Rozgrywki PGNIG Superligi nie powinny być wolne od graczy zagranicznych. Z zatrudniania obcokrajowców na pewno nie zrezygnują potentaci polskiej ligi: PGE Vive Kielce i Orlen Wisła Płock.
Sytuacja pandemii koronawirusa nasuwa na myśl różne pytania. Najpierw wszyscy zastanawiali się nad tym czy rozgrywki zostaną dokończone, a jeśli tak, to kiedy zostaną wznowione? Następnie, jak z niewidzialnym wrogiem poradzą sobie kluby? Kolejną zagadką jest to w jakich składach drużyny wystąpią w nowym sezonie i czy w ogóle zgłoszą się do rozgrywek? Na ile kluby dopną budżety i ilu obcokrajowców będą mogły zakontraktować na kolejny sezon?
Od czasu powstania w Polsce Ligi Zawodowej czyli od trzech lat kluby w większym zakresie decydowały się na zatrudnianie zawodników zagranicznych. Na parkietach PGNiG Superligi kibice mogli oglądać w akcji mistrzów Europy, np. w drużynie mistrza Polski grali Alex Dujszebajew, Daniel Dujszebajew, Julen Aginagalde i Angel Fernandez Perez. Występowali także Słoweńcy Igor Karacić i Blaż Janc, Niemiec Andreas Wolf, Białorusini Władysław Kulesz i Arciom Karaliok.
Zagraniczny zaciąg mieliśmy też w ekipie wicemistrza z Płocka. Część zawodników opuści barwy Orlen Wisły, ale roszady kadrowe zapowiadane były wcześniej. Słoweniec Ziga Mlakar odchodzi do RK PPD Zagrzeb. Zabraknie obrotowego Igora Żabica, skrzydłowego Jerko Matulicia i rozgrywającego Ondreja Zdrahali. Ważny kontrakt ma za to Chorwat Leon Susnja, są też inni: Niko Mindegia, Zoltan Szita. Karierę kończy inny Chorwat Renato Sulić. Do Płocka przymierzani są Hiszpan David Fernandez, Bośniak Mirsad Terzić oraz gwiazda Barcelony Abel Serdio.
– Jeszcze nie tak dawno słyszeliśmy głosy, że kluby będą redukować budżety i uszczuplać kadrę. Tymczasem widzę, że większość podmiotów ma się dobrze i kontraktuje obcokrajowców, bądź utrzymuje skład z poprzedniego sezonu – zauważa Jerzy Witaszek, prezes Azotów Puławy.
Wprawdzie niektóre kluby, jak PGE Vive Kielce doszły do porozumienia z zawodnikami i zaproponowały częściowe zmniejszenie kontraktów, ale wydaje się rozwiązaniem chwilowym. Kłopotów nie powinni też mieć szczypiorniści Azotów Puławy. Świadczą o tym pierwsze ruchy kadrowe. Od lipca trenerem czwartej drużyny minionego sezonu będzie Duńczyk Lars Walther, zaś na lewym rozegraniu zatrudniony został doświadczony Michał Jurecki. Pozyskanie utytułowanego reprezentanta Polski, wielokrotnego klubowego mistrza Polski z Vive Kielce, aktualnego wicemistrza Niemiec z Flensburgiem, musi świadczyć o dobrej kondycji klubu.
Co więcej, w związku ze zdjęciem wymogów dotyczących liczby obcokrajowców (do tej pory był limit na trzech zawodników spoza Unii Europejskiej w meczowej 16-tce), w Puławach występować będzie aż czterech takich graczy: bramkarze Ukrainiec Walentyn Koszowy i Rosjanin Wadim Bogdanow, rozgrywający Białorusin Aliaksandr Bachko oraz prawoskrzydłowy z Ukrainy Andrii Akimenko. To jedyni zagraniczni piłkarze w puławskim klubie. Warto dodać, że klub wystąpił o przyznanie polskiego obywatelstwa Bachko. Szczypiornista ma polskie korzenie, jego babcia to Polka.
Azoty mają silnego partnera finansowego w Grupie Azoty Zakłady Azotowe Puławy. W zakończonym sezonie klub wypełnił warunki współpracy: znalazł się w czwórce najlepszych drużyn w Polsce, promował partnera w rozgrywkach europejskich (Puchar EHF). Do wykonania został jeszcze co najmniej półfinał Pucharu Polski (na razie Azoty dotarły do ćwierćfinału, jesienią zostaną rozegrane mecze 1/4). Zatem nie ma podstaw do zmniejszenia wsparcia finansowego, tym bardziej, że obecna umowa sponsorska obowiązywać będzie jeszcze przez dwa lata.
– Nie widzę powodów, aby rozgrywki Ligi Zawodowej odbywały się bez obcokrajowców. Będą kluby, które nie będą miały w kadrach zawodników zagranicznych. Są jednak i takie, w których piłkarze spoza Polski nadal będą nadawać ton grze – twierdzi Witaszek.