– Kto zagłosuje za tą ustawą, zagraża wolności – mówił w sejmie szef PSL, ale na nic te apele. Posłowie rozpoczęli pracę nad Lex TVN i tylko rozpad Zjednoczonej Prawicy sprawił, że decyzje nie zapadły w środę.
W około 100 miastach Polski we wtorek ludzie wyszli na ulice. Tak było też w Lublinie, Zamościu i Puławach. Protestowali przeciwko Lex TVN. Tak określana jest zaproponowana przez PiS nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji. Jeżeli wejdzie w życie, to koncesja na nadawanie „(…) może być udzielona osobie zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, pod warunkiem, że taka osoba zagraniczna nie jest zależna od osoby zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie niebędącym państwem członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego”.
A skoro właścicielem TVN jest amerykański koncern Discovery, to w Polsce ta stacja, po wejściu przepisów w życie, nie mogłaby nadawać.
Ekspres sejmowy
– Bez wolnych mediów jesteś jak bez oczu. Nie wiesz, co się dzieje, potykasz się, przewracasz, jesteś na każdym kroku oszukiwany – przemawiał na proteście w Lublinie znany dziennikarz, Tomasz Piątek.
– Ja jestem człowiekiem, który pamięta poprzedni system. W mojej ocenie to wszystko jest czysto polityczną zagrywką. Rząd dąży do powrotu mediów cenzurowanych, podporządkowanych jednej partii. Jeśli ta nowelizacja ustawy medialnej przejdzie, następnym krokiem będzie wykończenie Gazety Wyborczej, Oko Press oraz niezależnych mediów lokalnych lub – mówił Włodzimierz Żebrowski, który zorganizował pikietę w Puławach.
Kiedy ludzie wyszli na ulice, w Warszawie zapadła decyzja, że projekt zmian w prawie będzie głosowany w Sejmie już w środę. – To ustawa gospodarcza. Po jej wejściu nie dojdzie do likwidacji TVN – przekonywał Marek Suski, poseł PiS, ale opozycja zarzucała mu i jego partii chęć likwidacji wolnych mediów.
Dariusz Joński z KO mówi, że gdyby nie wolne media, Polacy nie dowiedzieliby się o aferach dotyczących np. zakupu respiratorów czy maseczek. – Mam tylko jedno pytanie do autorów. Czy zdajecie sobie sprawę, że za ten zamach na niezależne media staniecie przed Trybunałem Stanu? I to już wkrótce – przemawiał, a szef PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz podsumował: – Kto zagłosuje za tą ustawą, zagraża wolności.
Takich głosów było znacznie więcej, Lewica zażądała odrzucenia projektu w całości, a Małgorzata Kidawa-Błońska z KO przemawiała: – PiS dokonuje kolejnego zaboru. Po mediach lokalnych teraz telewizja, potem na pewno internet. Chce budować swoje państwo, gdzie będzie miał prawo do dystrybucji informacji. Każda dyktatura się kiedyś kończy. Za tę ustawę, która powinna trafić do kosza, kiedyś odpowiecie.
Czas głosowania
Po kilku godzinach takiej dyskusji projekt został skierowany do komisji sejmowej, która miała się zająć zgłoszonymi poprawkami. Na tym posiedzeniu Suski dalej przekonywał: – U nas Rosja nie ma żadnej telewizji, ale może mieć, jeżeli takiej ustawy nie będzie, to jest to bardzo prawdopodobne.” i atakował opozycję, że broni „interesów firm i korporacji zagranicznych”. Kolejne poprawki zgłaszane przez opozycję i Konfederację były odrzucane.
Do końca nie było pewne, czy posłom Jarosława Kaczynskiego uda się przeforsować przepisy. Przecież zaczęła się sypać koalicja rządowo – parlamentarna i ludzie Jarosława Gowina mieli nie poprzeć zmian. Niespodziewanie Kosiniak-Kamysz złożył wniosek o odroczenie obrad do 2 września. Nikt chyba się nie spodziewał, że to się uda, a tymczasem PiS przegrał to głosowanie. Za odroczeniem głosowało 229 posłów, przeciw było 227. Po stronie opozycji stanęło część posłów Jarosława Gowina. Dzień wcześniej ogłoszono, że straci on tekę wicepremiera, a sam polityk uznał ten gest za rozpad Zjednoczonej Prawicy.