Ze szpitala MSWiA w Lublinie odchodzą doświadczeni lekarze, bo nie mogą dojść do porozumienia z dyrektorem Konradem Sawickim. Skargi w tej sprawie dotarły już do lubelskiego oddziału NFZ. Tymczasem, dyrekcja placówki MSWiA donosi do prokuratury na prezesa Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Jako pierwsza napisała o tym Interia. – Z dyrektorem nie da się porozumieć. Jest nieprzyjemny i arogancko odnosi się do personelu. A to tylko wierzchołek góry lodowej – mówił portalowi jeden z pracujących tam lekarzy. Tłumaczył też, ze względu na braki personelu niektórzy medycy pracują nawet cztery doby. Tym dyrektorem, który nie pierwszy już raz zbiera złe recenzje jest 36–letni Konrad Sawicki, pochodzący ze Świdnika radny wojewódzki PiS. Z wykształcenia doktor nauk społecznych. W przeszłości był doradcą ówczesnego wojewody lubelskiego, a dzisiaj ministra Przemysława Czarnka i rzecznikiem PiS w okręgu lubelskim.
Tuż przed objęciem stanowiska w lubelskiej placówce, przez 10 miesięcy kierował szpitalem w Parczewie. Tamtejsza załoga również narzekała na nieprzyjemną atmosferę, ale nie tylko. Trzy ordynatorki geriatrii, interny i szpitalnego oddziału ratunkowego odeszły z pracy, bo nie mogły znaleźć nici porozumienia z Sawickim.
– Zawsze były braki kadrowe, jednak poprzedni dyrektor umiał rozmawiać z ludźmi i zachęcał tak, aby te luki łatali. Problemy rozwiązywane były wspólnie. Obecna dyrekcja rządzi autorytarnie – wydaje rozkazy nie konsultując się z pracownikami – tak mówili nam lekarze z parczewskiego szpitala. Ale szef nie miał wówczas sobie nic do zarzucenia, tłumacząc, że medycy odeszli na własny wniosek.
Teraz wygląda na to, że „parczewski” scenariusz powtarza się w lubelskim gmachu przy Grenadierów 3. Sprawę dobrze zna Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej. – Rozmawiałem z lekarzami. Z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii odeszło 7 anestezjologów – potwierdza Buk.
Stało się po tym, jak dyrektor Sawicki odwołał z funkcji ordynatora doktora Ireneusza Pasztelana, który ostatecznie sam odszedł z placówki. A za nim solidarnie zwolniło się jeszcze kilku anestezjologów z oddziału.
– Oni będą pracować gdzieś indziej. Ale to spowodowało, że liczba planowych zabiegów spadła, a część wstrzymano – zauważa prezes Izby Lekarskiej. Podaje przykład. – Gdy dzwoni się tam na rejestrację ze skierowaniem na usunięcie migdałków, to pacjent usłyszy, że teraz nie zapisują – zaznacza Buk.
Z niepokojem patrzy na rozwój tej podbramkowej sytuacji. – Wiem, że szpital funkcjonuje, to znaczy, wykonywane są zabiegi tylko w tych najpilniejszych przypadkach. Ale to przecież nie powinno tak wyglądać – uważa prezes.
Skargi na działalność szpitala MSWiA dotarły do lubelskiego oddziału NFZ. – Pierwsza wpłynęła 16 marca i dotyczyła odwołania zabiegu na oddziale ginekologii. A druga z 21 marca tyczyła się odwołanego zabiegu na oddziale laryngologii. Obie sprawy wyjaśniamy – zapewnia Magdalena Musiatowicz z biura prasowego NFZ.
Ale na tym nie koniec, bo również po doniesieniach medialnych oddział wystąpił do dyrekcji placówki z prośbą o informacje.
– Dotyczące realizacji świadczeń w oddziałach i na bloku operacyjnym oraz zabezpieczenia personelu na oddziałach SOR oraz Anestezjologii I Intensywnej Terapii. Teraz je weryfikujemy – tłumaczy Musiatowicz.
Okazuje się, że już w ubiegłym roku zdesperowany personel prosił o interwencję m.in. lubelską posłankę Martę Wcisło (Koalicja Obywatelska). – Próbuję dostać się do ministra Błażeja Pobożego (wiceszef MSWiA – przyp. red.), by przedstawić mu sytuację, bo nie wiem, czy resort zdaje sobie sprawę, że jeden z najlepszych lubelskich szpitali, który ma SOR, może być za chwilę zaorany przez nieudolne zarządzanie dyrekcji – obawia się Wcisło. Pracownicy dokładnie opowiedzieli posłance o problemach, z którymi się mierzą. – Wiem od nich, że dyrektor zatrudnia swoich ludzi. Traktuje szpital jak własny folwark, kosztem pacjentów – uważa parlamentarzystka.
W czwartek ani dyrektor Konrad Sawicki, ani jego zastępca Grzegorz Borek nie odebrali od nas telefonu. Na zapytanie wysłane e–mailem, dostaliśmy odpowiedź z „sekretariatu” by skierować się z pytaniami do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Biuro prasowe resortu przesłało nam oświadczenie Sawickiego wydane po publikacji Interii. Zapewnia w nim, że „Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, którego podstawowym personelem są anestezjolodzy i pielęgniarki anestezjologiczne, pracuje normalnie. Nie ma żadnych problemów kadrowych, a na dyżurze medycznym codziennie pracuje przynajmniej dwóch anestezjologów”. Tłumaczy też, że obecnie rejestracja na zabiegi możliwa jest na kolejne miesiące, bo na marzec odbywała się już wcześniej.
„Zabiegi planowe odbywają się normalnie, o czym świadczy m.in. stan obłożenia łóżek szpitalnych” – stwierdza Sawicki, dodając, że w szpitalu pracuje 200 lekarzy i ich liczba nie zmniejszyła się. Na tym oświadczeniu dyrekcja nie poprzestała. Poszła też do prokuratury, by złożyć doniesienie na Leszka Buka, prezesa Lubelskiej Izby Lekarskiej i dziennikarzy Polskiego Radia Lublin.
– Mogę tylko potwierdzić, że takie zawiadomienie wpłynęło. Ale nie ujawniamy jego treści. Śledczy prowadzą czynności sprawdzające, czy są podstawy do wszczęcia śledztwa. Mamy na to 30 dni– zaznacza prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.