Rząd mniejszościowy, a nawet przyspieszone wybory parlamentarne? To niektóre z możliwych scenariuszy związane z kryzysem w obozie Zjednoczonej Prawicy. Solidarna Polska twardo negocjuje, a PiS zawiesza 14 swoich posłów, w tym troje z województwa lubelskiego.
To był równie emocjonujący, co zaskakujący koniec tygodnia w polskiej polityce. W czwartek do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra. Nie poparli go sojusznicy Prawa i Sprawiedliwości, czyli Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Porozumienie Jarosława Gowina. Oliwy do ognia dolał fakt, że „ziobryści” sprzeciwili się tzw. ustawie bezkarnościowej, zwalniającej z odpowiedzialności urzędników podejmujących decyzje w związku z pandemią koronawirusa. Po tych wydarzeniach z obozu władzy zaczęły dobiegać sygnały o końcu koalicji Zjednoczonej Prawicy w obecnym kształcie.
Troje zawieszonych
W przypadku „Piątki dla zwierząt” z dyscypliny klubowej wyłamali się jednak nie tylko koalicjanci. Do rozłamu doszło w samym PiS, bo przeciwko nowelizacji głosowała także część przedstawicieli tej formacji. W piątek rano wyciągnięcie konsekwencji wobec niepokornych posłów zapowiedziała rzeczniczka partii Aneta Czerwińska.
Decyzja zapadła wczesnym popołudniem. Szef Komitetu Politycznego PiS Krzysztof Sobolewski zamieścił w mediach społecznościowych listę 14 parlamentarzystów, którzy decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego zostali zawieszeni w prawach członków ugrupowania. W tym gronie znalazło się troje reprezentantów województwa lubelskiego: głosujący przeciwko ustawie Teresa Hałas i Krzysztof Szulowski oraz Sławomir Zawiślak, który nie wziął udziału w głosowaniu.
– Nie chcę komentować ani mojego głosowania, ani ewentualnych konsekwencji. Niech ta sprawa się trochę uspokoi, to za gorący moment – mówił nam w piątek Krzysztof Szulowski.
Z kolei Teresa Hałas wyjaśniała, że powodem jej decyzji był fakt, że pełni ona funkcję przewodniczącej rolniczej „Solidarności”. – Ta ustawa dotyczy nie tylko zakazu hodowli zwierząt futerkowych czy uboju rytualnego, ale też innych kwestii, przez które rolnicy mogą ponieść straty. To chociażby zapis o tym, że członkowie organizacji ekologicznych w asyście policji mogą zabrać zwierzę, jeśli uznają, że jest ono przetrzymywane w złych warunkach. Do tej pory mógł to zrobić weterynarz. W tych przepisach jest wiele nieścisłości, wręcz niedorzeczności, nie były one z nami konsultowane. Jestem świadoma konsekwencji, ale nie wycofuję się ze swojej decyzji. Byłam zdeterminowana, by wystąpić w obronie rolników – powiedziała nam posłanka z Krasnegostawu.
Zaskoczeniem jest zawieszenie Sławomira Zawiślaka. Parlamentarzysta z Zamościa w sprawie „Piątki dla zwierząt” nie głosował, ale nie uczestniczył też w innych czwartkowych głosowaniach. W piątek nie udało nam się z nim skontaktować.
Koalicja w zawieszeniu
Przeciwko „Piątce dla zwierząt” głosowali też wszyscy posłowie Solidarnej Polski, w tym reprezentujący okręg lubelski Jan Kanthak. Parlamentarzysta nie odbierał od nas telefonu. W przypadku ugrupowania Zbigniewa Ziobry głównym powodem konfliktu jest jednak tzw. ustawa bezkarnościowa. Po tym, jak minister sprawiedliwości głośno skrytykował zapis zwalniający z odpowiedzialności prawnej wysoko postawionych urzędników, projekt został wycofany z obrad.
W piątek szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki oznajmił nawet w Sejmie, że koalicja Zjednoczonej Prawicy „praktycznie nie istnieje”. Pojawiły się spekulacje o spodziewanej dymisji Ziobry i możliwym zastąpieniu go na stanowisku ministra sprawiedliwości przez lubelskiego posła PiS Przemysława Czarnka. Wiązałyby się z tym scenariusze mówiące o rządzie mniejszościowym, a nawet o przyspieszonych wyborach. W weekend w obozie rządzącym trwały intensywne rozmowy, ale dopiero w poniedziałek może okazać się, w jakim kierunku pójdą dalsze rozmowy koalicyjne i czy jak poważna będzie planowana rekonstrukcja rządu.
– Najbliższe dni pokażą, czy jesteśmy w stanie dalej wspólnie pracować. Nasi koalicjanci muszą zrozumieć, że aby móc rządzić skutecznie, w fundamentalnych sprawach musimy być jednomyślni. Na dzień dzisiejszy możliwy jest każdy scenariusz, także cofnięcie się z destrukcyjnych pozycji polityków, którzy w ostatnim czasie zaszkodzili obozowi Zjednoczonej Prawicy – komentuje Artur Soboń, lubelski poseł PiS i wiceminister aktywów państwowych.
Zdaniem przedstawicieli opozycji kryzys w obozie władzy to efekt walki o przywództwo w obozie Zjednoczonej Prawicy. – Tu nie chodzi o „Piątkę dla zwierząt”, a o ustawę o bezkarności urzędników. Tłem jest walka o władzę między Zbigniewem Ziobro a Mateuszem Morawieckim. Ziobro się nie chce zgodzić na poparcie tej ustawy nie dlatego, że jest państwowcem, tylko dlatego, że wie, że możliwość ewentualnego pociągnięcia Morawieckiego do odpowiedzialności może mu się w przyszłości bardzo przydać – ocenia Michał Krawczyk, poseł Koalicji Obywatelskiej.
– Jarosław Kaczyński stanowczymi decyzjami chce naprawić strategiczne błędy sprzed ostatnich wyborów parlamentarnych. I robi to potykając się o własne nogi – mówi z kolei Jakub Kulesza z Konfederacji. Ma na myśli sposób konstruowania list wyborczych, na których dobre pozycje otrzymali kandydaci Solidarnej Polski i Porozumienia. – W ten sposób pozwolono koalicjantom na nieoczekiwane zwiększenia stanu posiadania.
Natomiast dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka, politolog i medioznawca oraz dyrektor Instytutu Nauk o Polityce i Administracji KUL przypomina, że kryzys w obozie rządzącym mieliśmy już wiosną. – Ale teraz okazało się, że koalicji faktycznie nie ma. Bo istotą istnienia koalicji politycznej jest wspólne głosowanie za przyjęciem ważnych ustaw. A wspólnego głosowania nie było. Rozwiązanie Sejmu jest realne, ponieważ do takiego biegu wydarzeń Jarosław Kaczyński doprowadził już w 2007 roku. Ale wtedy przegrał wybory, więc tym razem być może zdecyduje się na rząd mniejszościowy. Najwyżej, jeżeli po kilku miesiącach okazałoby się, że nie można przegłosować żadnego projektu ustawy, mógłby zaproponować rozwiązanie Sejmu – komentuje dr hab. Łukasik-Turecka.
Co się może zmienić w woj. lubelskim?
Zmiany na szczeblu rządowym mogłyby mieć skutki także w terenie. W wyniku „podziału łupów” ugrupowania koalicyjne mają swoich przedstawicieli chociażby w samorządach. We władzach województwa lubelskiego funkcję wicemarszałka pełni Zbigniew Wojciechowski z Porozumienia, a członkiem zarządu województwa jest Sebastian Trojak z Solidarnej Polski.
Formacja Ziobry od niedawna ma także swojego wicewojewodę. W ramach renegocjacji umowy koalicyjnej po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych pod koniec maja na to stanowisko powołano Bolesława Gzika.