Co najmniej kilkanaście szczurów biega każdego dnia przy wiacie śmietnikowej przy ul. Kosmowskiej w Lublinie. Przerażeni mieszkańcy przysyłają nam filmy dokumentujące życie stada i proszą o pomoc. Ta jednak nie nadejdzie jeśli ich sąsiedzi nie zmienią starych przyzwyczajeń
Bardzo proszę o pomoc. Mamy plagę szczurów – napisał do nas mieszkaniec ul. Kosmowskiej. – Wystarczy przystanąć na chwilę, w środku dnia, żeby zobaczyć kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt szczurów biegających koło wiaty. Nie boją się ludzi. To raczej ludzie ich się boją.
Na nagraniach widać wiele szczurów kręcących obok pozostawionych przy wiacie desek. Jeszcze więcej gryzoni zobaczyć można na drugim nagraniu. Wbiegają i wybiegają z wiaty. Nie boją się ludzi.
– Od dawna znamy ten temat. Nawet jakiś czas temu donieśliśmy sami na siebie do sanepidu – przyznaje Zbigniew Nowak, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowe Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej w Lublinie. – Poprosiliśmy o konsultację i podpowiedź, co jeszcze możemy w sprawie tej plagi zrobić. Dostaliśmy informacje, że robimy wszystko, co w naszej mocy.
„Wszystko” to w tym wypadku to wykładanie różnych rodzajów trutek i pułapek.
– Doskonale sprawdziło się to w zamkniętych pomieszczeniach, jak piwnice. Na otwartej przestrzeni zadowalającego efektu nie ma. Szczury na jakiś czas znikają, a potem znów się pojawiają. Ale nie poddajemy się. Walczymy – podkreśla Nowak.
Identyczny problem mają mieszkańcy wielu bloków na Czechowie. O szczurach biegających po osiedlowych uliczkach, a nawet zapuszczających się do domów, pisaliśmy w ubiegłym roku. Od tego czasu niewiele się zmieniło.
– Niedawno zdjęto z naszego trawnika włókninę. Okazało się, że pełno jest pod nią szczurzych nor i tuneli. Zastanawiam się, co administracja zrobi w tej sprawie – denerwuje się mieszkaniec bloku przy ul. Harnasie 3.
– Znamy problem – przyznaje Bożena Chamera, kierownik administracji osiedla im. Karola Szymanowskiego. – Tępimy szczury na bieżąco. Wykładamy trutki, stawiamy łapki. Tu, gdzie są większe skupiska prosimy o pomoc deratyzatora. Problem jednak będzie powracał dopóki ludzie nie zmienią swoich nawyków związanych ze wyrzucaniem żywności.
– Szczury przemieszczają się w poszukiwaniu pożywienia. Opanują miejsca, w których wyrzucany jest chleb dla ptaków, czy wiaty śmietnikowe jeśli kuchenne odpadki nie trafiają do zamykanych pojemników – potwierdza Robert Szyba, deratyzator. – Zdecydowanie odradzałbym także wyrzucanie odpadków kuchennych do kanalizacji. Walkę ze szczurami można wygrać raz na zawsze tylko jeśli pozbawi się ich możliwości łatwego zdobywania pokarmu. Wtedy zaczną szukać innych siedzib.