Świdnicki helikopter SM-1 zniknie na kilka miesięcy z centrum Świdnika. Dzisiaj pracownicy Przedsiębiorstwa Komunalnego Pegimek zdemontowali maszynę. Śmigłowiec będzie remontowany w PZL-Świdnik.
– W tej chwili helikopter stoi już na ziemi – relacjonował nam w czwartek kilka minut po godz. 11 Jerzy Irsak, prezes PK Pegimek w Świdniku, który był na miejscu. – Najtrudniejszy etap demontażu, czyli zdjęcie maszyny z cokołu, już za nami. Wszystko się udało, choć łatwo nie było. Wszystko przez niekorzystne warunki atmosferyczne. Przeszkadzał nam przede wszystkim wiatr. Podobna jak teraz akcja była przeprowadzona 15 lat temu, tyle że w lecie. Wówczas dźwig, którego używaliśmy, także teraz mógł stanąć na trawie. Przy obecnej pogodzie było to niemożliwe.
To spowodowało dodatkowe trudności. – Dźwig stał na drodze, czyli dalej od maszyny. Trzeba było więc ściągać śmigłowiec z cokołu etapami, przez co demontaż trwał nieco dłużej, w sumie ok. 2 godzin. Poza tym, maszyna była zawieszona na cokole pod pewnym kątem, co też powodowało dodatkową trudność – dodaje prezes spółki Pegimek.
W dalszej kolejności maszyna zostanie umieszczona na lawecie i przewieziona do PZL-Świdnik. – Gdzie helikopter będzie remontowany. Zakład zrobi to na własny koszt – mówi Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika ds. inwestycji i rozwoju. – Szacujemy, że remont SM-1 potrwa kilka miesięcy. Liczymy, że w lecie maszyna wróci na swoje miejsce.
Miasto wykona remont cokołu. – Trzeba go oczyścić i pomalować – zapowiada zastępca burmistrza.
Najbardziej znany świdnicki helikopter
SM-1 w 1979 roku został ustawiony przy ówczesnym wjeździe do miasta z okazji 25. rocznicy nadania Świdnikowi praw miejskich. To pierwsza tego typu maszyna produkowana w Świdniku. Test pierwszego śmigłowca odbył się 22 marca 1957 r. Do 1965 r. w PZL-Świdnik zostało wyprodukowanych blisko 1,6 tysiąca tych maszyn. Większość z nich trafiła do Związku Radzieckiego, a także krajów socjalistycznych, choć SM-1 służyły również między innymi w Egipcie, Brazylii i Afganistanie.