(fot. Piotr Michalski)
Świdniczanie po raz drugi z rzędu zakończyli sezon zasadniczy na szóstym miejscu w tabeli. W walce o czwórkę zmierzą się z Chemeko-System Gwardią Wrocław
Jest jednak jedna różnica. – Rok temu też startowaliśmy z szóstej pozycji. Mieliśmy jednak innego przeciwnika, graliśmy z BBTS Bielsko-Biała – przypomina świdnicki szkoleniowiec Witold Chwastyniak.
W poprzednim sezonie żółto-niebiescy po fazie play-off zakończyli rozgrywki na szóstym miejscu. Nie dali rady BBTS, a w spotkaniu o piątą lokatę musieli uznać wyższość Exact Systems Norwida Częstochowa. W pierwszym spotkaniu w Świdniku przegrali 1:3, w rewanżu pod Jasną Górą zwyciężyli 3:2. Do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebny był tzw. złoty set. W nim lepsi okazali się rywale zwyciężając 15:9.
Po wygranej na wyjeździe z Lechią Tomaszów Mazowiecki 3:0 i w ostatnim spotkaniu z Chrobrym Głogów, przed własną publicznością, Jakub Guz i spółka w pierwszej rundzie play-off powalczy z Chemeko-System Gwardią Wrocław. – Z jednej strony cieszymy się, że nie trafiamy na BBTS Bielsko-Biała bądź MKS Będzin. Obie drużyny mają ambitny plan walki o PlusLigę. Takie same plany również, od kilku miesięcy zdradza zespół z Wrocławia – zaznacza opiekun Avii.
Gwardia marzy o wejściu do najwyższej ligi w kraju. Na początku marca z zespołem rozstał się ówczesny trener Rainer Vassiljev. Jego miejsce zajął znany w kraju Krzysztof Stelmach, który rozpoczynał sezon w PlusLidze jako opiekun Stali Nysa. Tak się złożyło, że pierwszym meczem o stawkę nowego opiekuna gwardzistów było starcie z Avią. Żółto-niebiescy przegrali 1:3, ale mecz mógł się zakończyć innym wynikiem. – W trzecim secie, przy remisie 1:1 po wcześniejszych partiach, Przemysław Toma pomylił się z piłki przechodzącej – mogliśmy prowadzić. Ostatecznie przegraliśmy 23:25 – analizuje Chwastyniak.
W obecnym sezonie Avia już zrealizowała nałożony plan. – Awansowaliśmy do ósemki i z tego się cieszymy. Mamy jednak ambicje i nie chcemy na tym poprzestać. Teraz gramy już tylko dla siebie, dla przyjemności. Wszystko, co uda nam się ugrać, będzie procentowało na naszą korzyść – zapowiada trener świdniczan.
Szkoleniowiec ma wiele powodów do zmartwień. Od kilku miesięcy nie może skorzystać z atakującego Bartłomieja Żywno, ostatnio wypadł także ze składu przyjmujący Szymon Seliga. – W tym sezonie przytrafiają nam się kontuzje i urazy, ale musimy sobie z nimi radzić. Na pewno nie będziemy faworytem potyczki z Gwardią. To rywale są pod presją, oni muszą nas wyeliminować. My nic nie musimy. Na pewno zagramy w niedzielę, wiemy już, że będzie to hala Orbita, do której wrocławianie wracają na rywalizację w play-off – tłumaczy opiekun Avii.