Andrzej Pruszkowski (PiS) kazał zawieźć siebie i żonę służbowym samochodem na spotkanie ze swoim partyjnym szefem
W hali na Globusie w Lublinie zebrała się w niedzielę na wyborczej konwencji śmietanka lubelskich działaczy PiS. Nie zabrakło Andrzeja Pruszkowskiego, byłego prezydenta Lublina, a obecnie dyrektora ANR i przewodniczącego sejmiku wojewódzkiego. Przybył tam z żoną. Po wysłuchaniu owacji zwolenników Kaczyński pojechał do centrum kongresowego Akademii Rolniczej przy ul.Akademickiej na imprezę PSL "Piast”. Pruszkowski podążył za nim.
Szkopuł w tym, że pan dyrektor woził się z żoną na partyjne spotkania za pieniądze podatników. Nasz reporter, a także jeszcze jeden dziennikarz, widzieli jak srebrny volkswagen passat (nr rej. LU 3147E) zatrzymał się nieopodal budynku Akademii Rolniczej. Z auta wysiadł Pruszkowski, a samochód z żoną w środku pojechał dalej. Sprawdziliśmy - pojazd należy do Agencji Nieruchomości Rolnych, gdzie Pruszkowski dyrektoruje.
Wczoraj dyrektor nie chciał z nami rozmawiać. Nie odbierał telefonu komórkowego, nie odpisał też na SMS-a z prośbą o kontakt. Wybraliśmy się do agencji. Tam rzucił przez próg: Nie mam czasu, proszę przyjść za godzinę. Zresztą, nie wiem czy pan mnie zastanie, bo pracuję jeszcze minutę.
Z wyjazdu tłumaczył się za swojego szefa Andrzej Arasimowicz, kierownik Sekcji Organizacyjno-Prawnej agencji. - Pan Pruszkowski występował jako dyrektor, bo zależało mu na spotkaniu z dwoma uczestnikami konwencji: wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi Jarosławem Żaczkiem oraz senatorem Jerzym Chróścikowskim, szefem komisji ds. rolnictwa (obaj z PiS - red). Agencja chce przejąć należące do Skarbu Państwa obiekty przy Jasnej i urządzić tam archiwum. Żaczek i Chróścikowski potwierdzają: rozmawiali o sprawie z Pruszkowskim podczas konwencji PiS.
Dlaczego w takim razie dyrektor agencji pojechał służbowym autem na imprezę Piasta? I to z żoną? Arasimowicz rozkłada ręce. Po konsultacji z kierowcą zapiera się: Nie mam wiedzy, czy kierowca wiózł żonę pana dyrektora. Na pewno specjalnie nikogo nie odwoził - mówi i dodaje: Według karty drogowej samochodu, wyjechał o godz. 10 z naszej bazy przy Karłowicza, zrobił 20 kilometrów po mieście i o godz. 13 wrócił.
- Jeśli pan Pruszkowski nie załatwiał ważnych spraw agencji to jest to nadużycie zaufania podatników - komentuje Jagoda Walorek z Transparenty International Polska.
- Uważałem go za człowieka z zasadami i dziwię się, że nie potrafi oddzielić obowiązków służbowych od działalności partyjnej - komentuje zasiadający w sejmiku województwa Jacek Czerniak (SLD).