U kończącej urlop kucharki z Domu Pomocy Społecznej w Leopoldowie (powiat rycki) wykryto koronawirusa. W ośrodku przebywa 54 pensjonariuszy oraz 34 członków personelu. Ci ostatni są zdrowi. Seniorom testów nie robiono.
– W tym ośrodku przebywa moja krewna, to starsza pani. Mówi, że nikt ich o niczym nie informuje. Przebywają ciągle w pokojach, na niewielkiej przestrzeni. Od marca nie mogą opuszczać budynku. Martwię się o nią – nie ukrywa zaniepokojona Czytelniczka, która poinformowała nas o sprawie.
– Informujemy o wszystkim te osoby, których stan pozwala na zrozumienie obecnej sytuacji, niczego przed nimi nie ukrywamy – odpowiada nam Justyna Szabłowska, dyrektor placówki.
Zakażona kucharka przebywała akurat na urlopie, gdy została wezwana do udziału w zarządzonych w całym kraju przesiewowych testach pracowników domów pomocy społecznej. Następnego dnia dowiedziała się, że jest chora.
Rycki sanepid zdecydował o skierowaniu kobiety do izolatorium. Gdyby testy wykonano później lub nie wykonano ich wcale, zainfekowana już 6 maja pojawiłaby się w pracy, narażając zdrowie wielu osób. W DPS przebywa 54 pensjonariuszy, w większości są to osoby w zaawansowanym wieku. Na co dzień zajmuje się nimi (nie licząc chorej na Covid-19) 34 członków personelu.
– Mieliśmy sporo szczęścia, że testy przesiewowe wychwyciły zarażoną kucharkę, zanim zdążyła wrócić z urlopu. Cieszę się, że pozostali pracownicy naszego DPS-u są zdrowi – mówi dyrektor Szabłowska.
Tuż po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu kucharki, sanepid skierował na dwutygodniową kwarantannę sześciu kolejnych pracowników bloku żywieniowego. Dla pewności próbki pobrano od nich raz jeszcze. W pięciu przypadkach wynik ponownie okazał się negatywny. Jedna z osób na wynik poczeka trochę dłużej. Próbki mają zostać od niej pobrane w środę.
W związku z nieobecnością kucharek, DPS od tygodnia korzysta z usług zewnętrznej firmy cateringowej. Dla bezpieczeństwa zwiększono dobową ilość pomiarów temperatury przebywających w placówce pensjonariuszy.
Tymczasem sami pracownicy DPS-u nie kryją, że obawiają się ryzyka infekcji, nawet mimo stosowanych środków ochrony. Ich obawy mogłyby rozwiać testy podopiecznych, ale tych do dzisiaj nie przeprowadzono.
– Nie wykonaliśmy tych testów z uwagi na to, że osoba chora nie miała z podopiecznymi żadnego kontaktu, a w ostatnim czasie była na urlopie. Nie zaistniały zatem przesłanki do tego, by podejrzewać, że pensjonariusze mogli zostać zarażeni – tłumaczy Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.