24-letni Andrzej Ch. od połowy marca odsiadywał wyrok za kradzieże i posiadanie narkotyków. Na początku kwietnia pociął sobie rękę. W środę rano więźniowie zawiadomili strażników, że leży na podłodze w kałuży krwi. – Miał ranę ciętą po prawej stronie szyi – mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Na razie prokuratorzy nie zakładają, że Andrzej Ch. został zamordowany. Śledztwo ma ustalić, czy jego współwięźniowie nie ociągali się z wezwaniem pomocy, a także czy nie doszło do zaniedbań ze strony pracowników więzienia. (er)