Nie mogłem przejść nawet 10 metrów, bo zaraz miałem ataki duszności – opowiada jeden z ozdrowieńców, dla których wyznaczono w regionie 11 ośrodków rehabilitacyjnych. NFZ zapłaci od teraz również za rehabilitację w warunkach domowych.
– W moim przypadku powikłania były gorsze od samej choroby – mówi Wiesław Jakubczak z Lublina, który przeszedł COVID-19 i od dwóch tygodni jest na turnusie w Uzdrowisku Nałęczów. – Byłem strasznie osłabiony, nie miałem siły, nie mogłem przejść nawet 10-20 metrów, bo miałem od razu ataki duszności.
Lublinianin zaraził się w styczniu w szpitalu. Chorobę przechodził w miarę łagodnie. – Nie potrzebowałem tlenu ani respiratora. Niestety terapia antybiotykami doprowadziła do zakażenia bakterią clostridium, która zaatakowała mi jelita. Musiałem się leczyć w szpitalu – opowiada pan Wiesław. – Byłem też w kiepskim stanie psychicznym, bo jak tylko wychodziłem z jednego powikłania, zaraz pojawiało się kolejne.
Minister zdrowia Adam Niedzielski w Nałęczowie
– Pacjenci po COVID-19 mogą mieć powikłania kardiologiczne, ze strony układu oddechowego, neurologiczne, poznawcze. Pojawiają się depresja, lęki, tzw. mgła covidowa, czyli zaniki pamięci – wylicza dr hab. n.med. Piotr Majcher, krajowy konsultant w dziedzinie rehabilitacji. Zaznacza, że takim pacjentem powinien się zajmować cały zespół ludzi: lekarz, fizjoterapeuta, psycholog, a w przypadku problemów z mową także logopeda.
Na rehabilitację trafiają coraz młodsi pacjenci. – Mamy nawet osoby w wieku 23 lat – przyznaje Piotr Marczyk, prezes Zakładu Leczniczego Uzdrowisko Nałęczów. – Nasza terapia jest na tyle skuteczna, że są w stanie funkcjonować w miarę normalnie.
– W większości przypadków pacjenci wracają do sił, ale wymaga to systematyczności – przypomina Majcher. Ważna jest również samodyscyplina pacjenta. Pan Wiesław po dwóch tygodniach zauważa znaczną poprawę. – Korzystałem m.in. z terapii tlenem, solanką, ćwiczeń oddechowych, gimnastyki i sesji z psychologiem – wylicza mężczyzna.
Nałęczowskie uzdrowisko uruchomiło pocovidową rehabilitację już w październiku. – Dostawaliśmy sygnały, że są osoby, które przeszły COVID-19 i borykają się z różnymi problemami zdrowotnymi – mówi prezes Marczyk. – Każdy pacjent jest u nas indywidualnie diagnozowany i otrzymuje odpowiedni program rehabilitacyjny. Stosujemy fizjoterapię, balneoterapię, kinezyterapię. Zapewniamy opiekę psychologiczną.
Z pomocy w dojściu do sobie po COVID-19 można korzystać „na fundusz” w naszym województwie w 11 ośrodkach, trzeba tylko mieć skierowanie od lekarza, np. rodzinnego. NFZ zapłaci też za rehabilitację w warunkach ambulatoryjnych i domowych. W przyszłym tygodniu ta lista może zostać rozszerzona o ośrodki rehabilitacji dziennej.
– Nie każdy wymaga rehabilitacji stacjonarnej, nie każdy też może z niej skorzystać ze względów zawodowych czy rodzinnych. Stąd zarządzenie umożliwiające taką pomoc również w warunkach ambulatoryjnych i domowych – mówi Filip Nowak, p.o. prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.