W meczu z Polpharmą Starogard Gdański w protokole meczowym w ekipie MKS Start Lublin pojawił się Karol Obarek. Gracz na co dzień występujący w drugim zespole „czerwono-czarnych” przesiedział jednak całe spotkanie na ławce rezerwowych.
Obecność tego zawodnika mocno zdziwiła kibiców oglądających w telewizji ostatni mecz MKS Start. Karol Obarek to postać, która jest znana tylko koneserom krajowej koszykówki. 25-letni obrońca do tej pory jeszcze nie miał okazji spróbować swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Ma za to bogate doświadczenie na parkietach pierwszej czy drugiej ligi, gdzie występował m.in. w Astorii Bydgoszcz, rezerwach Rosy Radom czy w Polfarmeksie Kutno. W żadnej z tych ekip nie był jednak kluczowym graczem – najlepiej wiodło mu się w pierwszoligowym SKK Siedlce, gdzie w sezonie 2017/2018 zdobywał średnio blisko 9 pkt.
Jego transfer do ekipy U!NB AZS UMCS Start II Lublin przeszedł w lecie bez większego echa. Zespół rezerw potrzebował po prostu doświadczonych graczy, a Obarek do tego nadawał się idealnie. Dość nieoczekiwanie jednak 25-latek w Lublinie wskoczył na wyższy poziom i należy do czołowych zawodników II ligi. W 6 meczach w tym sezonie średnio zdobywał 18,5 pkt, co daje mu 17 miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców całych rozgrywek.
– Karol świetnie spisywał się w rezerwach i w nagrodę dostał szansę treningów z pierwszą drużyną. To również sygnał dla innych zawodników z drużyny Przemysława Łuszczewskiego – mówi Arkadiusz Pelczar, prezes Startu.
Obarkowi w załapaniu się do kadry pierwszej ekipy pomógł fakt, że z kontuzjami zmagają się Michael Gospodarek i Jacek Jarecki. W przypadku tego drugiego, absencja w Starogardzie Gdańskim była spowodowana urazem nogi. Jarecki jest już jednak w pełni sił i powrócił do treningów z drużyną.
Lublinianie ostatni mecz w Energa Basket Lidze rozegrali 28 października, a na kolejne spotkanie muszą czekać aż do 11 listopada. David Dedek ma wreszcie sporo czasu na dopracowanie szczegółów taktycznych gry swojej drużyny. Niektórzy zawodnicy wyjątkowo intensywnie pracują nad swoją formą. Jednym z nich jest Damian Jeszke, który początku sezonu nie może zaliczyć do udanych. 24-letni skrzydłowy, choć spędza na boisku średnio blisko 13 minut, to zdobył na razie łącznie tylko 11 pkt. Nic więc dziwnego, że w niedzielę zdecydował się zagrać w rezerwach.
– On potrzebuje jednego dobrego meczu, który pozwoli mu się przełamać. Poprzez grę w II lidze chcemy, żeby złapał właściwy rytm meczowy – dodaje Pelczar. Jeszke w rezerwach zagrał bardzo dobrze. W szlagierowej rywalizacji z Turem Bielsk Podlaski zdobył 12 pkt i miał 4 zbiórki oraz tyle samo asyst. Co ważne, nie spudłował nawet jednego rzutu. Pozostaje mieć nadzieję, że ten dobry występ uwolni potencjał ofensywny tego gracza również w meczach Energa Basket Ligi.