W tym tygodniu lubelscy kibice będą musieli obejść się smakiem. Spotkanie Motoru Lublin z eWinner Apatorem Toruń przy Al. Zygmuntowskich zostało przełożone na 21 maja ze względu na niekorzystne prognozy pogody
Ekstraliga Żużlowa zdecydowała się przełożyć dwa piątkowe spotkania: ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz – Fogo Unia Leszno oraz Motor Lublin – eWinner Apator Toruń na 21 maja. Wszystko przez "niekorzystne prognozy pogody".
Ubiegłotygodniowe spotkanie "Koziołków" z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra miało dosyć nietypowy przebieg. Lublinianie wygrali 46:44, ale niewiele brakowało, aby ten mecz zakończył się remisem. Korzystny dla żółto-biało-niebieskich wynik w ostatnim biegu uratował rzutem na taśmę Grigorij Łaguta.
Mimo to, Rosjanina można zaliczyć do grona dwóch pechowców tego starcia – zawodnicy Motoru ucierpieli czterokrotnie ze względu na defekty. Niespotykane było jednak to, że aż trzy z nich dotknęły Mikkela Michelsena (na cztery starty), a jeden właśnie "Griszę". Duńczyk był wyraźnie zawiedziony całą sytuacją.
– Zażenowany, zawstydzony i rozłożony na łopatki. Trzy defekty zeszłej nocy są bardzo nieprofesjonalne i nawet nie wiem, jak ubrać moją frustrację w słowa – pisał w sobotę Mikkel Michelsen w mediach społecznościowych.
Jednak już kilka dni później pokazał, że był to wypadek przy pracy. W środowej konfrontacji w lidze duńskiej jego Slangerup Speedway pokonało Sonderjylland Elite Speedway 47:37, a żużlowiec Motoru uzbierał 16 punktów z bonusem.
Dzisiaj Motor Lublin miał zmierzyć się z beniaminkiem PGE Ekstraligi, czyli eWinner Apatorem Toruń. Zespół, który po rocznym "urlopie" na zapleczu krajowej elity powrócił do ścigania na najwyższym poziomie, poczyna sobie całkiem śmiało. Na cztery rozegrane spotkania zanotował dwa zwycięstwa (z Falubazem i GKM) oraz dwie porażki (ze Spartą i Włókniarzem). Daje mu to miejsce w środku stawki, na czwartej lokacie (przy zaległych meczach niżej notowanych Sparty i Włókniarza).
Toruńskie "Anioły" mają dosyć wyrównany skład. Liderem formacji jest dobrze znany w Lublinie Robert Lambert. W trzech meczach tego sezonu pełnił on podobną funkcję do Dominika Kubery i wskakiwał do gry z rezerwy. Zapowiadało się, że tym razem byłoby tak samo. Ta taktyka działa na tyle dobrze, że Brytyjczyk notuje średnio 2.100 punktów na każdy bieg. Wspomagają go bracia Chris i Jack Holderowie. Pierwszy z Australijczyków może się pochwalić średnią na poziomie 2.000 punktów, a drugi 2.091.