Kolej zmodernizowała przejazd w Miłocinie. Przy okazji wyremontowała drogę i zmieniła organizację ruchu. Efekt jest taki, że wracając z dziećmi ze szkoły mieszkańcy wsi nie mogą skręcić do domów. Na niedzielę ludzie zapowiadają protest i blokadę drogi.
Modernizacja przejazdu w Miłocinie w powiecie lubelskim jest częścią wielkiej, kolejowej inwestycji, czyli remontu torów między Lublinem a Warszawą. Dzisiaj miał się odbyć odbiór techniczny przejazdu, do którego jednak nie doszło. Już kilka dni temu okoliczni mieszkańcy zorientowali się, że mają wielki problem.
Ale od początku. Przed remontem z drogi wojewódzkiej, jadąc od strony Nałęczowa do Lublina, tuż za przejazdem można było skręcić w lewo i dojechać tak do wsi Miłocin. Tak samo bez problemu mieszkańcy mogli wyjechać z bocznej drogi – zarówno w stronę Lublina jak i w stronę Nałęczowa.
Ale teraz sytuacja się zmieniła. – Na drodze wojewódzkiej powstały wysepki, a na środku została wymalowana podwójna ciągła linia – mówi Marek Wieczerzak, przewodniczący Rady Gminy Jastków, do którego dzwonią w tej sprawie wkurzeni mieszkańcy. – Efekt jest taki, że jadąc w stronę Lublina nie da się z drogi wojewódzkiej skręcić w lewo, do wsi – dodaje.
Niby nic, ale wiele osób pracuje w Nałęczowie lub posyła tam dzieci do szkoły. Wracając do siebie nie mogą już swobodnie skręcić, tylko muszą nadrabiać kilometry. – Można np. gdzieś wykręcić na drodze trochę dalej, ale to może być niebezpieczne. Być może trzeba będzie jechać aż na stację paliw, dwa kilometry dalej, żeby zawrócić – mówi przewodniczący Wieczerzak.
Tyle że to rozwiązanie nie dla wszystkich, bo np. ciągnik z podczepionym dużym sprzętem rolniczym może mieć problemy z zawróceniem.
– To wszystko jest bez sensu – denerwuje się jeden z mieszkańców Miłocina. – Zostaliśmy tymi zmianami zaskoczeni. Prawda wyszła na jaw, kiedy namalowano podwójną ciągłą. Wszystko przez to, że nikt wcześniej nie pytał o zdanie mieszkańców – narzeka.
To, że nie było konsultacji z mieszkańcami, potwierdza Wieczerzak. Za to kolej, która prowadziła całą inwestycję, miała akceptację zmian policji i Zarządu Dróg Wojewódzkich.
W sprawę zaangażował się też Marek Wojciechowski, radny PiS sejmiku województwa. – Badałem tę sprawę dokładnie i niestety tak być musi ze względów bezpieczeństwa oraz zmiany kategorii samego przejazdu z A na B. Brak dróżnika i wprowadzenie automatycznej obsługi zapór – szlabanów na przejeździe – wymaga spełnienia odpowiednich norm i zabezpieczeń w trosce o życie i zdrowie uczestników ruchu drogowego – tłumaczy w internetowym wpisie.
Zapewnia, że jeszcze będzie naciskał na ZDW i na marszałka województwa, żeby „złagodzić skutki” modernizacji dla części mieszkańców Miłocina.
Ale mieszkańcy nie mają zamiaru czekać, tylko chcą wziąć sprawy w swoje ręce. Skrzykują się na protest. W niedzielę, wstępnie o godzinie 10 – mówi Dziennikowi jeden z mieszkańców. – Będziemy przechodzić przez przejście dla pieszych i utrudnimy ruch. To będzie dzień wolny, wiele osób będzie z Lublina jechało do Nałęczowa. Wiem, że się zdenerwują, ale sorry – coś musimy zrobić – tłumaczy.
Co na to PKP Polskie Linie Kolejowe? – Organizacja ruchu w obrębie zmodernizowanego przejazdu kolejowo-drogowego w Miłocinie była uzgodniona i zaakceptowana przez zarządcę drogi – Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie - informuje Karol Jakubowski z PKP PLK i dodaje, że teraz kolej czeka tylko na podpis zarządcy drogi pod protokołem przekwalifikującym przejazd z przejazdu zabezpieczonego znakami na przejazd z rogatkami.