Średnio co 20 sekund w polskich serwisach pracowych pojawia się nowe ogłoszenie rekrutacyjne. Oferty przeglądamy głównie w godzinach pracy i w niedzielę po południu. Elektroniczne aplikacje wysyłamy najczęściej w poniedziałki. Coraz rzadziej zaglądamy do pośredniaków.
Najwięcej z sektorów bankowego, finansowego i ubezpieczeniowego oraz z handlu, IT i opieki zdrowotnej. Średnia dla wszystkich polskich serwisów rekrutacyjnych to trzy ogłoszenia na minutę.
Według specjalistycznego badania Reed Index, sieć jest podstawowym miejscem poszukiwania nowej posady dla dwóch trzecich menedżerów i specjalistów (67 procent). Odwiedzają oni zarówno portale rekrutacyjne, jak i strony internetowe firm oraz branżowe i społecznościowe fora dyskusyjne.
Do e-rekrutacji przekonani są głównie ludzie dobrze wykształceni i mieszkańcy dużych aglomeracji, a także osoby z krótkim stażem zawodowym - a to będące na stażach trwających do dwóch lat, a to pracujące nie dłużej niż cztery lata. Do grona największych zwolenników poszukiwania pracy w sieci zaliczają się także pracownicy dużych przedsiębiorstw, zatrudniających co najmniej 500 osób i młoda kadra, do 30. roku życia.
Natomiast najrzadziej na serwisy poświęcone karierze i pracy zaglądają długotrwale bezrobotni, osoby starsze i kiepsko wykształcone (po podstawówce lub szkole zawodowej). Wynika to między innymi z tego, że często nie mają w domu komputera z dostępem do sieci.
Zamieszczone w sieci oferty najczęściej przeglądają w godzinach pracy - wynika z badania SMG/KRC i portalu Pracuj.pl. Niemal sześciu na dziesięciu ankietowanych robi to w biurze, a 37 procent wieczorami w domu (od godz. 17 do 24). Co ciekawe, liczba osób "werujących” wirtualne ogłoszenia w znaczący sposób wzrasta w niedzielne popołudnia, od godziny 15.
Kandydaci swoje aplikacje ślą głównie w poniedziałki. W pierwszym dniu tygodnia do pracodawców i firm head-hunterskich wpływa o 30 procent więcej elektronicznych CV niż w piątki. W poniedziałki uaktywniają się również pracodawcy chcący zapełnić swoje wakaty.
Zdecydowanie większym zainteresowaniem cieszą się ogłoszenia ujawniające nazwę potencjalnego pracodawcy (65 procent) niż te zamieszczone przez agencje doradztwa personalnego (pozostałe 35 procent).