Autorski przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia.
FUTRZAKI
W Kraśniku, mieście bez 5G i bez niczego, działacz Platformy Obywatelskiej Konrad Jarosław Abramek wykrył nielegalną hodowlę tłustych kotów, działającą pod mającym zmylić służby weterynaryjne neonem „UKŁAD KRAŚNICKI”. Jej honorowym patronem ma być sam Pan Marszałek, a beneficjentami lokalni bonzowie PO i PiS, którzy ręka w rękę budują świetlaną przyszłość kraśniczan. I swoją też. – Mam ogromną prośbę. Niech pan weźmie kija i pogoni te tłuste koty Platformy – zaapelował poirytowany działacz do goszczącego w Lublinie szefa PO Donalda Tuska.
Niedaleko pada jabłko od Czubińskiego
ABY DO PIERWSZEGO
Jak co roku na wiosnę obnażyli się publicznie ze swoich majątków zastępcy Prezydenta Miasta Lublin na Uchodźstwie. No i z ręką na sercu musimy przyznać, że szału nie ma, a u niektórych to wręcz cienizna. Taki na przykład pan Artur Szymczyk, żeby jakoś związać koniec z końcem, po godzinach w Ratuszu musi dorabiać w radzie nadzorczej LPEC (50 tys. zł rocznie). A u pani Moniki Lipińskiej jak rok temu na ROR było 20 tys., tak nic się nie zmieniło. Co pani prezydent zarobi, to zaraz u fryzjera wyda. Podobnie jest u pana Mariusza Banacha, z tym że u niego licznik zatrzymał się na 10 tys. zł. Ale na szczęście nie musi tak często chodzić do fryzjera.
Jak żyć, Prezydencie, jak żyć?
RADNA-ZARADNA
Czego to ludzie nie zrobią dla sławy. I pieniędzy. Na przykład pani Magdalena Filipek-Sobczak z teamu Prawych i Sprawiedliwych żeby objąć mandat radnej wojewódzkiej musiała zrezygnować z roboty w podległej marszałkowi Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości. A trzeba wiedzieć, że jako dyrektor zarabiała tam circa about 13 tys. PLN. Tak, tak – Drodzy Czytelnicy – też na początku się dziwiliśmy, że pani dyrektor opuściła tak ważny urząd na rzecz przesiadywania na nudnych komisjach i jeszcze nudniejszych sejmikach za marne kilka tysięcy miesięcznie.
Kamień szybko spadł nam z serca, bo okazało się, że raptem kilka dni po uroczystym objęciu mandatu radnej Pani Filipek-Sobczak znalazła pracę na dyrektorskim szczeblu w spółce PGE Dystrybucja, która – tak się szczęśliwie złożyło – podlega jej partyjnemu koledze Jackowi Sasinowi, Pierwszemu Listonoszowi RP.
Lubelska Agencja Wspierania PiS
Z ŻYCIA GWIAZD
Jan Kanthak, powietrzno-desantowiec z Gdańska robiący u nas okazjonalnie za posła Ziemi Lubelskiej, a w stolicy za sekretarza stanu dóbr narodowych, podczas niedawnego sadzenia drzew w Starym Gaju wyróżniał się na tle lasu nie tylko krótkimi gatkami i wyrzeźbionymi jak u Schweinsteigera łydkami, ale także żonglerskimi umiejętnościami obiema nogami. Po poharataniu w gałę udzielał też wywiadów.
To przygotowania do transferu do Ministerstwa Sportu