Dyrektor wezwał każdego do gabinetu. Dał do podpisania oświadczenie, w którym pracownik wyraził zgodę na takie samo wynagrodzenie, jak w ubiegłym roku. Wszyscy podpisali obawiając się utraty pracy.
Dr Janusz Hołysz, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia w szpitalu stara się zrozumieć trudną sytuację finansową szpitala i postępowanie dyrektora. Dodaje jednak, że można było załatwić sprawę inaczej. - Związki miały propozycje, ale nas nie wysłuchano.
Czy takie działanie dyrektora jest zgodne z prawem? - zapytaliśmy przewodniczącego. - Cała ustawa o podwyżce jest bezprawiem - odparł dr J. Hołysz. - Nie można komuś kazać wypłacić podwyżki, nie dając na to pieniędzy.
- Od strony prawnej nie ma w oświadczeniu kruczków. Jest tak sformułowane, aby wyszło na to, że to sami pracownicy rezygnują z pieniędzy - uważa Stanisław Kiszczak, przewodniczący Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii w szpitalu. - Mogę mieć tylko żal do dyrektora, że nie doszło do rozmów w tej sprawie.
Dodał, że ustawową podwyżkę wypłacił i będzie wypłacał. Ustaliliśmy, że w 2001 roku wypłacono podwyżkę zgodnie z ustawą, czyli doliczając kwotę 203 zł brutto do podstawy uposażenia. Ustawa nakazywała jednak, żeby w 2002 r. przeprowadzić kolejny etap podwyżki polegający na doliczeniu do uposażenia 110 zł. Tego już nie zrealizowano. W szpitalu mówi się, że podwyżka z 2002 roku ma być zrealizowana w tym roku. Dyrekcja zamierza wypłacić pieniądze jednorazowo (po 1320 zł) bez wliczania ich do pensji, co jest niezgodnie z ustawą. Natomiast trzeci, tegoroczny etap podwyżki (110 zł) nie będzie zrealizowany w ogóle. Po to pracownicy podpisywali oświadczenia.