Nową szkołę chce zbudować przy ul. Dolnej Panny Marii proboszcz pobliskiej parafii. Na inwestycję w tym miejscu wstępnie zgodził się Urząd Miasta oraz konserwator zabytków. Budynek miałby się wpisywać w otoczenie i uzupełniać pierzeję ulicy
Myślę, że niestety przyjdą takie czasy, kiedy parafie, zwłaszcza te ze śródmieścia, będą musiały utrzymać się z pewnego rodzaju działalności gospodarczej, uczciwej i pożytecznej dla miasta i dla Kościoła – przewiduje ks. Mirosław Matuszny, proboszcz parafii pw. Nawrócenia św. Pawła, który ma już gotową koncepcję nowego budynku. – W miejscu, w którym obecnie działa parking.
O tym, że przy Dolnej Panny Marii może stanąć nowy gmach przesądza decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu wydana przez Urząd Miasta. Decyzja wyklucza stawianie wysokich budynków, które dominowałyby nad sąsiednimi kamienicami.
W takich warunkach musieli się zmieścić architekci z Krakowa. Efekty ich pracy zostały już uzgodnione ze służbami konserwatorskimi. – Przy Dolnej Panny Marii możliwa jest zabudowa będąca przedłużeniem już istniejącej, nie wyższa – potwierdza Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków, który pozytywnie zaopiniował proboszczowi koncepcję szkoły.
Co znalazło się w tej koncepcji? Obiekt mający najwyżej dwa piętra miałby się ciągnąć wzdłuż ul. Dolnej Panny Marii. Zabudowa byłaby kaskadowa, dzięki czemu „podążałaby” za spadkiem terenu. Podział elewacji nawiązywałby do sąsiednich zabudowań znajdujących się poniżej, bliżej ul. Rusałka. Z zewnątrz szkoła wyglądałaby jak kilka stojących w rzędzie niezbyt dużych budynków.
Wewnątrz pomieściłoby się ponad 20 sal lekcyjnych (każda projektowana dla 24 uczniów), spora kuchnia, stołówka, sala gimnastyczna, tenisowa, baletowa, biblioteka oraz sala widowiskowa.
– Ta inwestycja oznaczałaby rewitalizację tej części Lublina. Jeśli przejdziemy się w dół ulicą Dolnej Panny Marii, to nietrudno zauważyć, że stan budynków nie jest dobry. Nie ma tu życia – mówi duchowny. – Jeśli w otoczeniu zielonych terenów zbudowalibyśmy szkołę, to zawitałyby tutaj dzieci i całe rodziny. To byłoby też dobre dla miasta.
Proboszcz przyznaje jednocześnie, że nie planuje prowadzenia szkoły przez parafię. – Pomieszczenia, które powstałyby na naszym terenie moglibyśmy wynająć. Dzięki temu mielibyśmy pieniądze na rozpoczęcie remontu kościoła, a także na późniejsze utrzymanie odnowionej świątyni – mówi ks. Matuszny.
Na razie plany budowy rozbijają się o pieniądze. – Możemy się tylko modlić o darczyńców i o inwestorów, bo na razie własnymi siłami nie jesteśmy w stanie udźwignąć tej inwestycji.