Wielu chętnych absolwentów, ale znikome zainteresowanie pracodawców – tak można ocenić trzy tygodnie funkcjonowania rządowego programu „Pierwsza praca”. Zatrudnienie znajdą nieliczni – i to na krótko.
– Docelowo pracę dostanie 309, w tym 185 na stażach oraz 126 na umowach o pracę – mówi Małgorzata Baran-Sanocka, zastępca kierownika ds. rynku pracy MUP.
Także lubelski pośredniak zatrudnił kilku absolwentów. Wśród nich jest Aleksandra Gabryel. – Moja praca polega na wychodzeniu do pracodawców i szukaniu ofert pracy dla bezrobotnych absolwentów – mówi.
Codziennie do lubelskiego urzędu pracy zgłasza się przynajmniej kilkunastu zainteresowanych. Wczoraj przyszły Anna Dziura i Olimpia Ciuraszkiewicz, absolwentki liceum. – Najchętniej pracowałabym w biurze – powiedziała nam pierwsza z nich. – Ja w sklepie z odzieżą lub kosmetykami – odparła druga.
Słów krytyki pod adresem „Pierwszej pracy” nie kryła Agnieszka Zwierzchowska, absolwentka politologii i historii UMCS. – To wykorzystywanie młodych ludzi. Praca przez kilka miesięcy, a potem znowu na bruk – mówiła. – Bezrobocie spadnie, ale na krótko. Niezły model na poprawienie statystyk. 350 zł na rękę, które dostanie absolwent, nie pozwala nawet na wynajęcie mieszkania.
Pieniądze z programu trzeba wydać do końca roku. To dlatego młodzi ludzie mogą być zatrudnieni tylko na kilka miesięcy. Aby potem od razu nie wylądowali na bruku, pracodawcy są zobowiązani zatrudnić ich na taki sam okres, jak ten objęty refundacją, ale już na własny koszt. W sumie przepracują niewiele – ok. 8 miesięcy.
– Knot – ocenia krótko program Tadeusz Paszkowski, kierownik MUP w Lublinie. – Nie mogą liczyć na stałe etaty. Wrócą do nas.
Ten program pozwala młodym ludziom podjąć pierwszą pracę, nawiązać kontakty – dodaje senator Teresa Liszcz (Blok-Senat 2001). – Ale faktycznego bezrobocia nie zmniejszy. Dużo hałasu, a to żadna rewelacja.
Zainteresowanie programem wśród firm jest niewielkie. – Państwo daje pieniądze na pensje, ale tylko przez kilka miesięcy. Potem musiałbym zatrudnić go na własny koszt. A co taki absolwent umie? Nic. Nie opłaca się – komentuje właściciel firmy reklamowej w Lublinie.
Staż albo umowa
w oparciu o umowę o pracę. Podczas stażu absolwent dostaje
z pośredniaka 476 zł. Natomiast zatrudnienie w ramach umowy
o pracę rozpoczyna się podpisaniem tejże między pracodawcą a absolwentem. Pośredniak refunduje zatrudnionemu pensję w wysokości 470 zł, pracodawca dopłaca 200 zł.