![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2022/2022-11/0fb045ead274c964ee042ae0c5229468_std_crd_830.jpg)
Policjanci zdradzają jak wygląda ich praca i gdzie potrafią schować się przed nimi poszukiwani.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
W czwartek rano policjanci pojechali do domu 35-letniego mieszkańca gminy Firlej. Chcieli odwieźć mężczyznę do więzienia, gdzie zgodnie z wyrokiem sądu miał spędzić najbliższy rok. Pukali ale nie otwierał.
– Po paru minutach policjanci zobaczyli jak poszukiwany chodzi po dachu stodoły i tam próbuje się przed nimi ukryć – mówi sierżant sztabowy Jagoda Stanicka. – Okazało się, że wcześniej 35-latek ukrył się na strychu pomieszczenia gospodarczego, a stamtąd przedostał się na dach stodoły. Pomimo poleceń kryminalnych o zejście z dachu, nie chciał dać za wygraną. Jednak widmo spędzenia na dachu dłuższego czasu i przyjazdu strażaków, zmusiła go do zejścia.
Schować próbował się też 36-latek z gminy Baranów, który miał spędzić w więzieniu 8 miesięcy za uszkodzenia ciała innej osoby.
– Na posesji przez niego zamieszkiwanej policjanci zastali jego matkę, która oświadczyła, że syna nie ma w domu. Nie dając wiary słowom kobiety, funkcjonariusze sprawdzili w domu czy rzeczywiście mężczyzny tam nie ma. Okazało się, że jest ... schowany w tapczanie – informuje komisarz Ewa Rejn – Kozak. – Prosto z wnętrza łóżka, 36-latek trafił do zakładu karnego.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)