Czternaście wygranych spotkań i siedem porażek – takim bilansem na zakończenie rozgrywek mogły pochwalić się koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Dało im to czwarte miejsce w zestawieniu. Szkoda, że nie zobaczyliśmy w tym sezonie fazy play-off
To był jeden z najlepszych sezonów akademiczek od 2014 roku, czyli od momentu, kiedy dołączyły do krajowej elity. Kierując się statystykami, nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że był najlepszy, bo w 2018 roku lublinianki zakończyły rundę zasadniczą z bilansem 14-10 (wtedy w lidze było 13 zespołów). Teraz były na dobrej drodze, żeby ten wynik poprawić, a zabrakło im do tego raptem jednej wygranej.
Zajęły jednak najwyższe, bo czwarte miejsce, w tabeli. Niezależne od wyniku, przed ostatnią kolejką wiadomo było, że „Pszczółki” zmierzą się w pierwszej rundzie play-off z CCC Polkowice. W poprzednich latach akademiczkom nie udało się przebrnąć przez ten etap zmagań. Teraz możemy tylko wróżyć z fusów i zgadywać, czy tym razem byłoby inaczej.
Zamiast jednak stosować takie praktyki, przyjrzyjmy się faktom. A te wyraźnie wskazują, że można ocenić skrócony sezon jako udany.
– Nie ma co ukrywać – zajęliśmy czwarte miejsce. Bodajże jest to najlepszy wynik w historii lubelskiej żeńskiej koszykówki. Przez cały sezon graliśmy równo. Z tymi zespołami lepszymi wygraliśmy dwa mecze, a ze słabszymi praktycznie się nie potknęliśmy. Jedynie z drużyną Ślęzy raz przegraliśmy, ale to jest zespół podobny potencjałem do nas – mówił na niedawno trener Krzysztof Szewczyk, którego zobaczymy na ławce Pszczółki również w następnym sezonie.
W dużym skrócie – lublinianki walczyły jak równy z równym z ekipami uważanymi za mocniejsze i zbierały punkty tam, gdzie powinny to zrobić. Akademiczki rozpoczęły sezon od porażki z Artego Bydgoszcz, ale z każdym kolejnym spotkaniem się rozkręcały. Na własnym parkiecie pokonały PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski, Ślęzę Wrocław oraz CCC Polkowice. Porażki notowały jedynie z ekipami notowanymi wyżej od siebie – dwukrotnie z Arką i Artego, a raz z Gorzowem na wyjeździe – oraz z Polkowicami i Wrocławiem w starciach z dala od sportowego domu.
Nie można zapomnieć również o tym, że podopieczne Krzysztofa Szewczyka wystąpiły w roli gospodarza w Suzuki Pucharze Polski Kobiet. Tam już na „dzień dobry” trafiły na gorzowski zespół. Pomimo wyrównanej walki, lepiej w końcówce spisały się brązowe medalistki tego sezonu.
Co do personaliów, niekwestionowaną liderką „Pszczółek” była Alexis Peterson. Amerykańska rozgrywająca notowała średnio 18.7 punktu, 5.1 asysty, 4.2 zbiórki oraz 2.1 przechwytu. Grała też na wysokim procencie w rzutach z gry – 48 proc. Można więc powiedzieć, że dokładała coś od siebie w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Była również autorką najlepszego indywidualnego występu w całej lidze – w lutowym wyjazdowym spotkaniu z DGT Politechniką Gdańską zdobyła 40 punktów. Co ciekawe, została całkowicie pominięta przez trenerów w głosowaniu na najlepsze zawodniczki sezonu (więcej w ramce).
Oceniłbym te rozgrywki w wykonaniu lublinianek na „czwórkę z plusem”. Ocena nie może być wyższa, bo nie dane nam było zobaczyć pełnego sezonu razem z fazą play-off.
Wybrali najlepszych
Trenerzy Energa Basket Ligi kobiet wskazali w corocznej ankiecie – ich zdaniem – te koszykarskie postacie, które w skróconym sezonie się wyróżniały.
Według szkoleniowców, na miano MVP rozgrywek zasłużyła sobie Rebecca Allen z Arki Gdynia – otrzymała 5 głosów. Australijka była liderką niepokonanej Arki. W swoich 17 występach notowała średnio 14.1 punktu oraz 6.2 zbiórki.
Najlepszym trenerem został opiekun gdynianek Gundars Vetra. Łotysz prowadzi Arkę od sezonu 2017/18 i to był drugi raz, kiedy udało mu się doprowadzić drużynę do medalu – w poprzednich rozgrywkach Pomorzanki wywalczyły brąz, a teraz złoto.
Do najlepszej „piątki” sezonu trafiły: rozgrywająca Brianna Kiesel (Artego Bydgoszcz), rzucająca Rebecca Allen (Arka Gdynia), niska skrzydłowa Kahleah Copper (PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski), silna skrzydłowa Maryia Papova (Arka Gdynia) i środkowa Laura Miskiniene (Artego Bydgoszcz).