Praca ponad siły i zbyt niskie wynagrodzenia. Medycy mają dość i w sobotę wyjdą na ulicę. Do Warszawy z całej Polski, również z województwa lubelskiego, przyjadą m.in. lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, czy fizjoterapeuci.
Na sobotni wspólny protest medyków, jedzie ponad 500 pielęgniarek i położnych z województwa lubelskiego. Żądają, podobnie jak przedstawiciele innych zawodów medycznych, zmiany ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego w podmiotach leczniczych, która obowiązuje od 1 lipca.
– Pomija ona doświadczenie i kwalifikacje personelu medycznego. Minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarki wchodzącej do systemu to 3772 zł brutto, co przy 160 godzinach pracy miesięcznie daje stawkę 23,50 zł za godzinę. Z kolei dla pielęgniarki z 30-letnim doświadczeniem stawka minimalna to 4186 zł brutto czyli 26,00 zł za godzinę – zwraca uwagę Dorota Ronek, wiceprzewodnicząca zarządu Regionu Lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Dodaje: – Tymczasem np. w Niemczech stawki dla pielęgniarek są nieporównywalnie wyższe. Od 2017 roku minimalna stawka wynagrodzenia to 8,84 euro czyli ok. 39,90 zł za godzinę.
Pielęgniarki skarżą się też na przepracowanie. – Pracując nawet 300 godzin w miesiącu pielęgniarki i położne narażają zdrowie swoje i pacjentów, którymi się opiekują – podkreśla Dorota Ronek. Dodaje, że konieczne jest wprowadzenie urlopu dla poratowania zdrowia dla medyków pracujących w systemie zmianowym oraz dodatku motywacyjnego dla emerytowanych medyków pracujących w publicznej ochronie zdrowia.
Na przepracowanie narzekają też lekarze.
– Medycy pracują znacznie ponad normalny czas pracy, nawet z ustawowo dopuszczanymi nadgodzinami. Są do tego zmuszeni, bo zwyczajnie brakuje kadry – podkreśla Jakub Kosikowski, lekarz rezydent z województwa lubelskiego. – Dlatego młodzi ludzie tracą zainteresowanie zawodem pielęgniarki, ratownika medycznego czy fizjoterapeuty. Za chwilę tych zawodów nie będzie miał kto wykonywać. I nie chodzi tu tylko o wynagrodzenia, ale też o system oparty na pracę ponad siły. A to się nie zmieni, dopóki nie będzie więcej kadry i tu koło się zamyka – zwraca uwagę lekarz.
Zaznacza, że dodatkowy problem to biurokracja. – Lekarz poświęca obecnie nawet 70-80 proc. czasu na wypełnianie dokumentacji, zamiast skupić się na pacjencie – podkreśla Kosikowski. – Braki w finansowaniu ochrony zdrowia, a przez to niedobór personelu medycznego, to jedne z najważniejszych problemów, które nadal nierozwiązane doprowadziły do sobotniego protestu. Nie da się ich rozwiązać jedną ustawą.
– Różnice w wynagrodzeniach ratowników medycznych w poszczególnych stacjach w województwie lubelskim, a także innych częściach kraju to nawet 1000-1500 złotych. To absurd, bo każdy ratownik w Lublinie, Warszawie czy Poznaniu wykonuje dokładnie takie same procedury medyczne oraz ratunkowe i musi być gotowy na wyjazd do pacjenta non stop – zaznacza Dariusz Gruda, ratownik medyczny z Lublina i przewodniczący Polskiego Związku Ratowników Medycznych. – Trudno się więc dziwić, że ratownicy tracą cierpliwość i chcą protestować. Wystarczy przykład: w naszym województwie rozpiętość wynagrodzeń zasadniczych to 3800-4800 zł brutto, a w Poznaniu czy Szczecinie dochodzą one nawet do 5000 zł brutto. To nie tylko niezrozumienie ze strony szefów poszczególnych jednostek pogotowia, ale też - jeśli mówimy o różnicach płac w obrębie jednej stacji - ewidentne łamanie Kodeksu Pracy – podkreśla przewodniczący.
Tłumaczy, że podczas sobotniego protestu ratownicy będą walczyć przede wszystkim o ujednolicenie wynagrodzeń. – Solidaryzujemy się też z innymi zawodami medycznymi, bo razem tworzymy ochronę zdrowia. Cały czas jeszcze liczymy też, że w końcu rozmowy z resortem zdrowia przyniosą w końcu jakieś wymierne skutki finansowe i rozwiązania systemowe – zaznacza Gruda.
Po manifestacji powstanie Białe Miasteczko 2.0., które organizuje Porozumienie Rezydentów razem z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy. Codziennie (przynajmniej przez tydzień) będą się tam odbywać m.in. wykłady, warsztaty, panele dyskusyjne na temat sytuacji w ochronie zdrowia. Medycy liczą na odzew ze strony rządu i rozpoczęcie rozmów.