Drogi życiowe mieli różne, a połączyła ich pasja do jubilerstwa. Helena Pazura była specjalistką od sprzedaży biżuterii, Zdzisław Puchała – od jej wytwarzania i napraw. Ponad dziesięć lat temu wspólnie postanowili otworzyć firmę Koral.
Początek lat dziewięćdziesiątych sprzyjał takim zamiarom. Przedsiębiorstwa państwowe, nie wytrzymując nowych reguł gospodarki, jedno po drugiej ogłaszały upadłość. Los ten spotkał również Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Wewnętrznego i warszawską firmę Jubiler. To od nich Koral przejął sklepy przy al. Racławickich 6 (obecnie przenoszony do nowych pomieszczeń po Cepelii przy ul. Narutowicza), Głębokiej i Krakowskim Przedmieściu. Ten ostatni to najstarszy, bo jeszcze z tradycjami sięgającymi czasów sprzed drugiej wojny światowej, sklep jubilerski w Lublinie. Najnowszy sklep Korala znajduje się w Realu.
– Handlujemy biżuterią, która wielu ludziom kojarzy się z przyjemniejszą, pozbawioną codziennej szarzyzny stroną życia – mówi Helena Pazura. – W ofercie mamy wyroby z metali szlachetnych, oprawione kamienie, bursztyny i perły, przedmioty użytkowe. Specjalizujemy się w sprzedaży indywidualnych modeli wykonanych przez najbardziej znanych w branży artystów. Z większością z nich mamy podpisane umowy na wyłączność sprzedaży w Lublinie. Często ich prace to małe dzieła sztuki. Bywa, że gdy otrzymujemy nową dostawę, jakiś ładny drobiazg tak zwraca uwagę, że i mnie – wydawałoby się – po tylu latach pracy już uodpornionej na piękno, przychodzi nagle ochota jego posiadania.
Złote wyroby w 70 proc. importowane są z Niemiec i Włoch. Niemieckie są droższe, ale lepiej wykonane. Obrączki, w większości rodzimej produkcji, Koral ma w blisko 100 wzorach. Wykonane są z białego, żółtego i czerwonego złota, są też łączone. Można także nabyć komplet składający się z dwóch różnych: dla kobiety z brylantem, dla mężczyzny – gładką. Wszystkie wyroby z metali szlachetnych (złoto od 1 grama wagi, srebro – od 4 gramów) posiadają cechy Państwowego Urzędu Probierczego. Kamienie szlachetne mają certyfikaty. Co roku inne wzory i kolekcje stają się przebojem sezonu. Często biżuteria stylizowana jest na retro. Ostatnio amatorzy kamieni szlachetnych zwracają uwagę na to, by były one jak największe. Swych nabywców mają także perły. Kosztują od 300 do 3 tys. zł za naszyjnik. Firma zajmuje się również sprzedażą zegarków około 15 szwajcarskich producentów w cenie od 200 zł do... 30 tys. zł. Ta ostatnia kwota to cena złotego zegarka z brylantem. Modne są czasomierze tradycyjne – nakręcane. Precjoza i wyroby użytkowe w 90 proc. kupowane są jako okazjonalne upominki. Najdroższym wyrobem, jaki dotąd sprzedano w firmie Koral, była kolia z brylantami za 50 tys. zł.
– Od lat opieramy się na doświadczonej, 21-osobowej teraz kadrze, która świetnie zna gusta naszych klientów – mówi Zdzisław Puchała. – Młodzi przychodzą do nas po pierścionki i ślubne obrączki, starsi – po prezenty. Bywa, że zakup biżuterii traktują jako lokatę kapitału. Odwiedzają nas także znawcy, z wiedzą niejednokrotnie przewyższającą wiedzę naszego personelu. Z dotychczasowej praktyki wiemy, że mężczyzna w naszych sklepach jest lepszym, bardziej zdecydowanym i mniej drobiazgowym klientem. Kobiety więcej przebierają, zwracają baczniejszą uwagę na cenę.
– Firmę jubilerską może otworzyć każdy. Jak jednak pokazuje życie – bez odpowiedniej wiedzy, praktyki oraz kapitału w dzisiejszych trudnych czasach wiele z nich skazanych jest na upadek. Kilku jednak udało się wyrobić sobie w Lublinie stabilną pozycją. Nie stanowią jednak dla nas dużej konkurencji, bo mamy swoją specyfikę sprzedaży i wiernych od lat klientów. Przyszłość i widoki na sukces widzimy po wejściu do Unii Europejskiej, bo naszymi klientami są ludzie bogatsi. Dlatego zawsze życzymy im, by mieli pieniądze – kończą rozmowę właściciele Korala.