Za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia będzie odpowiadał właściciel dwóch psów, które w sobotę w gminie Jeziorzany śmiertelnie zagryzły 48-latka.
Do tragedii doszło w lesie niedaleko wsi Skarbiciesz (powiat lubartowski). Mężczyzna prawdopodobnie jechał rowerem do mieszkającej nieopodal siostry, kiedy został zaatakowany przez zwierzęta. Jego ciało z licznymi ugryzieniami znalazł przypadkowy przechodzień.
Policjanci dwa psy znaleźli na jednej z pobliskich posesji. Były to duże owczarki belgijskie. Mundurowi próbowali je uśpić, ale te zareagowały agresją. Funkcjonariusze musieli użyć broni. Jednego psa zastrzelili, drugi został postrzelony, a mimo to zdołał uciec.
O znalezieniu właściciela zwierząt poinformowano we wtorek po południu. - 62-letni Jerzy B. został doprowadzony do prokuratury i usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - przekazała w rozmowie z TVN24 rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Podejrzany przyznał się do winy. - Złożył krótkie wyjaśnienia, tłumaczył, że kilka dni temu psy uciekły mu z posesji, próbował je znaleźć, ale mu się nie udało - dodała Kępka. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.