Posłowie Lewicy zainteresowali się sytuacją rolników, którzy tracą pieniądze na wysokich cenach nawozów. Proponują wprowadzenie m.in. minimalnych, gwarantowanych cen skupu produktów rolnych oraz dopłat do ubezpieczeń rolniczych. Ruszają konsultacje poselskich projektów ustaw.
Na parkingu przed pierwszą bramą Zakładów Azotowych w Puławach w poniedziałek pojawiła się liczna delegacja posłów z klubu Lewicy na czele z wicemarszałkiem sejmu Włodzimierzem Czarzastym. Parlamentarzyści zapowiedzieli rozpoczęcie konsultacji nad przygotowanymi przez siebie projektami ustaw, których przyjęcie miałoby poprawić sytuację finansową rolników.
– Rozpoczynamy dzisiaj konsultacje ustaw o zakazie skupu produktów od rolnika poniżej kosztów ich produkcji, czyli tzw. ustawy o cenie minimalnej oraz o zabezpieczeniu płynności finansowej rolników. Rozwiązania, które proponujemy są zgodne z przepisami Unii Europejskiej. W najbliższym czasie przedstawimy ich szczegóły – mówił poseł Arkadiusz Iwaniak, jeden z autorów zapisów zakładających odejście od cen rynkowych i ustawowe narzucanie takich, jakie ustalą władze centralne. – Nie może być tak, że w skupie za kilogram jabłek rolnikowi płacono 18 groszy – podkreślał poseł.
Lewica chciałaby również, żeby rolnicy w szerszym stopniu korzystali z ubezpieczeń swoich gospodarstw. W tym celu posłowie chcą sięgnąć po pieniądze z budżetu państwa.
– Nasza ustawa gwarantuje miliard złotych rocznie do ubezpieczeń upraw i hodowli. Dopłaty będą zachęcać rolników do wykupowania polis. Opłaca się to wszystkim. Rolnicy mieliby ubezpieczenie, państwo nie musiałoby wypłacać nieplanowanej pomocy w przypadku suszy, czy gradobicia, a firmy ubezpieczeniowe otrzymałyby nowych klientów – przekonywał poseł Marcin Kulasek.
W konferencji wziął udział także Daniel Oliszewski, jeden z grójeckich sadowników. – Sytuacja w rolnictwie jest dramatyczna. Ja uprawiam jabłonie. Rozpoczynając produkcję nie wiem, czy sprzedam owoce, a jeśli tak, to w jakiej cenie. To jest jak gra w ruletkę. Nie jesteśmy zabezpieczeni przez państwo w żaden sposób. Uważam, że wprowadzenie ceny minimalnej zapewniłoby nam przynajmniej to, że nie ponieślibyśmy strat – mówił.
Rolnik narzekał również na wysokie ceny nawozów, których cena, jak przekonywał, w ciągu roku wzrosła czterokrotnie. – Nie jesteśmy dzisiaj w stanie zasiać tych nawozów za tę cenę, który otrzymujemy za produkty rolne. Apelowaliśmy o pomoc do kolejnych ministrów, ale bez skutku. Z polskim rolnictwem trzeba coś zrobić, bo niedługo to wszystko padnie – przestrzegał.
Wysokie ceny nawozów to skutek wzrostu cen gazu w Europie, jednego z głównych surowców niezbędnych do ich wytwarzania. O tym, jak pomóc rolnikom dotkniętych podwyżkami na rynku nawozów myśli również rząd, który, podobnie jak Lewica, stawia na dopłaty. Te nie zostały jeszcze uruchomione, bo zgodę na taki krok musi wydać Bruksela. To jaką pomoc dla rolników będą mogły podjąć rządy poszczególnych państw, Komisja Europejska ma ogłosić 2 marca.