21-latkowi z Lublina odechce się głupich żartów. Za bezpodstawne wezwanie policji stanie przed sądem. Wczoraj o godz. 5.50. dyżurny policji w Świdniku odebrał telefon. – Pobili mnie i zabrali portfel – wrzeszczał ktoś do słuchawki.
Policjant, na wszelki wypadek, wysłał radiowóz we wskazane miejsce, czyli na al. Racławicką. Mundurowi zauważyli na przystanku 20-osobową grupę młodych mężczyzn. Żaden z nich nie przyznał się do wezwania radiowozu. Wszyscy wsiedli do autobusu, a policjanci za nimi, ponieważ nie mieli zamiaru dać się wykiwać. Jeden z funkcjonariuszy zadzwonił pod numer, z którego było zgłoszenie. Na dźwięk dzwonka telefonu poderwał się jeden z pasażerów. – Tak, słucham? – spytał zaciekawiony. I to go zgubiło. Do Lublina wrócił następnym autobusem. Najpierw musiał złożyć wyjaśnienia na komendzie. (kris)