gdy jednak dowiedziała się, że mam zamiar zrobić zdjęcia wilkom, obruszyła się i powiedziała, że opowiadam bajki. Nie mogłem jej wtedy udowodnić, że wilki naprawdę zamieszkują nasze lasy. Jeśli ta pani czyta ten wywiad to chciałbym ją pozdrowić.