(fot. Maciej Kaczanowski)
W weekend zostanie rozegrana ostatnia kolejka pierwszej rundy Energa Basket Ligi. Po niej poznamy uczestników turnieju Suzuki Puchar Polski
Przypomnijmy, że w lutowej imprezie w hali Globus zagra siedem najlepszych drużyn pierwszej rundy sezonu zasadniczego oraz gospodarz, Polski Cukier Pszczółka Start Lublin. Pewne udziału w tej imprezie są już Twarde Pierniki Toruń, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, Anwil Włocławek i Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Pozostałe trzy miejsca zostaną rozdzielone pomiędzy Kingiem Szczecin, WKS Śląsk Wrocław, Eneą Zastal BC Zielona Góra, Legią Warszawa i Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz.
Śląsk, sobotni rywal Startu, jest o krok od kwalifikacji do tego turnieju. Aby sobie ją przypieczętować podopieczni Andreja Urlepa powinni jednak pokonać w sobotę lubelski zespół. Zadanie nie powinno być szczególnie trudne, zwłaszcza, że „czerwono-czarni” wciąż tkwią w potężnym kryzysie. Miało ich z niego wyciągnąć pozyskanie Elijaha Wilsona i Clevelanda Melvina. Obaj zdążyli już zadebiutować w lubelskich barwach i zdobyć nawet pierwsze punkty, ale w ich grze widać na razie jeszcze spore zaległości treningowe. Wilson przeciwko Astorii nie zdobył nawet punktu, a co gorsza spudłował aż 10 rzutów. Bez wsparcia swojego potencjalnego lidera Start przegrał z bydgoszczanami 73:80 i spadł na ostatnie miejsce w tabeli Energa Basket Ligi. - Ten mecz przegraliśmy na samym początku. Moi zawodnicy źle weszli w niego pod względem mentalnym. Może to wina presji, która jest związana z brakiem zwycięstw? W trzeciej kwarcie wróciliśmy do meczu, ale wówczas nie wykorzystaliśmy szansy na przełamanie bydgoszczan. Myślę, że to był kluczowy moment tej rywalizacji. Moi podopieczni muszą być gotowi na to, że z każdym meczem presja będzie większa – powiedział Tane Spasev, opiekun Startu.
Brak umiejętności radzenia sobie z presją powinien martwić lubelskich kibiców, bo ciśnienie będzie rosło z każdą kolejną porażką. Najbliższe cztery spotkania bowiem to konfrontacje z ekipami zdecydowanie silniejszymi od Startu – Śląskiem, Anwilem, Czarnymi i Kingiem. Pokonanie przez „czerwono-czarnych” któregokolwiek z tych przeciwników byłoby olbrzymią sensacją. Może więc okazać się, że w połowie stycznia lubelski zespół wciąż będzie okupował dno tabeli, z tą różnicą, że jego strata do wyprzedzających rywali będzie jeszcze większa. A to tylko zwiększy już i tak dużą presję.
Sobotni mecz ze Śląskiem Wrocław rozpocznie się o godz. 20.40. Bezpośrednią relację przeprowadzi Polsat Sport Extra. Warto włączyć o tej porze telewizor nawet po to, żeby zobaczyć zespół Śląska. Ta drużyna ma kilku bardzo ciekawych zawodników na czele z fenomenalnym rozgrywającym Travisem Tricem. W ekipie Urlepa jest też lubelski wątek, bo jednym z jej liderów jest Jakub Karolak. To syn Piotra, legendy lubelskiego AZS i postaci bardzo szanowanej w lokalnym środowisku. Jakub uczył się koszykarskiego fachu w ekipach z naszego regionu, w tym w AZS UMCS Lublin czy Novum Lublin. W tym sezonie jest w wysokiej formie, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji Polski. Na razie w najważniejszej drużynie w kraju odgrywa marginalną rolę, ale można być pewnym, że w przyszłości wywalczy sobie w niej mocniejszą pozycję.