Pierwszy mecz finału żużlowej Ekstraligi już w czwartek, a kibice Motoru Lublin skarżą się na nienajlepszą organizację meczów oraz na „iluzoryczny bonus” dla właścicieli karnetów, którzy wsparli klub w trudnym momencie, a teraz niewiele dostali w zamian.
Jesteśmy w finale PGE Ekstraligi i jest to niewątpliwy sukces klubu, ale część organizacyjna nie do końca chyba nadąża za sportową – pisze do naszej redakcji kibic, który od wielu lat wspiera z trybun lubelskich żużlowców. W tym sezonie również.
Jego uwagi dotyczą półfinałowego meczu ze Stalą Gorzów. Bilety były na miejsca numerowane, a on siedział w sektorze C6, przy pierwszym łuku. Na stadionie był już o godz. 18, czyli na ponad godzinę przed meczem. Kiedy znalazł swoje miejsca, okazało się, że są zajęte.
– Po wymianie zdań te osoby się przesiadły, ale moi znajomi, którzy mieli miejsca w innych sektorach, zostali zwyzywani i niewiele zabrakło, by doszło do rękoczynów. Mieli przeciwko sobie całą grupę – mówi nam Czytelnik.
– Numerowanie miejsc wprowadziliśmy już na Orlen Lublin FIM Speedway Grand Prix i to się jak najbardziej sprawdziło – odpowiada nam Piotr Więckowski, wiceprezes Motoru Lublin. – Półfinały i finały ligi cieszą się tak ogromnym zainteresowaniem, że to przerosło wszelkie oczekiwania. Ubolewamy nad tym, że takie sytuacje były, dlatego prosimy o wyrozumiałość. Na miejscu są również stewardzi, którzy pilnują porządku. Zawsze można się do nich zwrócić z prośbą o pomoc. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by na naszym obiekcie każdy był zadowolony.
Czytelnik napisał w środę do klubu z prośbą o wyjaśnienie zamieszania z biletami. Czeka na odpowiedź. – Klub otrzymuje każdego dnia bardzo dużo wiadomości na przeróżne tematy, niestety z powodu natłoku pracy nie jesteśmy na nie wszystkie odpowiedzieć. Robimy to, co najpotrzebniejsze, żeby mecze finałowe odbyły się zgodnie z planem. Jeśli odpowiedź na któreś pytanie nie padła w zadowalającym czasie dla kibica, pozostaje mi prosić o wyrozumiałość, robimy co w naszej mocy – tłumaczy Piotr Więckowski.
Kibic uważa również że impreza była niewystarczająco zabezpieczona. Na zdjęciach, które nam przesłał widać, że kibice nie tylko siedzą na stadionowych krzesełkach, ale także stoją na schodkach pomiędzy sektorami oraz na koronie stadionu. – Tam w ogóle nie ma miejsca na jakąkolwiek ewakuację, gdyby coś się wydarzyło – zauważa. Jak twierdzi, w tym tłumie nie ma osób porządkowych, które mają pojawiać się dopiero pod koniec meczu i stawać przy płocie oddzielającym trybuny od toru. – Pamiętam, że kiedyś na meczach stali na koronie stadionu – mówi.
Podczas ostatniego spotkania doszło także do incydentu. W trakcie meczu na murawę stadionu wbiegł jeden z kibiców (czego nie pokazały kamery telewizyjne). Został zatrzymany przez osobę związaną z klubem, która ruszyła za nim z trybun, a potem dołączył do niej porządkowy.
Zgodnie z Ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, we wniosku o wydanie zezwolenia na organizację imprezy masowej (a taką jest mecz żużlowy, na który przychodzi kilka tysięcy osób), skierowanym do prezydenta Lublina, organizator wydarzenia musi podać informację o rozmieszczeniu służb porządkowych.
– Organizator meczu półfinałowego Drużynowych Mistrzostw Polski na żużlu PGE Ekstraliga, odbywającego się w Lublinie w dniu 12 września, dopełnił wszystkich formalności związanych z uzyskaniem zezwolenia na organizację imprezy masowej, w związku z tym takie zezwolenie zostało wydane – tłumaczy Monika Głazik z lubelskiego Ratusza. – Sposób zabezpieczenia tego wydarzenia organizator uzgodnił m.in. z Komendantem Miejskim Policji oraz Komendantem Miejskim Państwowej Straży Pożarnej i przedłożył opinię w tej sprawie, zawierającą informację o posiadaniu sił i środków potrzebnych do zabezpieczenia imprezy masowej – dodaje.
Karnetowy zawód
Z redakcją skontaktował również sympatyk żużla, który twierdzi, że „klub nie dotrzymał słowa danego kibicom”. Chodzi o karnety sprzedawane na sezon 2020, które ze względu na pandemię koronawirusa i związane z tym zamykanie trybun, są ważne również w tym roku.
W listopadzie 2019 roku Motor Lublin sprzedawał karnety na mecze domowe w sezonie 2020, a kibic, z którym rozmawialiśmy, zakupił dwie takie wejściówki po 320 zł każda.
Czytelnik zachował niewykorzystane karnety, bo skusił się na proponowany przez klub w marcu tego roku „Pakiet Korzyści”. Jak informował klub, w jego skład wchodziły: „40 proc. zniżka na zakup karnetu na sezon 2022 w przedsprzedaży, która zagwarantuje Państwu możliwość kupna karnetu przed sprzedażą regularną; dostęp do przedsprzedaży biletów w sezonie 2021 przy obecności kibiców na trybunach; 20 proc. zniżki w Oficjalnym Sklepie Kibica na cały asortyment (stacjonarnie oraz online)”.
Motor Lublin organizował przedsprzedaż biletów na spotkania domowe w rundzie zasadniczej. – Ta przedsprzedaż działała chyba tylko w przypadku dwóch spotkań. W komunikacie klubu zabrakło rozgraniczenia na rundę zasadniczą i play-offy. Próbowałem w środę kupić bilet na finał i nie miałem żadnego bonusu – tłumaczy Czytelnik.
– Faza play-off jest dodatkową częścią sezonu, w której nie biorą udziału wszystkie kluby PGE Ekstraligi. Podeszliśmy do tego w ten sposób, że nie chcieliśmy zhermetyzować środowiska, które się cały czas rozrasta. Wywiązaliśmy się z umów, które na siebie wzięliśmy. A jeśli chodzi o półfinały, to podjęliśmy decyzję, że pozwolimy szerszej grupie naszych kibiców dać szansę uczestniczenia w spotkaniach – kończy Piotr Więckowski.