O 2 tys. zł wzrosły od lipca kwoty na prowadzenie biur poselskich i senatorskich. To rekordowa podwyżka na przestrzeni ostatnich lat. A niewykluczone, że wkrótce wzrosną także wynagrodzenia parlamentarzystów.
Kwota, jaką na prowadzenie biur będą mieli posłowie i senatorowie urosła do 17,2 tys. zł miesięcznie. Jak informuje „Rzeczpospolita”, porozumienie ponad partyjnymi podziałami osiągnęli w tej sprawie marszałkowie Sejmu Elżbieta Witek (PiS) i Senatu Tomasz Grodzki (PO). 7 lipca podpisali, obowiązujące z mocą wsteczną – od początku miesiąca, wspólne zarządzenie o zwiększeniu ryczałtu. Jeszcze w styczniu 2011 roku limit wydatków na prowadzenie biur wynosił 11,15 tys. zł. Na przestrzeni dziesięciu lat ta kwota była podwyższana kilkukrotnie. Jednak nie były to tak duże podwyżki jak teraz, bo wynosiły po 500 i 1 tys. zł.
Zaskoczenie i zadowolenie
– To bardzo niespodziewana wiadomość. Sam dowiedziałem się o tym z mediów – przyznaje Jan Łopata, lubelski poseł PSL. – Ale pamiętajmy, że to nie są pieniądze, które trafiają do kieszeni polityków. Biura poselskie mają swoje zadania i zatrudniają ludzi. Rzeczywiście podwyżka jest spora, ale też nigdy nie było tak dużego nacisku inflacyjnego. Wiele rzeczy drożeje, w górę poszły także pensje minimalne, pewnie stąd taka decyzja.
– Zaskakujące jest to, że wszystko potoczyło się tak szybko – dodaje związany z Polską 2050 senator Jacek Bury. Ale zgadza się z przedmówcą. – Jeżeli biura mają dobrze funkcjonować, to pieniądze są potrzebne.
Pozytywnie wzrost ryczałtu ocenia także poseł PiS z Puław Krzysztof Szulowski. – Środki na prowadzenie biur i tak są skromne, a zarobki pracowników bardzo niskie, jak na dzisiejsze standardy. Myślę, że te dodatkowe pieniądze będę mógł przeznaczyć na wyższe wynagrodzenia dla zatrudnionych przeze mnie osób – mówi Szulowski.
Pensje, czynsze, kwiaty…
Na co parlamentarzyści wydają pieniądze z ryczałtów? Nie jest to tajemnicą, bo muszą się rozliczać z wydatków. Najnowsze oświadczenia dostępne na sejmowych stronach obejmują okres od początku obecnej kadencji, czyli od 12 listopada 2019 roku do końca 2020 roku. W tym czasie każdy z posłów miał do dyspozycji 205 tys. 593 zł i 33 gr. Z parlamentarzystów z naszego regionu co do grosza tę kwotę wydali Przemysław Czarnek (PiS) i Marta Wcisło (KO). W limicie ledwo zmieścili się Monika Pawłowska (Porozumienie) i Sławomir Zawiślak (PiS), którym do wyczerpania puli zabrakło po ok. 400 zł. Ale są też tacy, którzy zaoszczędzili naprawdę sporo. Rekordzistką jest Beata Strzałka (PiS), która zaoszczędziła aż 58,5 tys. zł. Tu zaznaczmy, że oszczędzone w danym roku pieniądze można dodatkowo wykorzystać w kolejnym roku kalendarzowym, ale na koniec kadencji niewykorzystane środki wracają do kasy Kancelarii Sejmu.
Większość ryczałtu pochłaniają wynagrodzenia. Najwięcej pod tym względem wydał Dariusz Stefaniuk (PiS), który na pensje swoich pracowników przeznaczył ponad 137 tys. zł. Najmniej na ten cel przekazała jego klubowa koleżanka Anna Dąbrowska-Banaszek. Posłanka z Chełma zanotowała za to największe wydatki na czynsz za wynajem lokali na biura poselskie. Wskazana w jej oświadczeniu kwota to 50,5 tys. zł.
Parlamentarzyści oszczędzają na zamawianiu ekspertyz, opinii i tłumaczeń. Z 27 przedstawicieli województwa lubelskiego w Sejmie tylko jedenastu wykazało takie wydatki. Najwięcej – 29,5 tys. zł – na ten cel przeznaczył Sławomir Zawiślak (PiS).
Wybrańcy narodu nie żałują za to na wydawaniu pieniędzy z ryczałtów na korzystanie z prywatnych samochodów w celach służbowych. We wspomnianych sprawozdaniach kwoty powyżej 30 tys. zł są na porządku dziennym. Wyjątkiem jest Jacek Sasin (PiS), który „kilometrówek” nie rozliczał, ale on jako wicepremier i minister aktywów państwowych może korzystać ze służbowego auta z kierowcą.
W wydatkach związanych z wyposażeniem biur też można znaleźć kilka ciekawych pozycji. Krzysztof Grabczuk (KO) kupił zestaw głośników do zamontowania na dachu samochodu za prawie 900 zł. Z kolei Gabriela Masłowska (PiS) 615 zł wydała na zakup obrazu olejnego. W oświadczeniach jest też rubryka „inne wydatki”, gdzie parlamentarzyści wykazują głównie kupno artykułów spożywczych do biur, cateringu na spotkania z wyborcami czy kwiatów i wieńców składanych podczas różnych uroczystości. Ale nie tylko. Jan Kanthak (PiS) wykazał w tym punkcie na przykład 2,4 tys. zł wydane na opłaty parkingowe.
Nie tylko ryczałt?
Wiele wskazuje na to, że na podwyżce środków na prowadzenie biur się nie skończy. Jak informowała niedawno „Gazeta Wyborcza”, prezes PiS Jarosław Kaczyński na zamkniętym posiedzeniu klubu parlamentarnego swojej partii miał obiecać parlamentarzystom wzrost wynagrodzeń. Obecnie podstawowe uposażenie poselskie wynosi nieco ponad 8 tys. brutto plus 2,5 tys. zł nieopodatkowanej diety. W ubiegłym roku doszło do próby podniesienia podstawy do 12,6 tys. Po fali krytyki projekt ustawy w tej sprawie odrzucił Senat.