W szpitalu nie tylko sprzątają, ale i pomagają pielęgniarkom zajmować się pacjentami. Gdyby były salowymi, to mogłyby liczyć na wyższe pieniądze, ale ich stanowisko nazywa się pracownik serwisowy. 300 takich osób zatrudnionych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie domaga się podwyżek. Już wiadomo, że dostaną je tylko niektórzy pracownicy.
„Nie jestem kosztem, jestem pracownikiem” – z takimi transparentami w poniedziałek rano przy al. Kraśnickiej pojawiło się kilkudziesięciu pracowników działu higieny szpitalnej. Są zatrudnieni w tutejszym szpitalu, a też na Biernackiego, Lubartowskiej i Herberta.
– W szpitalu pracuję od 7 lat. Zajmuję się sprzątaniem. Minister Niedzielski powiedział, że najniższy personel ma zarabiać 3 680 złotych brutto. My tego nie mamy – mówi jedna z kobiet. Ona i jej koleżanki po ostatniej podwyżce dostają 3420 zł brutto.
Kierowcy też są wściekli
Na spotkanie z dyrekcją przyszli też kierowcy szpitalnych karetek.
– Zaczynałem pracę w szpitalu kolejowym jeszcze w 2008 roku – mówi pan Grzegorz. – Jesteśmy najniżej zarabiającą grupą, a wymagania są duże. Uczestniczymy w transporcie krwi, jeździmy na sygnale, transportujemy pacjentów na konsultacje, do domów. Niejednokrotnie bez żadnej opieki medycznej. Kierowca się zajmować wszystkim.
Paweł Łuczyński jest kierowcą szpitalnej karetki od 25 lat. Jego etat to 3389 zł brutto. – Przewozimy pacjentów ze szpitala do szpitala, na badania. Robię wszystko, a jestem niemedyczny. Chociaż mam kontakt z pacjentem – oburza się pan Paweł.
Jego rozżalenie jest tym większe, że po połączeniu szpitala przy Kraśnickiej ze szpitalem Jana Bożego, kierowcy z tego drugiego zarabiają nawet o 600 złotych mniej.
– Dostaję mniej, a robimy to samo. Ale o to nawet nie walczymy, bo nie mamy szans – mówił przed spotkaniem pan Paweł.
300 salowych
Na rozmowę z dyrektorem szpitala przyjechał też do Lublina prezes Ogólnopolskiego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia.
– Oszczędzanie w szpitalach zawsze się robi na pracownikach niemedycznych – mówił Krystian Krasowski, prezes związku. – Zmienia się nazwy stanowiska i obniża się uposażenia pracownikom.
Decyzje w sprawie podwyżek w poniedziałek nie zapadły. Do 2 listopada związek zawodowy ma przedstawić swoje stanowisko. Kolejne spotkanie zaplanowano na 15 listopada.
– Do czasu zobowiązałem się do podziału całej grupy zawodowej działu higieny szpitalnej na osoby, które będą bezpośrednio współpracowały lub pracowały przy pacjencie oraz te, które nie będą miały z nim do czynienia – mówi Piotr Matej, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie.
Oznacza to, że nie wszyscy dostaną oczekiwane podwyżki.
– Dzisiaj ten szpital nie potrzebuje 300 salowych. Potrzebuje 80-120, to należy jeszcze ocenić. Natomiast potrzebuję też pracowników do wykonywania czynności porządkowych, nie tylko w oddziałach, ale też w komórkach niemedycznych i administracji. Tych osób nie możemy z natury rzeczy zakwalifikować do działalności podstawowej, czyli związanej bezpośrednio z udzielaniem świadczeń zdrowotnych – wyjaśnia dyr. Matej.
Po spotkaniu z dyrekcją nastroje wśród pracowników nie były najlepsze.
– Jeszcze nie wiemy jak się do odniesiemy do tej propozycji. Musimy się z nią dokładnie zapoznać – komentuje Anna Kogut, liderka związku pracowników personelu pomocniczego w szpitalu.
Słychać już głosy, że propozycja ich podzieli. I wcale nie chodzi o wysokość wynagrodzeń. Niektórzy mogą nawet stracić pracę. Dyrektor planuje bowiem zatrudnić profesjonalnych opiekunów medycznych.
– Żeby odciążyć personel pomocniczy do współpracy z personelem pielęgniarskim, a z drugiej strony wesprzeć grupę zawodową pielęgniarek i położnych personelem wykwalifikowanym – tłumaczy.
Za to problem nierówności płacowych wśród kierowców z różnych szpitalnych lokalizacji został załatwiony od ręki.
– Kierowcy mają rację. Ten wniosek zostanie uwzględniony, w ich przypadku podwyższenia wynagrodzenia nastąpi od razu – deklaruje dyrektor Matej.