Upomnieniem za „niewłaściwe zachowanie wobec wolontariusza ukarał sąd koleżeński Wiosny koordynatorkę lubelskich struktur ugrupowania. – To przykre – komentuje były szef partyjnej młodzieżówki, który oskarżał Monikę Pawłowską o mobbing
– Sąd koleżeński Wiosny uznał, że Monika Pawłowska dopuściła się niewłaściwego zachowania wobec wolontariusza, m.in. poprzez stosowanie wulgaryzmów – mówi Dziennikowi Jan Mróz z biura prasowego partii Roberta Biedronia. Na podstawie partyjnego statutu koordynatorkę i niedawną kandydatkę do Parlamentu Europejskiego ukarano upomnieniem.
– W ocenie sądu kara ta jest adekwatna do stopnia przewinienia, ma ona spowodować poprawę jakości komunikacji w zespole i wyeliminowanie niewłaściwych postaw. Przy wyborze rodzaju kary uwzględniono bardzo dobrą dotychczasową opinię o Monice Pawłowskiej wśród jej współpracowników i wolontariuszy oraz jej zaangażowanie w pracę – wyjaśnia Mróz.
W ocenie sądu postępowanie Pawłowskiej nie nosiło znamion mobbingu, co dwa miesiące temu zarzucił jej były szef partyjnej młodzieżówki Przemysław Stefaniak. – Nikomu nie życzę, aby przeżył to co ja przeżyłem – napisał w emocjonalnym wpisie na Facebooku, w którym opisał zachowanie byłej przełożonej. Jego zdaniem Pawłowska miała pytać go o to, że „jakim cudem ona k***a nie wie, że pie****ona dzieciarnia organizuje jakieś k***a malowanie tęczy”. Następnie miała dodać, że ,,jak już k***a coś takiego robią, to chociaż ona ma być na zdjęciach”. Nastolatek przytoczył też sytuację, w której koordynatorka miała zrugać za to, że nie podał jej ręki. – Powiedziała, że 'jak jeszcze raz k***a nie wstanę od razu żeby się przywitać to mnie roz***wi” – pisał.
Przemysław Stefaniak komentując decyzję sądu koleżeńskiego nie kryje żalu. – Nie wiem, co powiedzieć, to po prostu przykre. Mam wrażenie, że sprawa nie została nawet napoczęta. Przez dwa miesiące ani ja, ani żadna z osób, które potwierdzały moje zarzuty nie stanęliśmy przed sądem. Nie wysłuchano nas. Wyjaśnienia składała tylko Monika Pawłowska. Nas przy tym nie było, nie wiemy, jak to wyglądało. To śmieszne – mówi były działacz Wiosny.
– Moim jedynym grzechem było to, że byłem naiwny. Liczyłem, że znajdzie się ktoś, kto zechce wyjaśnić tę sprawę. Zaufałem politykom i przejechałem się na tym.