Kierowcy upominają się o zabezpieczenie przejazdów na otwartej niedawno linii kolejowej łączącej Lublin z Warszawą. Kolej odpowiada, że na części przejazdów urządzenia zaczną działać jeszcze w styczniu, na inne poczekamy dłużej.
– W niedzielę minęły trzy tygodnie od przywrócenia połączeń kolejowych, a wciąż nie działają sygnalizatory, są zasłonięte czarną folią. Nie działają też szlabany – oburza się nasz Czytelnik.
– Chodzi o przejazdy w Miłocinie, Motyczu i Motyczu Leśnym, w pobliżu cmentarza. Dlaczego te urządzania nie działają? Czy jeszcze nie zostały podłączone? – oburza się kierowca. – Pociągi jeżdżą, a o tym, żeby zapewnić bezpieczeństwo jadącym samochodów chyba ktoś zapomniał? Dla mnie ta sytuacja jest kompletnie niezrozumiała.
Kolejarze tłumaczą to trwającą wciąż przebudową linii. – Jeszcze w styczniu wykonawca prac planuje przekazać do eksploatacji urządzenia przejazdowe na siedmiu przejazdach na modernizowanym odcinku Lublin-Puławy, m.in. w Motyczu i Motyczu Leśnym – zapowiada Mirosław Siemieniec, rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. – Urządzenia na pozostałych sześciu przejazdach, m.in. w Miłocinie, będą oddawane sukcesywnie do połowy 2020 roku.
Dlaczego w Miłocinie trzeba będzie czekać tak długo? – Uruchomienie tych urządzeń jest powiązane z uruchamianym systemem sterowania ruchem kolejowym w modernizowanej nastawni na stacji Nałęczów – tłumaczy Siemieniec i zapewnia, że w związku z brakiem sygnalizacji pociągi pokonują przejazdy z prędkością zmniejszoną do 20 km/h, a maszyniści za każdym razem uruchamiają sygnały dźwiękowe.